Dałam 8 gwiazdek za samą historię, bo wykonanie tego filmu jest moim zdaniem niesmaczne i przykro się go ogląda. Chodzi mi przede wszystkim o wygląd bohaterów i otoczenia. Tak wiec większość bohaterów jest okropnie rozczochrana, np. jak idą na bal to Elizabeth i Jane, owszem wyglądają ładnie, ale już pani Bennet wygląda jakby się czesała jakiś tydzień temu. Pan Bennet zawsze jest nie tylko rozczochrany, ale rozchełstany i nieogolony. Siedzi więc ta fleja ciągle w książkach i wygląda jak menel, tylko piwa mu brak. Jakoś wątpię, czy tak wyglądała angielska arystokracja 200 lat temu. Nie przypominam sobie, żebym widziała takiego typa na jakimkolwiek portrecie sprzed wieków.

Podobnie fatalnie wygląda otoczenie domu Bennetów. Otóż wokół domu biegają sobie świnie i kury. Ba! Świnie biegają także po domu! Dom wygląda jak rudera zarówno na zewnątrz jak i w środku. O ile jeszcze pokoiki wyglądają przyzwoicie to w salonie podłoga składa się na oko ze starych nieheblowanych desek, takich co długo leżały na dworze w deszczu i poczerniały. Może Bennetowie nie byli bogaczami, ale bez przesady. Wszędzie było błoto, chociaż w UK nawet płoty mają kamienne, to jednak zabrakło kamieni, by wyłożyć jakieś chodniki koło domu i bohaterowie dzielnie taplają się w błotku.

Poza tym, gdy była scena gdy Elizabeth kręciła się na huśtawce w stodole, w pewnym momencie na podwórku widać było łódkę. Przez bardzo krótką chwilę, ale dostrzegłam. W internecie piszą, że ta łódka naprawdę tam była, są nawet zdjęcia, a szukałam, bo zastanawiałam się, czy nie mam jakichś omamów wzrokowych. :-) Z tego co wiadomo Bennetowie mieszkali raczej daleko od morza, o jeziorze też nie było mowy, więc ciekawe co robiła tam ta łódka. Przypłynęła, bo akurat padało?