ot co! Tak naprawdę żeby zrobić komunizm, trzeba wprowadzić demokrację,a już głupi lud sam sobie nałoży kaganiec. Rozpad wartości moralnych i demokracja, która z natury musi prowadzić do korupcji i ucisku, doprowadziły do kryzysu, To nie kapitalizm, to właśnie socjalizm może doprowadzić do takiej przyszłości jak w "Elizjum". Mogę sobie z łatwością wyobrazić, że to nie zwykli biznesmeni, lecz nasza nowa jewroPEJSka arystokracja biurwokratów oraz powiązanych z nimi kreZUSów mogłaby zamieszkać w takim Elizjum, zresztą oni JUŻ mają takie Elizja na Ziemii. Jeśli ktoś nie zachowuje się moralnie, nie uczy moralności swoich dzieci i liczy na państwo, to się niestety przeliczy, tak jak motłoch w tym filmie. Niestety pospólstwo jest już tak wyemancypowane i zdemoralizowane, że zachowywanie moralności może wydawać się frajerstwem, ale jest to tak naprawdę jedyny ratunek! Trzeba mieć kręgosłup moralny i łeb na karku. ot co!
Masz na myśli, że demokracja to "mit dla tępych barnów". A jaki znasz lepszy system? Żyjemy w społeczeństwie więc musimy jakiś przyjąć. Masz jakąś propozycję, czy lepiej jak tępe barany będą się tymi głupotami zajmowały a Ty będziesz "analizował co się dzieje wokół i na chłodno oglądał rzeczywistość"?
Zajmuj się dalej. Naprawdę, jeżeli nie masz nic innego do roboty albo to po prostu lubisz to życzę długowiecznych rezultatów w demokratycznym ciepełku. O ile w ogóle coś takiego jak demokracja istnieje w tej szerokości świata. Każdy system jest ograniczeniem i twoje wywody niczego nie wniosą, bez względu na to czy będziesz z takim uwielbieniem "przyjmował" demokrację, socjalizm i inne wymysły. Ja idę do roboty, zarabiam pieniądz, spędzam czas wolny tak jak chcę i z kim chcę, próbuję interesować się życiem, ludźmi, także filmem a polityki nie toleruję pod żadną postacią. Jestem niewolnikiem tego czy następnego gówna i jedyną względną wolność przynajmniej w obrębie tego gówna daje mi na pewno moja świadomość, własne realizowanie się, praktyka, poznawanie. Polityka jest człowiekowi myślącemu i wolnemu wewnętrznie do niczego nie potrzebna. Zwłaszcza na tym portalu.
Poczytaj o Islandii a dowiesz się, że demokracja bezpośrednia jest możliwa. Jeżeli nie interesuje Cię polityka, to nie interesuje Cię Twoja przyszłość i przyszłość Twoich dzieci. Żyjemy w systemie, który na szeroką skalę stosuje inwigilacje i ubezwłasnowolnienie jednostki. Jeżeli tego nie widzisz to wytnij drzewo na własnej działce lub pobuduj na niej dom bez pozwolenia.
Nie odpowiedziałeś na pytanie. Co proponujesz zamiast demokracji?
Odwołanie rządu i nacjonalizacja niektórych sektorów gospodarki pod presją islandzkiego społeczeństwa mogą robić wrażenie, zwłaszcza w ospanej i skorumpowanej Polsce ale właśnie z tą różnicą, że to nie Polska. Islandia to bardzo małe zaludnienie na dość dużej powierzchni w przeciwieństwie do naszego kraju. Jest dużo prościej zarządzać krajem, w którym korupcja w zasadzie nie istnieje a jeżeli zdarza się to są to jakieś czysto ludzkie, mało znaczące, nie mające wiele wspólnego z gospodarką i polityką epizody. Jest dużo łatwiej dbać o kulturową, gospodarczą i historyczną tożsamość i autonomiczność kraju, który jest wyspą i który nawet nie należy do faszystowskiej Unii Europejskiej. W Polsce burdel jest niemal w każdej większej miejscowości, ba zapraszam na Podhale, które choć lubię najbardziej w tym uroczym kraju też ma na co dzień dużo z klimatu umoczonej w dziadostwie Polski z panem, wójtem i plebanem na czele. Demokracja w Polsce jest fikcją czego wspomniana przez Ciebie Islandia jest właśnie dowodem. Co do pytania o demokrację, to w Polsce proponuję anarchię, która wg mnie nieoficjalnie istnieje i praktykuje ją (słusznie zresztą) wielu rodaków a w Islandii oczywiście po staremu demokrację parlamentarną.
