Żarty z Kościoła i wiary są na poziomie niedorozwiniętego dziecka, które właśnie właśnie nauczyło się pokazywać środkowy palec i mówić "fakju".
Dziwię się że ktokolwiek poczuł się urażony - to jedynie przeciętna komedia z marnymi pomysłami (Bóg to kobieta -buahahahah, jaki błyskotliwy żart). Przy końcówce "Dogmy" przysypiałem, finał to chyba wymysł jakiegoś żartownisia z autyzmem.
Z filmów Kevina Smitha "Clerks" i "W pogoni za Amy" zdecydowanie biją na głowę ten przeciętny obraz, ba nawet słodka "Dziewczyna z Jersey" jest w porównaniu z "Dogmą" filmowym rarytasem.
Napisałeś dokładnie to co myślę o tym filmie. Żenada, kicz stworzony tylko żeby marnować czas ludzi skuszonych do obejrzenia obsadą filmu.
Pozdrawiam
Cóż. De gustibus non est desputandum.
Film byłby o wiele, wiele lepszy gdyby Smith oszczedził trochę przekleństw i wyciął parę scen. Choćby z tym potworem ze ścieków: Lolgothanem. Przeicez to było zenujące i obrzydliwe!
Zupełnie zbędne z resztą...
Ale aktorzy sami wypowiadlai się, zę nei chcięli zbytnio zmieniać genialnych dialogów Smitha itd. Widocznie są ludzie, którzy widzą jakoś głębiej niz my. Ja się tej genialności nei zawsz emogę dopatrzyć,a le najlepszą rolę odegrał Alan Rickman i w roli Metatrona było wszystko jak trzeba.
To była jedna z naklepszych ról, dzieki którym ten film jeszcze jakoś wypadł. MImo dobrej obsady bywają miejsca które z chęcią bym zmieniła.
Ale film taki znoóż zły nie jest. Bez przesady... :)
te żart z Boga wcale mnie nie obraziły. Cxasem dobrze jest popatrzeć na to z innej strony. Bóg kobietą? Czemu nie? Przeciez to w niczym nei przeszkadza, skoro Bóg może być pod każda postacia?
Jezus, który miał dzieci? Mi tez to absolutnie nie przeszkadza. Ważne, zę ejst Jeden Bóg, że bóg jest sędzią sprawiedliwych itd. i że dostaniemy się do nieba oraz to, zę Bóg jest Wszechmogacy i Wszechmący i że nas kocha.
Tyle. To co było w tym filmie raczej specjalnie nie zachwiałoby naszej wiary.
A z Aniołami tez było całkiem smieszne :)
Ubawiłąm się przy Metatronie :P
po co doszukiwać się w tym filmie chęci obrazy uczuć religijnych, przecież to jest zwykła głupkowata komedia jak wiele innych, a to że jej tematem jest potomek boga to tylko niewielki szczegół, są komedie o potomku diabła (Mały Nicky), o koszykarzach, piłkarzach, sklepikarzach, uczniach itd, to jest i o bogu,
ja lubię głupie komedie i ta też mi się podobała, wiele scen mnie śmieszyło żadna nie zgorszyła ani nie uraziła
..."Ale aktorzy sami wypowiadlai się, zę nei chcięli zbytnio zmieniać genialnych dialogów Smitha itd. Widocznie są ludzie, którzy widzą jakoś głębiej niz my. Ja się tej genialności nei zawsz emogę dopatrzyć,a le najlepszą rolę odegrał Alan Rickman i w roli Metatrona było wszystko jak trzeba. "
Widzisz akurat aktorzy nie muszą być tymi którzy widzą głębiej, (a mam taką swoją teorię: "genialny" aktor wcale nie musi być inteligentnym człowiekiem - aktor to aktor, potrafi po prostu udawać, do tego nie trzeba myślenia to może być na poziomie "zwierzęcym" raczej, tak upraszczając) a że nie dopatrujesz się tam genialności to bardzo dobrze o Tobie świadzy, bo jej tam nie ma;) Dla mnie film poniżej dna, jako zadeklarowany antyklerykał uważam te "kościelne" dowcipy za żenujące i przynoszące wstyd prawdziwym krytykom kościoła i religii. Nie boję się powiedzieć "król jest nagi" i tyle, na koniec: Rickman, genialny aktor, jedyny taki, co ja piszę jedyny w ogóle aktor w tym filmie, ale krowia kupa a polewie czekoladowej wcale nie musi być smaczna...(pomijam mojego psa który by to zjadł)