Twórcy "Egzorcysty" pozostali wierni konwencji poprzednich części. Mało brutalnych scen, kilka zaskakujących efektów, po których człowiek podskakuje na fotelu, klimat budowany jest nie wartką akcją, ale dialogami, które jednak mimo wszystko szybka stają się nużące.. Znowu mamy opętanego mówiącego wieloma głosami, znowu mamy egzorcyzmy i w sumie zaskakujące zaskoczenie, ale jakby czegoś brakowało.Film sprawia wrażenie jakby robionego trochę na siłę, scenariusz jest trochę naciągany. Zaczynając oglądać "Egzorcystę" spodziewałem się czegoś więcej, a dostałem przydługawy scenariusz z kilkoma dłużyznami, aktorów, którzy są tak naturalni jak mrożone dorsze i kryminał zamiast horroru.
Nie zgodzę się. Genialny mroczny i nieco psychodeliczny klimat. To jest właściwa kontynuacja Egzorcysty, a nie totalny gniot, jakim był Heretyk z 1977 roku.
Szczerze? Muzyka była dobra. Ten film nie miał klimatu. Brakowało mu niesamowitego mrocznego nastroju z jedynki, który potem został uchwycony w świetnej trójce. Lancaster przy Millerze był delikatnie mówiąc słaby.No i to było za bardzo pastelowe, za sztuczne. Chociażby scena, w której dziewczynka przemówiła dzięki Regan. To miało wzruszyć, rozbawić, przestraszyć? Linda Blair też była zdecydowanie słabsza niż w pierwszym Egzorcyście. No i to zakończenie też jakieś takie dziwne. Egzorcyzmy - żałosne. Jak się komuś podoba, niech ogląda, jego sprawa. Ja oglądnąłem raz i nigdy więcej.
Wyrzuć sceny grozy to tą cześć ogląda się jak typowy kryminał a Heretyk to klasyczny horror
To Twoja opinia i ją szanuję, pomimo tego, że za ch...a pana się z nią nie zgadzam.
W odróżnieniu od innych jesteś wyrozumiały i szanujesz opinie internautow. Pozdrawiam z Kielc