Zgadzam się ze stwierdzeniem, że " W Polsce burdel jest niemal w każdej większej miejscowości" natomiast twierdzenie, że w małym kraju można zrobić więcej lub sprawniej nim zarządzać, to raczej słaba próba zamaskowania nieudolności większych państw. Dowodem na to są duże, dobrze zorganizowane państwa np. Niemcy, Japonia, Kanada, Australia i wiele, wiele innych.
Anarchia hmm? To nie jest dobre rozwiązanie na tym etapie rozwoju naszego gatunku. Nie dorośliśmy do pełnej wolności. Doskonałym dowodem na to są trolle internetowe. W sieci możesz być każdym a jak sam widzisz wielu z premedytacją zostaje szkodnikami. Tak dla zabawy.
Jako anarchista niestety muszę się z Tobą po części zgodzić. Jednak śledząc ewolucję przemian politycznych na świecie doszedłem do wniosku, że polityka ostatnich stuleci przypomina coś w rodzaju przeciągania liny. Z jednej strony są elity pragnące zawłaszczyć dla siebie jak największy kawał tego co dostaliśmy od natury i co wypracowała ludzkość, a z drugiej strony jest pozostałe ok 99% populacji, która również chce partycypować w naszym wspólnym dziedzictwie i dorobku. Jednak to, że być może za naszego życia nie uda nam się osiągnąć pełnej wolności nie znaczy, że powinniśmy ustępować pola bezwzględnym wyzyskiwaczom, którzy nie przepuszczą żadnej okazji, by zagarnąć dla siebie jeszcze więcej...
A jeśli chodzi o trolli to obawiam się, że coraz częściej są to opłacani goście, którzy mają za zadanie skłócać ludzi i podtrzymywać chaos informacyjny w społeczeństwie. Niestety ich chwyty bywają na tyle skuteczne, że znajduje się wielu pożytecznych idiotów, którzy podłapują proste, chwytliwe hasełka tamtych, które bazują na stereotypach i niewiedzy ciemnych mas.
Bardzo moralnie podchodzisz do zagadnienia krzewienia uprzedzeń - każdemu po równo. To takie socjalistyczne :).
"pospólstwo", "motłoch", "głupi lud" - masz kręgosłup moralny że Hej!!
Ale pitolisz... Wybacz mi, ale inaczej tego bełkotliwego wywodu nazwać się nie da. Mylisz na wielu poziomach mechanizmy społeczne i psychologiczne, mieszasz to z własnymi uprzedzeniami i wyobrażeniami. Widać próby uproszczenia świata na potrzeby ograniczonego brakiem wiedzy światopoglądu. Kiedyś nazywało się to „na chłopski rozum”.
