Debilny film robiony dla debilków, którzy rzucają kurwami na lewo i prawo i cieszą się z bąków puszczanych pod siebie. Dno , dno , muł , tragedia. Film reprezentuje poziom glisty a dialogi to rynsztokowa nowomowa tępych gimnazjalistów. Tylko intelektualny plebs będzie dobrze bawić się przy tym gównie.
szkoda tylko, że niekoniecznie w tym filmie chodziło o zabawę
moja rada: jak już przestanie ci się podobać "świat wg Bundych" obejrzyj film jeszcze raz. być może wtedy zrozumiesz "Dzień świra". Choć gwarancji oczywiście nie daję.
Pamiętaj, że mówiąć "robiony dla debilków" obrażasz osoby, których nawet nie znasz (w tym mnie). Trochę kultury! Jak Ci się nie podobał to możesz to napisać w bardziej kulturalny sposób, a nie rzucając takimi obelgami na prawo i lewo. Jak na razie to Ty tu wyszedłeś na "tępego gimnazjalistę" wyrażając swoje zdanie w ten sposób. Poza tym pomyśl na jakiego "debilka" sam wyjdziesz, gdy pewnego razu zrozumiesz ten film i Ci się spodoba...
Jezus Maria, ten film to nie jest durna komedia, raczej groteska. Tego nie można brać na serio, to trzeba zinterpretować. To są symbole, z których sami wyciągamy przekaz...
Groteska też musi być zrobiona warsztatowo dobrze. A ten film nudzi, jest po prostu badziewiasty. Jak wszystkie Koterskiego. Niektórzy mówią, że taka jest nasza rzeczywistość i Koterski ją dobrze oddaje. Ale ludzie!!!!! Nie o to w filmie chodzi, żeby coś oddawać z realności. Dobry film jest światem sam w sobie. To nie dokument. Nie rozumiem, jak nasi filmowcy nie mogą tego pojąć i robią smętne dziwadła, w których świat jest k..wski i potwornie wulgarny, a potem sie dziwią, że realnośc naśladuje ich filmy: głupawe nastoletnie szczyle zachowują sie tak, jak to oglądali w polskich filmach. To samonakręcająca się spiarala. A Polska staje się krajem, w którym nie daje się żyć bez zażenowania. I to jeszcze robi się za nasze pieniądze - bo przecież Instytutu Sztuki Folmowej... tylko jaką sztukę te gnioty prezentują? Nihilizm, chamstwo a to wszystko jeszcze w morzu nudy i beztalencia.
Piszesz, ze nie trawisz Koterskiego, a sam dzisiaj oglądałeś "Baby są jakieś inne". Po co to samobiczowanie? Jak mi jakiś reżyser nie podchodzi to zwyczajnie daje sobie z nim spokój i tyle.
Świat w Dniu świra jest wulgarny, gdyż niestety taki mamy obraz tego co na co dzien sie w Polsce dzieje. Jednakze film niesie zupelnie inne przeslanie, niz je rysujesz. To, ze nie rozumieja tego jakies szczyle swiadczy tylko o ich glupocie, a nie o autorze. Czy np. film(sztuka) Tytus Andronikus to gloryfikacja przemocy?
jeśli chodzi o Baby, jak też i całego Koterskiego oglądałem go z ciekawości, ponieważ jest chwalony. Można powiedzieć tak: jak stoisz na przystanku mpk i obok Ciebie stoi grupa chamskich nastolatków, plujących na chodnik i bluzgających, to też się przyglądasz na to dziwo. Takie są mniej więcej filmy Koterskiego, a jeśli są ironią, czy groteską, to powinno się dać je jakoś oglądać. Jeśli nie ze względu na treść, to przynajmniej na formę. Ja niczego tam nie widzę, chociaż usilnie próbowałem. Dla mnie są one po prostu żenujące. Myślę też, że są destrukcyjne jeśli idzie o nasze chore społeczeństwo, bo na ile się zorientowałem ludzie traktują je jako prosty opis rzeczywistości i usprawiedliwienie dla chamstwa. W typie: takie jest życie w TYM kraju i inaczej się nie da. Nie możesz być frajerem. A niestety w części to się przekłada na 3 mnlonową emigrację. Bo gdzie indziej się da. Być może tak się dzieje, ponieważ w szkole nie uczą interpretacji, tylko prostej akcji utworów. Nie wiem. Wiem jednak, że to jest najzwyczajniej w świecie szkodliwe. Prócz tego, że źle się to ogląda: kiepskie scenariusze, warsztat filmowy...itp.itd.
a kto powiedział, że ma być śmieszny??? owszem są teksty rozbrajające i wywołujące śmiech. ale nie o to głównie tu chodzi.
