Szczerze to zawiodłam się. Byłam przygotowana na coś lepszego, zwłaszcza patrząc na wysoką ocenę. Gra aktorska- duży plus. ; )
Mam podobne odczucia do Twoich. Film niezły ale zupełnie nie zrobił na mnie wrażenia. Jeden z tych które oglądasz i za chwile nie pamiętasz. Zawiodłam się trochę oceną filmweb i tym że był rzekomo w moim guście ;)
Ja też się zawiodłam i to bardzo.
Serial z 1995 roku jest jak dla mnie niemal idealny. Film natomiast nie ma jak dla mnie żadnego uroku. Nie trzyma się pierwowzoru. Postaci nie są tak wyraziste jak w serialu np. matka dziewcząt. W serialu typowa histeryczka w filmie ledwo zauważalna. Jane rzeczywiście piękna ale to panny z serialu urodą były dobrane do wyglądu panien z tamtych czasów.
W Darcym z serialu urzeka to, że wygląda na nieprzystępnego ale wszystko mówią jego oczy, jego miny. Darcy w filmie jest miałki. Scena wspólnego tańca Darcy wgapiony przez 90% czasu w podłogę... Colin Firth pobił go o głowę.
Genialne role genialne w serialu to kolejna charakterystyczna postać denerwującego kuzyna Collinsa (w filmie jest zbyt przystojny! w scenach gdy tańczą zbyt dobrze mu idzie), ciotki Katarzyny, Bingleya i jego towarzyszek a nawet męża jednej wiecznie pijanego i śpiącego. Dziewczęta Lidia i Kitty wiecznie w serialu roześmiane, że aż wręcz irytujące co było w tamtych czasach uważane za nietakt. Mary brzydka i nie ujmująca kompletnie niczym (w filmie dla mnie zbyt mało wyraziście zagrane). Oświadczenie Charlotty, że wychodzi za mąż za pana Collinsa i chłodne pożegnanie. Pojechała ją zresztą sama odwiedzić, w tamtych czasach samotne panny nie udawały się tak daleko. Wchodzi Fitzwilliam i się sam przedstawia?! Georgiana idealna panna, wychowana lepiej niż sam Darcy biegnie poznać się z Lizzy? Bingley proszący o rozmowę z Jane na osobności?! Pewnych rzeczy przejść nie mogę.
Kolejna rzecz, która mi przeszkadza to ogromne tłumy. Tłumy na balu, tłumy w wiosce. Nie zachowali odpowiednich fryzur, manier, strojów.
Zaczęłam oglądać go z ogromną nadzieją na dobry kawałek kina. ale jak dla mnie to nie jest film do, którego wrócę. Do serialu wracam z ogromną przyjemnością, jednak wątpię, że jeszcze kiedykolwiek obejrzę tą ekranizację. Brakuje mi tu klimatu i tego "czegoś". Jestem rozczarowana :(
dokładnie, może brak tego "czegoś" właśnie przez drewniane role. A przedstawienie w filmie rzekomej miłości Darcyego i Lizz zupełnie do mnie nie trafiło. Ot Darcy nagle przychodzi do Lizz z "wyznaniem".
Właśnie jeśli chodzi o przedstawienie ich tej "wielkiej miłości" to niestety czułam niedosyt, tak samo Darcy - mało pociągający i męski....
Natomiast duży plus za piękną muzykę i stroje minionej epoki oraz grę głównej bohaterki.
Podzielam wasze zdanie, po obejrzeniu jestem rozczarowana, biorąc pod uwagę opinie, jakie słyszałam na temat tego filmu. Można powiedzieć, że jest ok i zupełnie nic więcej.