Ale prawda jest taka, że podstawa filmu to prosta ekstrapolacja rzeczywistości, w której żyjemy. Nawet oficjalne (sponsorowane) badania i raporty pokazują koncentrację kapitału w coraz mniej licznych dłoniach. Rosnący dystans społeczny i ekonomiczny. Zmniejszanie się klasy średniej. Powoli widać, że libertariańskie i monetarystyczne idee darwinowskiego kapitalizmu nijak się nie sprawdzą. Nie będzie przepływu dóbr od bogatych do biednych, wspólnego bogacenia i dobrobytu. Tylko zwiększający się dystans, ubożenie biednych i nieprawdopodobne bogacenie bogatych. Świat nie będzie przypominał Szwecji z lat 90-ych, bardziej współczesne Delhi, kilkadzieiąt pałaców otoczonych morzem slumsów. A ludzie nie przestną się mnożyć. Więcej, mnożyć się będą właśnie najbiedniejsi. I sytuacja gotowa. Nie musisz obserwować świata, spróbuj dostać się bez zaproszenia do któregoś z zamkniętych osiedli w „lepszej” części Warszawy... Poczekajmy tylko 150 lat. Co ma do tego moralność? To wymysł podlegający ciągłym zmianom. Myślenie o moralności, wpółczesnym lewactwie czy komunizmie za 150 lat, gdy będzie ponad sto pięćdziesiąt miliardów umierających z głodu ludzi, to zwykła dziecinada. Człowieku, już dawno nie będzie śladu ani po komunistach ani po UE.
Co ciekawe, klechy niemal każdej wiary upatrują przyczyn wszelkich kataklizmów w kryzysie wiary i moralności (czyli braku posłuszeństwa kapłanom). Ale to nie rozwiązłość seksualna niszczyła imperia, tylko najazdy hord głodnych barbarzyńców. Nie nudzi Ci się powtarzanie zaklęć wyświechtanych tysiącami lat klepania, które nigdy nie miały nic wspołnego z faktami historycznymi?
Przypadek sprawił, że spotykamy się drugi raz. Sympatyczne.
Powiem Ci, że choć zmęczony dwoma tygodniami ciężkiej trasy, to z wielka przyjemnością przeczytałem Twój wpis.
Zgadzam się całkowicie.
pozdrawiam szczerze
em
To jest mocno ideologiczna wersja rzeczywistości, bo bogactwo jest czymś innym, niż bieda, nie da się też go zapisać i określić w procesach społecznych, bo sam sukces jest często mocno przypadkowy i rynek wcale nie idzie tam gdzie chcą politycy, czy społeczeństwo, jest pewnym nadużyciem porównywanie Indii do Szwecji, gdy i tu i tam sukces budowało jednak pewne pokolenie przedsiębiorców, a niedostatki Indii to nie wina kapitalizmu, a lata zacofania, ba po raz pierwszy dziś właśnie te Indie mają narzędzia, żeby walczyć z ubóstwem i to co dawniej było po za zasięgiem np budowa nowoczesnego samochodu, dziś nie jest już problemem.
Przykład Brazylii pokazuje przecież, że nie tyle bogaci zbiednieli, żeby kraj mógł ruszyć do przodu, a dołączyły kolejne grupy społeczne, po upadku komunizmu pojawiła się nowa niebezpieczna ideologia - społeczeństwa klasy średniej - co w gruncie rzeczy było idiotyzmem, to samo pojawia się dziś w przemówieniach Obamy, tylko ta klasa średnia jest od prawnika, lekarza do sprzątaczki - w Niemczech są badania, gdzie zalicza się do niego 66 procent społeczeństwa plus jeszcze kilka procent grupy wyższej - to kolejny mit, a potem piszesz o upadku tego mitu jako poważnym problemie, choć klasa średnia faktycznie nigdy nie liczyła więcej, niż 20-25 procent społeczeństwa.
Możliwe, że mocno deologiczna. Jednak bogactwem da się w pewien sposób sterować. Przynajmniej jego dystrybucją. Ciekawe, że powołujesz się na przykład Brazylii, ktora najlepiej pokazuje, co dla rozwoju może zrobić mądre sterowanie. to jednak gospodarka wschodząca. W filmie mamy do czynienia z gospodarką upadłą. Od lat badania wskazują, że kapitał koncentruje się w rękach coraz mniejszj grupy. Bardzo mocno widoczne jest to w USA.
