Historia kobiety cierpiącej na niespotykaną chorobę, którą powoduje rozwijający się w jej płucach kwiat. Aha...O_o
Ale francuskie mają to do siebie, że są francuskie. To powinno wystarczyć, żeby odstraszyć potencjalnego widza ;] A tak serio to po prostu zbrzydły mi już francuskie filmy, bo nawet oparte na wciągającej i niewymagającej myślenia fabule, są moim zdaniem głupio zrealizowane. Tzn tak, że nie wytrzymuję kilku minut i zapadam w sen lub skupiam się na czymś innym. Podejrzewam, że jeśli ten film byłby wykonany przez niefrancuską ekipę byłby do przełknięcia (przynajmniej przez niewrażliwych ludzi bez serca jak ja)
Pomysł z kwiatem nie jest tak bezsensowny jak mogłoby się wydawać. W historii medycyny doszło już do przypadku, w którym gdy ziarno dostało się do płuc człowieka zaczęło kiełkować. Wspomniana przeze mnie dziewczyna przeżyła, wycięto jej z płuc guza, który potem okazał się otorbionym ziarnem, Może kwiat wyrosnąć nie może, ale... to francuskie kino ;). Pamiętajmy o tym i podejdźmy z dystansem :D!
Człowieku, widać najzwyczajniej w świecie że film był dla Ciebie za ciężki. Nie wiem czy zauważyłeś/-aś (nie wiem czy w ogóle dotrwałaeś/-aś) do zakończenia), ale cały ten film jest jednym wielkim zlepkiem symboli, alegorii, i wyolbrzymień przedstawiających banalnie prostą historię. Nie przyszło Ci do głowy, że lilia może być po prostu.. rakiem? Cały film jest przejaskrawiony, pogorszenie jakości życia = dosłownie zmniejszanie się domu, szara rzeczywistość = utrata kolorów w filmie.. można byłoby wypisywać tutaj dziesiątki przykładów wskazujących na to, że Twoje jedno ignorancie zdanie podsumowujące ten film pokazuje, że jest on dla Ciebie zwyczajnie zbyt ciężki w swojej "zawiłej prostocie" przekazu.
Popieram Komrav'a !!! SYMBOLIKA ! każdy ruch, dialog, kolor, cień......taniec, muzyka, głos.....zawiera głębię. Dla każdego z osobna coś innego.