Krwawy film z zaskakującą, nierzadko pozostającą w dysharmonii z obrazem, muzyką 'etatowego kompozytora' Petera Greenawaya Michaela Nymana i - tu duże zaskoczenie! - Damona Albarna. Współpraca dwóch tak odmiennych muzycznych osobowości zaowocowała jednym z bardziej oryginalnych soundtracków, z jakimi się do tej pory zetknęłam. Podejrzewam, że dla słuchacza, który nie znałby fabuły 'Drapieżców', ta ścieżka dźwiękowa mogłaby brzmieć całkiem relaksująco. Tymczasem towarzyszy ona makabrycznej fabule wysnutej z indiańskiego mitu o życiopędnej sile kanibalizmu. Temat mógłby być cholernie odstręczający, ale zmagania człowieczeństwa ze zezwierzęceniem nie przybrały tu skrajnej formy 'splatter' horroru, lecz wciągającej historii psychologicznego pojedynku pomiędzy pewnym siebie, nieco ironicznym Cyrlylem i udręczonym Pearcem. Czyli tym, który jest pewien i tym, który się waha. Ogląda się to, mimo drastyczności postawionego problemu, bez przesadnych rozterek moralnych, w czym ja przynajmniej upatruję dużej zasługi Roberta Carlyle'a, który podszedł do roli 'ludzkiej bestii' z dystansem i dozą humoru. Pewnym niesmakiem może napełnić widza dość ryzykowne porównania kanibalizmu do komunii: 'Biały człowiek co niedziela zjada ciało Chrystusa', jednak ta teza pozostaje bez rozwinięcia.
Mój komentarz
kilka wierszy niżej, był bardziej płytki, bo nie chciałem przy tym filmie poruszac wszelkich ważniejszych wartości. Filma jest bardzo, ale to bardzo oryginalny, długo będziemy musieli czekać na cos podobnego. Oprócz tego co było do zauważenia i posłuchania, bardzo mi się podoba twoje wyjaśnienie "głębszych" kwestii tego horroru. "Udręczony Pearce" i "ludzka bestia Carlyle"- bardzo fajne określenia, które oddają charakter obu postaci. Kilka osób zarzucało tutaj Pearcowi, że jest kiepski, że wygląda w filmie tak, jak by znalazł się tam przypadkiem, a Twoje słowa pokazują dlaczego gra tak, a nie inaczej, dlaczego dziwnie się zachowuje i potwierdzają moje słowa, że Pearce był w tym filmie bardzo dobry.
Zauważyłam krytykę wymierzoną w Pearce'a
moim zdaniem niesłuszną, choć prawda jest taka, że Carlyle kradnie ten film, ponieważ jest zdecydowanie dominujący i ciekawszy, nż pełen skrupułów Parce. Stąd może takie oceny, a nie inne. Jakkolwiek by było, ten film zrobił na mnie wrażenie. Ni to horror, ni to przypowiastka o człowieczeństwie - wdzięczne pole do rozważań. To lubię:-)