Problematyka filmu bardzo trudna, ale też bardzo ważna. Z niecierpliwością czekam na seans.
Reżyser robi się powtarzalny i tendencyjny, a jego twórczość zdaje się zataczać koło. Zaczyna pakować na siłę wszystkie patologie z poprzednich filmów do jednego wora. Poprzedni film był tego dowodem. Przypomina to bigos z pierwszego "Wesela"...
Nie jedyny. Holland wywołała burzę "Zieloną granicą", a Ślesicki zrealizował "Ludzie" o dramacie wojny na Ukrainie. O Vedze nie wspominam, bo to znacznie niższa liga.
Holland wywołała burzę bo zrobiła szkodliwy śmierdzący paszkwil. To nie odwaga tylko brawurowy pokaż umysłu zatrutego propagandą.
pPoniekąd racja, chodzi o to, że Smarzowski nie jest jedynym reżyserem w Polsce podejmującym trudne tematy. Można jeszcze dorzucić Pasikowskiego.
Oczywiście że nie jest jedyny. Są dziesiątki takich reżyserów. Pierwszy przykład z brzegu Paweł Łoziński. Polecam autorce tego tematu film Miejsce Urodzenia. To jest odwaga ( aż trochę ciężko uwierzyć w to co dzieje się na końcu filmu) ale i uczciwość wobec widza i wobec historii czego niestety aktualnie w filmach Smarzowskiego ani tym bardziej Holland już nie ma.