Tym postem obrażasz samego siebie. Ciężko nawet mówić o trollu bo wiem że wielu ludzi ma podobne zdanie do twojego. Jednak (z całym należnym szacunkiem) tacy ludzie z reguły mają bardzo zamknięty umysł. Trochę jak koń z klapkami na oczach. Życzę szczęścia w życiu i proszę - nie wchodź na forum tylko po to żeby komuś ubliżać.
Na koniec: prymitywny to może być tylko ten człowiek który tego filmu nie zrozumiał i obraża innych z tego powodu. Reszty epitetów nie będę wprost przypisywał bo nie chcę Cię bardziej obrazić niż sam to zrobiłeś.
przed chwilą obejrzałem ten film i sie zastanawiam co ma za przesłanie??? nie wiem dlaczego jest on tak wychwalany, w tym filmie nic praktycznie ciekawego nie dzieje się, kilka śmiesznych tekstów to myśle że jest za mało ....
przeczytajcie ludzie kategorię tego filmu...
Szczególnie wypunktowałbym tu dramat a nie komedię (w ogóle wywaliłbym kategorię komedii). Bo jako komedię mogą go traktować ludzie krótkowzroczni i prości.
Normalnie. Poczucie humoru to bardzo subiektywna kwestia, czego najwyraźniej nie jesteś w stanie pojąć. Ja na Rejsie przysypiałem,...
W tym filmie chodzi o ukazanie absurdu egzystencji i polskich kompleksów. Adaś to typowy niezadowolony z życia nerwicowiec (można zauważyć, że jego upierdliwe dziwactwa i perfekcjonizm to zwykła nerwica natręctw) i maruda strasznie przewrażliwiony na swoim punkcie, co doprowadza go do szaleństwa. Nienawidzi głównie własnej osoby, mimo iż z początku wydaje się, że całego świata. Odbija sobie to na innych wszelkimi złośliwościami.
Odnalazłem w nim wiele siebie, więc dla mnie to jest raczej dramat psychologiczny. To nie jest jakaś głupia komedia. Przerysowania mają na celu podkreślenie tego co się dzieje w głowie Adasia.
"Przerysowania mają na celu podkreślenie tego co się dzieje w głowie Adasia."
i niejednego Polaka
Każdy kto ma rozum, jest w stanie pojąć to, co napisałeś. Tylko dlaczego to takie nudne, nihilistyczne a co ważniejsze w tak słaby warsztatowo sposób nakręcone?
Przykre, że są ludzie, którym brakuje inteligencji i wrażliwości, żeby zrozumieć, o czym jest ten film...
dokładnie, dla mnie ten film jest bardziej dramatem niż komedią. Przecież tu chodzi o osamotnienie człowieka, żyjącego przeszłością, który niespełniony zatonął w oceanie szarych bloków. Scena nad morzem gdy wykrzykuje sąsiadowi to co go boli, to komedia? Ludzie...
A że Adaś bluźni? Polacy to przeklętnicy, poza tym Miauczyński to sfrustrowany samotny człowiek, brak bliskiej osoby obok niego, najważniejsze w życiu to mieć dla kogo żyć czy to druga połówka, czy rodzice, dzieci, nawet przyjaciele. Ci co nie maja bliskich wokół siebie wiszą na sznurach najczęściej. Myśle że i Adaś mógłby tak skończyć gdyby zabrakło Sylwusia.
Nie odpisujcie na prowokację szescianina! wystarczy zerknąc w inne tematy które zalozył aby przekonac sie ze to idiota.
dzień swira 9/10 i nic wiecej, bardzo dobry film ale nie ARCYDZIEŁO! Bez przesady.
