Zmarnowane kilka godzin, nic wyjątkowego - nie rozumiem skąd ten zachwyt, pewnie prestiż zrobił swoje i mało kto ma odwagę wyrazić swoje zdanie, że to zwykły mierniak.
Jeszcze ta wepchnięta feministyczna propaganda, która ma się nijak do rzeczywistości faktów tej firmy. Irytujące, mąż Maurizio był celowo przedstawiony jako totalna miernota, a jego żona jako wyzwolona zaradna kobieta, która sobie od tak ustawiała familie GUCCI, a oni głupi wszyscy dali się porobić jednej kobiecinie...
Reżyser za wszelką cenę chciał to pokazać co było tak sztuczne i zarazem irytujące.