Denerwują mnie wypowiedzi niektórych moich poprzedników, którzy nagminnie piszą, że film nie jest komedią. Owszem, jest też dramatem (głównego bohatera), filmem obyczajowym, ale nikt mi nie wmówi, że to nie komedia. Jeśli z jakiegoś filmu ludzie się śmieją to jest to komedia. Taka jest moja filozofia - może niezbyt skomplikowana, ale nie ma co do tego wątpliwości. Przynajmniej nie mam ja. Sądzę, że ci, którzy pisali, że to nie komedia:
1) są ponurakami
albo
2) myślą, że tyle wiedzą o życiu ile sam Pan Bóg i wymyślają jakieś filozoficzne bajki.
Oczywiście ktoś może się ze mną nie zgadzać i to jest normalne, bo każdy ma prawo do swego zdania.