Porównanie z Indiami jest jak najbardziej na miejscu. Nadal myślisz o tym kraju jak o biedakach... To sprawdź kto jest największym potentatem stalowniczym na świecie, kto oprócz Chińczykow ma najwięcej udziałów w różnych firmach w Europie. Indie są teraz bardzo potężnym finansowo krajem. Nawet wspomniani Chińczycy się ich boją. Problem w tym, że jak wyjdziesz na ulicę, to tego nie widać.
Ideologia „społeczeństwa klasy średniej” nie pojawiła się po upadku komunizmu. To ona budowała dobrobyt Europy już od czasów średniowiecza. C innym byli „mieszczanie”? A pojęcie „burżuazji”? A „fabrykanci”? A czytałeś „Mieszczanin Szlachcicem”? A Lalkę? Dlaczego uważasz tę ideologię za idiotyczną, podczas gdy powołujesz się na Niemcy, które klasą średnią stoją i których potęga wielokrotnie była budowana przez mieszczan, kupców i fabrykantów. Nieważne, czy jest jej 25%, czy jak w Norwegi ponad 60%. Ważne, by była jak najliczniejsza, miała jak najwięcej środków na interesy. Nie oligarchowie i magnaci czynią społeczeństwa silnymi. Ich jest za mało i prędzej kupią kolejny zamek. To idiotyzmem jest wiara, że ponadnarodowe koncerny posługujące się pojęciami „optymalizacja kosztów” i „maksymalizacja zysków” podzielą się z człowiekiem swoimi „zyskami”. Nie po to przenoszą produkcję do Bangladeszu, byś Ty lepiej żył. Nie, one właśnie powoli tworzą świat Elizjum. Icha zakladnikami z wolna stają się państwa i narody.
Wszystkie badania ilościowe pokazują, że milionerów przybywa, rośnie liczba miliarderów, tak więc nie wiem na jakie badania się powołujesz dzieje się tak nawet w USA, tak więc nie ma prostej analogii, że jak zabierzemy bogatym, to tym na dole się poprawi, akurat przykład Detroit i pomysły z wyjściem z kryzysu wskazują drogę w drugą stronę, budowy pewnego rodzaju enklawy bogactwa na wyspie, żeby do miasta powróciły jakieś elity, twórczy przedsiębiorcy, bo w jakiejś mierze szybkie tempo bogacenia się od jakiegoś progu, to proces fizyczny - czym większa masa tym większe przyciąganie, czy możliwy do analizy w praktyce - jeśli masz jeden sklep to otwarcie drugiego jest problemem, ale już trzeciego, gdy masz dwa mniejszym itd. Kto odniósł sukces w biznesie, ma łatwiejszą drogę do kapitału, ma dostęp do specjalistycznej wiedzy, fachowców itd.
Jeśli podzielimy bogactwo Indii statystycznie to szału nie ma, a Indie są i takie i takie, choć ciągle bieda przeważa w ponad miliardowym kraju, po za są ogromne różnice w regionach, w samym społeczeństwie, które jest totalnie kontrastowe od analfabetów do super informatyków, od broni atomowej, do dziurawych butów indyjskich żołnierzy.
Ja nie piszę jak ma być, piszę jak jest, nie ma w Norwegii - 60 procent klasy średniej, ok można pozmieniać statystyki i dorobić ideologię, ale to wtedy zadajmy sobie pytanie kto jest w klasie średniej i jakie ma spełniać warunki - ponad standardowe dochody na jakim poziomie ? Nie każdego w Norwegii stać np na zakup domu, czy dużego mieszkania w centrum Oslo - jeśli przyjmiemy sensowne założenia to klasa średnia nigdzie nie wychodzi ponad góra 30 procent społeczeństwa.