Pozdrawiam.
jak dla mnie to jest arcydzieło. każdy mądry polak zauważy, że w tym filmie nie chodzi o śmieszne czy wulgarne teksty, ale o pokazaniu polaka w jego prawdziwym czyli urojonym świecie.
masz chyba problem z polskością; takich Polaków jak w tym filmie można spotkać głównie w opowieściach europejsów
określenie narodowości piszesz małą literą, poza tym twierdzisz, że że rzeczywisty świat "polaka" jest światem urojonym
zważywszy, że prawdopodobnie żyjesz w tym świecie i w polskości jako takiej - masz z nią problem wyraźnie ją deprecjonując
film, jak ktoś zacnie napisał, był wulgarny i głupi, ale naturalnie może wywoływać radosne pobekiwanie osobników skłonnych do obsrywania własnych rodaków i szukających w tym potwierdzenia własnej wyższości nad nimi
ot, mają problem
tak jakoś wyszło, że wszystko swego czasu (6 lat temu!) na forach pisałem małą literą. nie miałem zamiaru nikogo tym obrażać. inne narodowości też bym napisał małą literą. nie wiem dlaczego wytknąłeś mi ten błąd ortograficzny, ale pozwól, że ja też Ci zwrócę na coś uwagę: zdania piszesz z małej litery i nie kończysz ich kropką :) jak można pisać przecinki, a nie pisać kropek? świadomie deprecjonujesz nasz ojczysty język.
ale żarty na bok. ja w tym filmie nie odnoszę poczucia wyższości nad innymi z racji tego, że są w nim obsrywani moi rodacy. natomiast uważam, że autor, który dla Ciebie jest pewnie bardziej europejsem niż Polakiem, pokazał swój świat takim jakim go widzi czyli urojonym i jestem tego przekonany, że spora część Polaków (w tym nie ukrywam też ja) odnajduje siebie w tym jak i w innych filmach koterskiego - osoby oderwanej od rzeczywistości, ze swoimi przyległościami, udziwnionymi codziennymi czynnościami, wulgarnej, wkurzonej na wszystkich i wszystko, przeważnie źle życzącej całemu światu.
A spoko. Nie pomyślałbym o tym, bo pisanie narodowości małą literą raczej może oznaczać chęć wyrażenia pogardy. Podobnie jak np. imion. Popełnianie natomiast błędów interpunkcyjnych bynajmniej nie deprecjonuje języka. Stanowić może konwencję lub być błędem.
Co do filmu. Może rzeczywiście obracasz się w kręgu takich osób. Dla mnie Koterski znacząco przejaskrawił cechy i mocno wyszydził pewne cechy, które chciał przypisać do polskości. "Jakie to polskie" - można przecież usłyszeć po obejrzeniu filmu, choć tak naprawdę takie cechy jak zawiść, małostkowość, choleryczność są uniwersalne i trudno się dopatrywać jakiegoś narodowego upodobania w tych cechach. Może nie spotykałeś się zbyt wiele z innymi narodowościami, ale zapewniam, że wśród Niemców, Austriaków czy Szwajcarów spotkasz bardzo wielu Mullerów czy Schmidtów, którzy bardziej pasują do obrazu Koterskiego niż przeciętny Kowalski. Więc doprawdy, p. Koterski byłby bardziej autentyczny, gdyby zrobił film o swoich natręctwach i lękach zamiast obdarzać nimi swych rodaków.
I tu się pan założyciel tematu pomylił. Trzeba mieć trochę w głowie, żeby wiedzieć, o czym jest ten film. Trzeba ukończyć gimnazjum, żeby zauważyć, że Adaś Miauczyński jest typowym "Everymanem", którego możemy śmiało porównać do Józefa K. z "Procesu" Kafki.
A debilki i tępi gimnazjaliści niech się lepiej przerzucą na "Świat według Kiepskich" albo "American Pie" - udanej zabawy życzę...
