Obsada pozornie zachęcająca, jednak nie warto dawać się zwodzić pierwszym wrażeniom. Temat "Afganistan" i "Irak" powinien powodować zapalenie się czerwonej ostrzegawczej lampki, a obsadzenie w roli głównej Chrisa Hemswortha jest jednoznaczne z włączeniem syreny alarmowej. Fabuła jest misternie poskładana z niezliczonej ilości stereotypów związanych z Afganistanem, Amerykanami, mudżahedinami, Al-Kaidą, talibami... nie ma sensu wymieniać ich wszystkich, podobnie jak nie większego sensu oglądać tego filmu. Zarówno Peña, jak i Hemsworth usiłują grać w tym wojennym produkcyjniaku, jednak udaje się to (nienajlepiej) tylko temu pierwszemu. Co do tego drugiego... cóż, powiedzmy sobie tak - jeśli to, co robi Hemsworth, ktoś nazywa aktorstwem, to w takim razie Lundgren jest wrażliwym aktorem dramatycznym.
Okazuje się, że danie komuś do ręki młota jest nie tylko właściwym wyborem, ale i subtelną sugestią odnoszącą się do jego możliwości.