Nie dajcie się zwieść trailerowi! Niestety zwiastun mnie zachwycił, co gorsza namówiłam chłopaka, by ze mną poszedł... Film jest po prostu przekombinowany, strasznie męczący. Wspaniała historia, którą można by opowiedzieć w magiczny sposób z elementami baśni i fantazy. Co podkusiło twórców, by zrealizowali "Dziewczynę z lilią" właśnie w ten sposób? Nie mam pojęcia. Na sali było osiem osób, do końca wytrwały dwie. I to nie byłam ja, bo już naprawdę nie mogłam patrzeć na tego miniaturowego człowieka-myszę... Mój organizm poddał się na 10 minut przed końcem. Absolutnie zły film, którego absolutnie nie polecam. A potencjał był, i trailer genialny, któremu uwierzyłam! Nauczka na przyszłość, że jednak nie można ufać francuskim filmom... Chyba, że mówimy o "Nietykalnych" ;)
Ale przynajmniej przekonałam się, że mój chłopak naprawdę mnie kocha, bo inaczej wyszedł by już po pierwszych trzech minutach (czyli scenie z uciekającym w kranie węgorzem). A tak został prawie do końca ;) Choć kręcił się, wzdychał, komentował i zasłaniał oczy ;p
Filmu nie widziałam, ale uwierz, że francuskie kino to nie tylko "Nietykalni". Nie zrażaj się i sięgnij po inne tytuły.
Miłość wymaga poświęceń hehe.
Pozdrawiam.
ja tez namówiłam swoją połówkę ,męczył sie ale nie wyszedł, po seansie spytałam sie go dlaczego,uśmiechnął sie rozbrajająco i uzył tych samych słów : No cóż, miłość wymaga poświęcęn":P
Ja może kiedyś obejrzę, to nie moja "bajka" ale być może dla urozmaicenia repertuaru, warto? Nie wiem :)
Myślę, że warto urozmaicać repertuar o takie pozycje:) jestem świeżo po seansie. Recenzent na stronie głównej pisze o przesycie surrealistycznych elementów, które mogą wydawać się po prostu gadżetami na potrzeby "bajkowości". Jednak dla mnie film okazał się parabolą ludzkiego życia i wszelkie elementy, które na pozór dają wrażenie sztuczności i zbędności okazują się interesującą nadbudową do interpretacji ludzkich zachowań. Ale wiadomo-co kto woli:) To tylko i wyłącznie moje odczucia. Dodam, że zachwyciłam się filmem, aczkolwiek kilka elementów było zbyt obrazowych, każdy by się domyślił bez nich "co reżyser miał na myśli". Ogólnie-polecam:)
Przed wyjściem do kina weszłam na filmweb i zobaczyłam tą falę ostrzeżeń jak zły i beznadziejnie nudny jest ten film. Tak się przeraziłam, że byłam już gotowa odpuścić seans, intuicja mi jednak podpowiadała żeby spróbować i się nie zawiodłam.
Warto wspomnięć, że w kinie było sporo osób i nikt ( tak nikt) nie wyszedł z seansu. Film okazał się świetny, na dwie godziny przenosimy się do zupełnie rewelacyjnego świata, pełnego niezwykłych wynalazków i rządzącego się własnymi prawami. Po to chyba są fimy żeby zobaczyć coś zupełnie nowego i nieoczekiwanego, nową perspektywę, jak ktoś marzy o czymś realistycznym zawsze może popatrzeć przez okno na ulicę albo zobaczyć dokument w telewizji. Film jest rześki i świerzy, choć wydaje się że już ciężko wymyslić coś nowego w ramach tradycyjnej narracji. Naprawdę się dobrze go ogląda mimo że trwa 2 godziny, wielwymiarowy, zamierzam zobaczyć jeszcze kilka razy i wyłapać więcej wątków. Napewno trafi do mojego top 10 ulubionych filmów. Ten film to poezja i jeżeli ktoś chce go na siłę czytać jak prozę to niech się nie dziwi że potem musi wyjść z kina i go głowa boli.