Każda firma posługuje się takimi pojęciami jak optymalizacja kosztów, każda też jest prowadzona dla zysku, akurat te ponad narodowe firmy i tak są lepsze, niż rdzenne firmy na rynku indyjskim, chińskim, czy Bangladeszu, bo jakoś tam czułe na krytykę, gotowe wyłożyć jakieś środki na działania CRS czy PR. Gospodarka jak sztuka, sport nie zna demokracji, za nic ma to co my myślimy.
Wie pan ile procent ludzi mieszkało w miastach w czasach średniowiecza, z czego ile to był tzw plebs miejski ? Można sobie poczytać o Florencji Medyceuszy, przenoszeniu produkcji tkackiej do Holandii i skutkach społecznych i robi się deja vu.
Czy ja dobrze widzę - ktoś twierdzi, że koncentracja kapitalu nie ma miejsca/odwrotny proces ma miejsce? To dopiero karkołomna teza.
Milionerów na świecie przybywa - to fakt w liczbach bezwzględnym, przybywa także miliarderów, a wiec te grupy bogate też się rozrastają, dwa rośnie także klasa średnia w wielu krajach, choć jest to pojęcie dość płynne, co innego znaczy w Szwajcarii, Norwegii, co innego z Indiach. Ta koncentracja jak piszę jest po części procesem naturalnym uwarunkowanym praktycznie, a nie ideologicznie i ona ma do jakiegoś stopnia miejsca, ale problem nie jest jak 1 do 1 - bogactwo to coś innego, niż bieda.
By było panu radośniej powiem, że co 3 firma rodzina nie wytrzymuje zmiany pokoleniowej, to by było o bogactwie danym raz na zawsze i uprzywilejowanych, do czasu.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Nier%C3%B3wno%C5%9Bci_dochodowe_w_Stanach_Zjednoczo nych
I to argument na co ?
To jest zawsze problematyczne co ważniejsze, czy wskaźniki, czy realne bogactwo, bo bardzo łatwo zmienić ten wskaźnik nakładając na bogatych stosunkowo wysokie podatki, a o wiele trudniej pociągnąć na trwałe całe grupy społeczne do góry, w latach 70-tych wiele podatków było skrajnie idiotycznych i sięgało 70 procent i więcej, można to opisać jako sukces, ale z punktu widzenia wzrostu, rozwoju firm to było szkodliwe, w Szwecji były nawet podatki 90 procentowe.
Z drugiej strony mamy w USA miliarderów, który dokonali awansu społecznego z klasy średniej Bill Gates, czy wręcz ludzi biednych jak Larry Ellison, Sheldon Anderson więc mamy takie dwie wizje. Z jednej stronie społeczeństwo, politycy chcieliby dzielić równo, z drugiej strony gospodarka, sukces kpi sobie z takiej wizji świata, pytanie na ile w Szwecji poprawiono los najuboższych, a na ile polityka socjalistów, wygnała z kraju wielu miliarderów, ok nierówności są mniejsze, ale dochody także - bo nie ma już Tetra Pact, Ikea jako holding jest zarejestrowana w Holandii.
Zlikwidować bogactwo jest nieporównanie łatwiej, niż biedę, dlatego to nie są zjawiska tożsame, o czym w filmie przekonaliby się rewolucjoniści po zajęciu Elizjum, ale sam film skupia się raczej na prostym przeciwstawieniu dwóch światów i ich wizji plastycznej.