Ja lubie zarowno Dzien Swira jak i Swiat Wedlug Kiepskich, czy to znaczy, ze jestem poldebilem? :P
Nie! Chodzi o to, żeby za wyznacznik fajnej komedii i/lub dobrego filmu nie brać właśnie tylko "Świata według Kiepskich" czy innych polskich, czy amerykańskich komedii, przy których oglądaniu nie trzeba nawet myśleć...
napisałes że tylko intelektualny plebs będzie się dobrze bawił,
czyli niejako uwazasz że film jest dla intelektualistów- ludzi myślacych, do których się zaliczam. Więc tylko ludzie mądrzy zrozumieją prawdziwą głebie dzieła Marka Koterskiego. (ty się do nich nie zaliczasz)
na początku wypowiedzi mówisz znów co innego, że film zrobiony dla debilków. (lekka sprzecznośc)
moja teoria jest taka, ze sam jesteś "debilkiem" i plujesz na film do którego nie dorosłeś, do którego chyba nigdy nie dorośniesz.
Dzień świra jest jak narazie najdojrzalszym filmem Koterskiego, niezwykle cynicznym i wnikliwym obrazem polskiego społeczeństwa. pełnego wad, sprzeczności, lęków itd itd. wielu sie przede mna wypowiadało na ten temat nie będę powtarzał prawd oczywistych.
Kazdy kto zachwycił sie tym filmem, ma te informacje w małym palcu.
jesli komuś sie nie podobał to i tak go nie przekonam.
ale z ciebie idiota. intelektualny plebs - pasuje do ciebie jak ulał, zresztą sam napisałeś że zaliczasz się do tej grupy społeczeństwa.kretyn jakich wielu. zgrywa intelektualistę a w rzeczywistości jest wiejskim filozofem. tekst na poziomie 1 klasy liceum klasowego szaraka. jawna prowokacja a ty ją połykasz grubasku.
Podpisuję się pod każdym Twoim słowem. Wulgarny, nudny, odrażający i obrzydliwy gniot, którego wysoka ocena świadczy o poziomie oceniających. TYLKO DLACZEGO DAŁEŚ TEMU G...NU 9??!!! Ja dałem 1, a powinienem dać -100. Jeden z najgorszych filmów, jakie widziałem (chociaż po polskich współczesnych filmach nie spodziewam się wiele). Cieszę się, że Koterski zaćpał się już zupełnie i nie będzie torturował więcej widzów swoimi produkcjami.
gościu, zobacz kiedy On założył ten temat. pewnie obejrzał ten film jeszcze raz albo dorósł do niego, aby ocenić go na ocenę na jaką zasługuje. nie martw się, za 5 lat tobie też się to może uda.
Tak widocznie trzeba dorosnąć, żeby rajcować się widokiem obleśnego faceta podcierającego sobie tyłek, robiącego kupę i mówiącego co drugie słowo: "ku..wa" i "pier...lę". Jestem jeszcze na tyle młody, że dla mnie jest to ohydne i wulgarne i na najniższym możliwym poziomie. Jak cała zresztą tak zwana "twórczość" Koterskiego. Cóż... osoby, które oceniają ten odrażający i wymiotny gniot na więcej niż 1, same sobie wystawiają świadectwo.
Nikt się nie rajcuje tymi scenami. Są w filmie sceny lepsze i gorsze. Te wymienione przez Ciebie należą do tych drugich, ale to nie znaczy, żeby przez ich pryzmat oceniać film jako całość. A co do wulgaryzmów, to trudno żeby sfrustrowany facet w dobijających go sytuacjach wysławiał się nienaganną polszczyzną bo wyszłoby mało wiarygodnie. Wulgaryzmy są tylko środkiem a nie celem samym w sobie.
No cóż...zobaczyłem większość filmu, ale niestety nie zauważyłem scen lepszych. Wśród wielu znanych mi osób żadna nie wysławia się tak "masowo wulgarnie". A znając "warsztat" Koterskiego to jednak uważam, że dla niego wulgaryzmy są jednak celem samym w sobie, z braku lepszych pomysłów. Tak samo jak podcieranie tyłka.