Zaiste poezja. A tak się ma rzecz z poezją - nie każdy ją łapie. Doskonale tutaj widać, że surrealizm jest formą, a nie treścią. Już jako forma bardzo mi się podobał, a dzięki treści film staje się arcydziełem.
W sali było ze 30-40 osób. Tylko jedna wyszła. A ta ilość chyba dlatego, że to był przed ostatni seans w Warszawie (niech żyją kina studyjne!). Ja zostałem do samego końca i jako ostatni wyszedłem z sali.
Bardzo dużo zależy czy ktoś lubi surrealizm czy nie, ale on nie był głównym motywem filmu. Była nim natura ludzkiego życia, jego dramat, tak bardzo suchy i niemagiczny, tak bardzo realistyczny. Realistyczna historia opowiedziana w nierealistyczny sposób. Cieszę się, że są jeszcze twórcy, którzy opowiadają o narkotykach i rakach płuc tak niedosłownie. Film jest rzeką metafor i magii. Takie dzieła nigdy nie będą się podobać masom i nie ma w tym nic złego, o ile masy nie zaczną ich oglądać spodziewając się filmu rozrywkowego.
No właśnie. Mimo że film bardzo mi się podobał, to jednak szedłem nań spodziewając się właśnie kawałka dobrego rozrywkowego francuskiego kina, czegoś jak przerysowana "Amelia" (będąca swoją drogą moim ulubionym filmem), gdzie zamiast wykresu dobrze-źle-dobrze będzie coś w stylu bardzoDobrze-bardzoŹle-bardzoDobrze. Niemalże do końca czekałem na jakiś choćby malutki happy end. Film byłby wtedy łatwiejszy i może dałoby się zrobić z niego taki pozytywnik-optymistyk jakim była "Amelia", ale nie byłby wtedy tym czym jest i czym miał być.
No i kurczę będę się pewnie przez tydzień zastanawiał czy nie zmienić 9 gwiazdek na 10... Pewnie zmienię...
Zniechęcenie do "tego" to dobry znak, chyba tym się trzeba kierować. No i treścią. Ja takich filmów po prostu nie cierpię, wyszłam z kina po 15 minutach i wyszłam z ulgą że nie będę musiała tego znosić. To była pomyłka. Nie lubie takich "surrealistycznych" filmów jak ten tutaj. Nie znoszę... :/
Jedno słowo: surrealizm.
Polecam przed następnymi seansami poszerzyć własne horyzonty nie tylko poprzez czytanie opisów na filmwebie ale sięganie do źródeł. W tym przypadku wystarczyło by Ci przeczytać choćby najkrótsze opowiadanie Viana by wiedzieć, że to nie Twoja bajka.
Dla mnie zrobiłaś jedną z najgorszych rzeczy, którą można zrobić filmowi - nie zobaczyłaś do końca. (Chyba, że jest to "Kac Wawa") Absolutnie zakochałam się w tym filmie - piękny, inny, a kontrast pomiędzy początkiem a końcem ogromny. Ja tam będę śmiało trzymać się mojego zdania, że film warto zobaczyć, a nie sugerować się wieloma negatywnymi opiniami. Ja takowe przeczytałam przed seansem i miałam nieco ukierunkowane już myślenie, ale jako, ze uwielbiam Audrey to nie wyobrażałam sobie, że miałabym ten film ominąć. Nie zawiodłam się. 2 godziny minęły bardzo szybko, nikt z sali nie wyszedł, a ludzie byli zachwyceni. Nie wiem, od czego zależy opinia o tym filmie. Może od wcześniejszego doświadczenia z dziwnym, innym kinem francuskim? Może od surrealistycznego obrazu? Nie wiem, ale serdecznie film polecam!
