Zanim nie wsadzą 100 mln zł i nie nakręcą superprodukcji, nie ma szans na promocję Polski przez film. Wyjdzie błazenada i tyle.
Zależy co zrobi Samojłowicz. Jeżeli będzie obstawał przy swoim, zdecyduje się na dużo efektów komputerowych i wątki miłosne to wyjdzie g..., jeżeli posłucha Piotrasa i pójdzie w kierunku zdjęć z samolotów i kina wojennego film się obroni. Czasem kasa nie jest ważna, tylko pomysł
Tak właśnie uważam. Zachodniego widza nie obchodzi (słusznie zresztą) z jakie środowiska wywodzą się piloci (bo to ma być ukazane), podobnież wątki miłosne nijak maja się do idei promocji bohaterów z dywizjonu i Polski zarazem.
To MA być kino wojenne najwyższej klasy. Dobrym pomysłem byłoby właściwie nie schodzenie z powietrza - ukazane jedynie bitwy. Bez cienia historii pilotów i kraju, bez tła. Bo to się sprzeda. Historia 20 lecia międzywojennego nie. Pot, dym, chmury, ogień... swoisty powietrzny świat.
Na koniec, bo filmie, proponuję dopiero napis o paradzie, w której Polacy udziału nie wzięli. I TYLE. Zainteresowany sam dojdzie dokładniejszych informacji.
Jak z Piotrkiem Czają rozmawiałem ostatnio, to Samojłowicz stawia niestety na Pearl Harbor po naszemu... Piotr mu rozpisał całą fabułę historyczną (jest pokazanie również szkolenia i perypetie w drodze do Anglii - chodzi o to, żeby pokazać, dlaczego byli tak dobrzy i ile musieli przeżyć, żeby dopaść szkopów - Jeżeli pokazalibyśmy tylko walki, samo melee, może to być przedobrzenie - nawet najlepsze walki czy akcja muszą mieć jakieś tło, kontekst, jakąś historię. Piotr oparł to na relacjach samych lotników, tak samo walki zgodne są z raportami. Niestety Samojłowicz robi to co zrobił choćby z Kac wawą - robi "własny" film, wykorzystując akcję historyczna jako tło do jakiegoś k.... romansu, który będzie na pierwszym planie. Wsadzi sceny walki o jakąś babę gdzie mu pasuje, przez co ileś scen wojennych wyleci i znowu nie będzie wiadomo, skąd nagle coś się wzięło. Piotr mówił mi jakieś 2 tygodnie temu, że jest załamany tym, że facet po nauczce z takimi praktykami dalej robi to samo, że szopka z "kacem" niczego go nie nauczyła. Teraz razem z kilkoma ludźmi, którzy naprawdę znają temat będą się starali przekonać Samojłowicza do zejścia z tej "drogi" i pójścia w kierunku solidnego kina wojennego, bo tylko tym można wygrać. ale o ile wiem, Samojowicz jak się uprze to odmrozi sobie k.... uszy, ale innych nie posłucha. Obym się mylił...
Generalnie zgadzamy się obaj, że to musi być film o sztuce wojennej, o ich kunszcie. Zgadzamy się też, że wszystko, co tego nie dotyczy, tylko zaszkodzi filmowi. "Dlaczego byli tak dobrzy i ile musieli przeżyć, żeby dopaść szkopów" - tak, o ile to będzie dotyczyć ich kunsztu. Narowy sentymentalizm to ostatnia rzecz, którą można próbować sprzedać na zachodzie. Jeżeli mówisz, że pójdzie to opowiastkę z historią tle, to jasne, że nikt Dywizjonem się nie zachwyci. Żałosne.
Niestety, ale jest pewna szansa, Piotr z kilkoma wybitnymi znawcami tematu mają jakoś niedługo pogadać z Samojłowiczem, może się uda, bo inaczej facet będzie miał całe środowisko przeciw sobie. W tygodniu będę się z Piotrem zdzwaniał, możliwe, że trzeba będzie jakaś akcję facebookowa zrobić, rozumiem, że można na Ciebie liczyć w razie czego?
Jeżeli chodzi o wyrażenie swojego zdania, to tak, mogę napisać coś takiego, co napisałem powyżej. Mogę być pionkiem w całej tej akcji, mówiąc pokrótce. Ale z drugiej strony, czy kręcenie czegokolwiek, co nie będzie arcydziełem, ma w ogóle sens? Czy zakręcić szmirę, czy przeciętny film, efekt będzie ten sam. Ja bym mu radził w ogóle temat zostawić - dywizjon to marka którą trzeba sprzedać dobrze. Ale jestem z tobą.
Niestety już za późno. Do akcji weszli jeszcze Anglicy (ich scenariusz to też jakieś sciene fiction). Ja cieszę się o tyle, że z Piotrem już kilkanaście lat temu, jeszcze w akademiku zastanawialiśmy się dlaczego tego filmu jeszcze nie zrobiono, a teraz okazuje się, że dzięki mojemu staremu kumplowi ten film powstanie. Szkoda tylko, że on i inni eksperci od tej tematyki nie mają już teraz większego wpływu na Samojłowicza, bo on patrzy na ten film zupełnie pod innym kątem, typu jak zrobić szum, jak zatrudnić jakieś znane nazwisko, zamiast najpierw zająć się dopieszczeniem scenariusza