To argument, że badania amych amerykanow wskazują na WZRASTAJĄCĄ koncentrację kapitału. Nie chce mi się szukać, ale jakiś rok temu czytalem artykuł, w którym stwierdzono, że w ciągu ostatnich 15 lat ilość osób osiągających status milionerów spadla 10-krotnie! Nie operuj modelami jednostkowymi i tym co można a nie jest. To jest statystyka i jest mowa o podatkach. To jeden z mechanizmów koncentracji kapitału. Jakoś biedni płacą znacznie wyższe. A tak BTW, w jakim świecie żyjesz? Billa Gatesa? To powszechnie znane sprawy i coraz więcej instytucji alarmuje. Nawet rząd amerykański odgraża się, że będzie walczył z narastającym rozwarstwieniem. Tu nie chodzi o komunizm, tylko o powstrzymanie uprzywilejowanej coraz węższej klasy od wykorzystywania wszelkich dostępnych środkow do drenowania klasy średniej i niższej. Ponieważ ta grupa, z racji zgromadzonego bogactwa i umocowania politycznego, ma znaczną przewagę. Nie zlikwidujesz biedy nie stawiając granic wyzyskowi. O rewolucji zapomnij. Pomyśl przez chwilę, operując nawet tak zawężonymi jak twoje perspektywami: w jaki sposób chcesz sfinansować walkę z biedą, nie biorąc pieniędzy od bogatych? Państwo ma stworzyć kasę? To właśnie robi USA, zobaczymy jak długo im się uda. Koncentracja bogactwa w coraz mniejszej ilości rąk jest absolutnie tożsama z biedą. W skrajnych przypadkach jest jak kiedyś w Salvadorze: 11 rodzin ma wszystko, reszta umiera z głodu. Nie mów, że nie jest to powiązane, bo zaczynasz myśleć jak amerykanin: obecność broni w sklepie na każdej ulicy nie ma nic wspólnego z 50 tys. ofiar broni palnej rocznie, palenie nie ma nic wspólnego z wzrastającą ilością zachorowań na raka krtani a tłuste i paskudne jedzene nie ma nic wspólnego z otyłością. Przynajmniej tak orzekł ich sąd najwyższy. Nikt nie chce likwidować bogactwa. Ale nie trzeba się godzić od razu na to, by garstka popadała w szaleństwo z nadmiaru kasy przy jednocześnie ubożejącej reszcie. Czyli co proponujesz: niech najbogatsi nadal zmuszają biednych do pracy za grosze, przenoszą kapitał do rajów podatkowych a pracę do Bangladeszu? A my po cichu zajmiemy się na boku biedą? Slyszałeś w ogóle o naczyniach połączonych?
Nie chodzi o to w jakim świecie żyje, a o ocenę, gospodarka nie jest demokratyczna, tak jak sztuka i nauka, pytanie czy ma być i w jakim stopniu ? Bogactwo to nie ofiary broni palnej, to nie rak, mogę sobie wyobrazić scenariusz zmian politycznych, gdzie duże koncerny przeniosą główne siedziby z USA, wyjadą milionerzy, a jednocześnie dalej nie rozwiążę się żadnego problemu klasy średniej, czy całego społeczeństwa, te 11 rodzin w Salvadorze ze swoim bogactwem przecież zniknęło w Szwajcarii, tak jak najbogatszy człowiek w Rzeszowie miałby kompleksy np w Monako.
Amerykańska gospodarka jest dualistyczna, obok firm innowacyjnych, niezwykłych sukcesów, mieliśmy zapaść całych sektorów, które kiedyś tworzyły dobrze płatne miejsca pracy, skoro dziś przemysł wraca do USA, za sprawą np taniej energii z łupków, rosnących kosztów pracy w Chinach, odbudowuje się przemysł motoryzacyjny to niekoniecznie musi tylko źle. Oczywiście biznes można prowadzić w sposób transparenty lub patologiczny, ale przecież bogactwo Szwecji zbudowało kilka grup kapitałowych, które odmieniły gospodarkę.
Co radzę pracować dla siebie w swojej firmie, nigdy dla innych, wali pan w tych Amerykanów, to niech pan żyje ze świadomością, że być może nigdy w życiu nie osiągnie pan poziomu życia średniej klasy Amerykanina, który ma dom, dużego Forda Explorera, a przynajmniej nie będzie to udziałem jeszcze kilku pokoleń Polaków, tacy ci Amerykanie głupi, takie głupie wyznają wartości, a są nadal mocarstwem, nawet jeśli kontuzjowanym.
