Nie powiem, że spodziewałam się wybitnego dzieła, przyzwoitego raczej. Nie wiem czy to kwestia pochodzenia (,,Ukryte pragnienia?) czy po prostu pomysłu (scenariusz na podstawie wybiórczo powiązanych wątków z twórczości Petera Mayla), ale ten film zdecydowanie odradzam.
Szalenie naciągany scenariusz, z wyrwanymi z kontekstu dialogami, coraz to nowymi postaciami, których umiejętności okazują się niesamowicie przydatne dla wahającego się wciąż Skinnera. Nawet pejzaże są jakoś tak bez polotu i charakteru przedstawione.
Poza znanymi nazwiskami jak Ridley Scott (reżyser) czy Russell Crowe (Skinner) na ekranie można zobaczyć Marion Cotillard (w nieźle wydekoltowanej rólce) oraz Alberta Finneya (Henry).