Jak dla mnie świetne sceny to np. rozmowy z matką, które pokazują emocjonalne uzależnienie i przypominają o niespełnieniu zawodowym albo w gabinecie lekarskim, gdzie wszyscy dowiadują się o jego chorobie :) Brak jakiejkolwiek dyskrecji... takie rzeczy często się u nas niestety zdarzają. Oczywiście scena przejaskrawiona, ale przez to właśnie śmieszna. Dość groteskowa jest zbiorowa modlitwa - z wplecionymi wulgaryzmami oczywiscie, ale po to żeby napiętnować zawiść, której przecież niemało pleni się pośród naszych rodaków. Dlatego nie zgadzam się, że wulgaryzmy są tu celem samym w sobie. Poza tym w amerykańskich filmach uważanych (i słusznie) za filmy wybitne, jak Goodfellas czy Casino, słowa "f*ck" itp. padają o wiele częściej i nikt nie robi z tego problemu.
Tu wkraczamy już w dziedzinę gustów i upodobań, która jest bardzo subiektywna. Praktycznie w każdym filmie, nawet w najgorszym gniocie, ktoś może doszukać się "głębokich wartości artystycznych" i może ocenić, że braki warsztatowe filmu są "zamierzonym celem reżysera". Ja jednak nie chcę tego robić.
"Rozśmieszanie" widza takimi intymnymi czynnościami jak np. podcieranie tyłka zalicza się do najbardziej kiczowatych i poniżej poziomu chwytów komediowych. A takich sytuacji na najniższym poziomie jest w filmie większość. Dobrze określiłeś metodę Koterskiego "brak jakiejkolwiek dyskrecji", czyli widownia pęka ze śmiechu, kiedy pokaże jej się faceta na sedesie. Albo pokaże się jej "wariata", żeby się śmiali z jego dziwactw i natręctw.
Co do wulgaryzmów w filmach amerykańskich: wymienione filmy pokazywały określone środowiska przestępcze lub tzw. "półświatka", poza tym jest to kraj o zupełnie innej kulturze (czy jak mówią niektórzy- braku kultury) i takie sytuacje są tam przypuszczalnie normalne.
Małe sprostowanie. "Brak jakiejkolwiek dyskrecji" odnosiło się do tamtej konkretnej sceny w gabinecie lekarskim, a nie do całego filmu, czy warsztatu Koterskiego (który jak na razie, znam tylko z Dnia świra i Wszyscy jesteśmy Chrysusami). Chodzi o to że pacjent jest traktowany jak rzecz, lekarz nie liczy się z tym że wszyscy właśnie się dowiadują o jego młodzieńczej prostacie :)
To nie są tylko jego dziwactwa i natręctwa, tylko ogólnie tzw. polskiego inteligenta. Wiadomo, że nie każdy ma dokładnie takie dziwactwa jak pokazano w filmie (żeby już się nie trzymac kurczowo podcierania tyłka siedem razy, bo to faktycznie scena... do dupy), ale ogólnie zdecydowanie więcej jest prawdy o Polsce i Polakach niż takich kiczowatych scen. I tych "głębokich wartości artystycznych" wcale nie doszukiwałem się na siłę, tylko widziałem "gołym okiem" :)
Jednakże sceny które Ciebe bulwersują, nie uszły także mojej uwadze, stąd moja ocena 7/10. Pozdrawiam!
Jako również "polski inteligent" nie zauważyłem żadnych podobieństw między mną (i ogólnie znanym mi środowiskiem inteligenckim) a bohaterem filmu. Wręcz przeciwnie- bohater jest ciężko chorym psychicznie człowiekiem (przypuszczalnie paranoja objawiająca się patologicznymi natręctwami, agresją słowną i czynną, wyalienowaniem społecznym i emocjonalnym). Nie zauważyłem też żadnych prawd "o Polsce i Polakach", chociaż daleki jestem od bezkrytycznego nacjonalizmu.
Sceny bardzo intymne absolutnie mnie nie bulwersują, jeśli służą określonemu celowi artystycznemu (dowodem jest, że oceniłem "Antychrysta" von Triera na 10 - a tam jest już szczyt szokowania widza). Film Koterskiego jednak żadnego poziomu ani celu artystycznego nie ma, dlatego jest zwykłym gniotem.
Odrażające jest robienie z chorego psychicznie człowieka taniego i kiczowatego pośmiewiska dla bardzo niewybrednej widowni. Pozdrawiam!
Zatem pewnie jest to kwestia dystansu, którego trzeba mieć sporo oglądając tego "gniota" :)