Przedy wybraniem się do kina na prawdę polecam obejrzać kilka wcześniejszych tytułów Michael'a Gondry. Trzeba pokochać jego kino i niezgłębioną fantazję, trzeba utonąć w jego surrealistycznym, bajkowym czasem nawet absurdalnym świecie. W przeciwnym razie nie polecę tego filmu, gdyż może wywołać nie lada rozczarowanie.
ja poszłam z chłopakiem w wakacje i widze że nie tylko nam sie nie podobał.
on mial jakies specjalne zaproszenia i na sali bylo kilka osob, w trakcie troche z nich wyszlo a my zostalismy ale po prostu nie dalo się tego oglądać, realizacja wygladala jakby ktos nietrzeźwy i do tego zjarany to wyreżyserował spodziewaliśmy sie ładnej baśni a okazało się że to jedna wiekla kupa bzdur i popieprzonych wymysłów. Bezsens, oceniłam dużo ponad 500 filmów i to pierwszy który dostał jedynkę.
We środę w Kinie Konesera był ten film. Poszłam z siostrą. Siostra wyszła. Ja chciałam, ale zostałam. Może nie znam się na surrealiźmie, może nie umiem ubierać myśli w piękne słowa, ale ten film dla mnie był B-E-Z-N-A-D-Z-I-E-J-N-Y. Męczący, męczący, męczący. Z naciskiem na męczący......
No jak się jest niedouczonym i nie wie się kim był Boris Vian to się potem idzie zdziwić w kinie.
W toku mojej edukacji żadna polonistka o Vianie nie wspominała, a tym bardziej nie kazała nam go czytać. O Lemie przynajmniej mieliśmy krótką notkę biograficzną, ale o żadnym fragmencie jego tekstu nie było już mowy.
Ty się chwalisz czy żalisz? Mam nadzieję, że to drugie. Jednak Vian pisał dla obytych czytelników, którzy zrozumieją kim jest "Jean Sol Partre" czy księżna De Boevoir. Fakt pisał to w innej epoce ale chyba aż tak się to nie zestarzało żeby już dzisiaj nie można było tego skumać.
A zgadniesz?
Czemu powinien wiedzieć kim jest Vian, skoro w toku edukacji o nim nie uczą? Nie każdy musi być humanistą.
Spoko. Są filmy które można obejrzeć "z ulicy" i są też takie, do zrozumienia których trzeba trochę obycia. W przeciwnym razie jeśli natrafisz na wyrobionego rozmówcę to się tylko będziesz ośmieszać.
Przy tym filmie dużo ludzi dało się nabrać na trailer, który obiecywał coś innego ale z drugiej strony przecież inaczej pewnie by temu filmowi szansy nie dali.
Tragiczny film, ciezko sie oglada, gdyby byl lepiej zrobiony to moglby byc swietny film, dla mnie ten film to totalna porażka
Film inny niż wszystkie, śmieszny i gorzki zarazem. Kaliber problemu jaki pokazywał, wymagał zastosowania szczególnej konwencji-surrealistycznej groteski. Skłania do przemyśleń, zaskakuje, prowokuje. Jeśli ktoś oczekuje prostej, wzruszającej opowieści o miłości to się zawiedzie, ten film jest mniej oczywist i znacznie głębszy.
Fakt, trailer nie oddaje tego, co zobaczy się w filmie. Roman Polański powiedział kiedyś, że dobry krótki trailer do filmu to kilkunastostronowe streszczenie w taki sposób, by zachęcał ale nie opowiadał o tym, co znajduje się w filmie krok po kroku (co niestety jest częste).
To francuskie kino, troszeczkę inne i w sumie.. bądźmy szczerzy bez porównania dla produkcji amerykańskich, to zupełnie inna bajka, inna kategoria i inne myślenie.
Film polecam na spokojny wieczór w którym nasz umysł jest gotowy na coś nowego i nie zaprząta go tysiące myśli związanych z codziennością. Trzeba jednocześnie uzbroić się w sporą dawkę cierpliwości na niektóre detale które są drażniące i ukazane niezbyt.. smacznie. Obok tego jednak znajduje się parę motywów wartych uwagi i zatrzymania, ukradkowych spojrzeń i relacji międzyludzkich, które tak często gubimy przez szybkość naszego dziś i jutro.
Przenosi w inny świat ale jednocześnie.. rozbierając film na części widać że opowiada on w gruncie rzeczy o tym, co dzieje się w naszym świecie. Zadaje wiele pytań, budzi refleksje i prowokuje. Spora paczka do przemyśleń na tą noc. Dziękuje.