W liczba milionerów przybywa, choć spada też wartość dolara, inflacja sprawia, że milion to nie to co dawniej, ale mamy np ogromny sukces społeczności Azjatyckiej w USA, której dochody systematycznie rosną. Oczywiście państwo powinno tworzyć pewną tkankę, ale prosta redystrybucja się nie sprawdza, to jest problem np upadku całych sektorów przemysłu, które tworzyły dobre miejsca pracy i konkurencji międzynarodowej, tylko Amerykanie przegrali także z Japończykami zarabiającymi nie mało, dziś Francuzi przegrywają z Koreańczykami, akurat z Bangladeszem dajmy sobie spokój, bo przemysł tekstylny nie będzie dostarczycielem dobrych miejsc pracy w UE, czy USA po za małymi wyjątkami firm luksusowych, niszowych itd.
Myśmy totalnie odpuścili kształcenie techniczne, może więc część problemów to nie ideologia, a praktyka, jest w jakiejś miejscowości firma X, która daje pracę, albo jej nie ma. Jest tych 10 tysięcy nowoczesnych firm, albo nie i nie ma dobrze płatnych miejsc pracy.
Proszę mieć świadomość, że ta koncentracja nie wynika tylko z niecnych postępków, ale jest wynikiem normalnych biznesowych procesów, droga od biedy do miliona zajmowała wielu przedsiębiorcom stosunkowo dużo czasu, dojście do kolejnych już nie i tak po prostu jest. Ktoś kto ma 10 sklepów, spokojnie otworzy 11, ktoś kto ma jeden, będzie miał problem otworzyć drugi.
Wielki sukces finansowych nie ukrywajmy z natury jest rzeczą rzadką, niezależnie czy mówimy o Szwecji, czy USA, pan mówi coś takiego, Messi będzie grał na każdym wiejskim boisku, a Jobsy będą się rodziły w każdym domu.
Sam pomysł i potrzeba awansu społecznego szerokich grup społecznych jest ważny, ale też nie traktujmy tego tak prosto, że bogaci są źli, winni, przecież miliarderzy w małej Danii też nie mają odniesienia do reszty społeczeństwa, pytanie znowu jak wyznaczymy pewne koła, widać po podatkowych propozycjach Obamy, że wyższe podatki nie obejmą tylko milionerów, ale osoby zarabiające 250 tysięcy dolarów rocznie, bo by miały sens muszą objąć szerszy krąg ludzi i co pana zdaniem się stanie ?
Pan piszę o pracy za grosze, a ile dobrych miejsc pracy stworzył pan albo nawet tych za grosze ?
Wszystko lepsze od zera.
musimy sobie najpierw odpowiedzieć, co rozumiemy przez silne państwo. Dla mnie silne państwo to silni, zdrowi, bogaci, zadowoleni, świadomi, przedsiębiorczy, samodzielni obywatele, a nie wielkie korporacje i silna armia. Silne państwo to też nauka i kultura, ale nie ta sponsorowana, tylko wewnętrzny impuls i sprzyjające warunki do innowacji, odkrywania i kształtowania rzeczywistości wg najwyższych standardów intelektualnych, moralnych i estetycznych. Ten impuls cywilizacyjny mieli starożytni Grecy, Rzymianie, oraz jeszcze do I WŚ państwa zachodniej Europy (zwłaszcza Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Włochy). Silne państwo to takie, w którym każdy kto chce, może. Dzisiejsze państwa socjalne to de facto eksperymenty Pawłowa w skali makro, a my jesteśmy jak te tresowane pieski . Oczywiście metody warunkowania są obecnie bardziej wysublimowane. Nasz świat nie przypomina wizji Orwella, bliższy był Huxley.
A dlaczego nie korporacje - czyli wszystko jest fajnie do póki nie odniosę na prawdę wielkiego sukcesu, wtedy jest już źle ?
Kultura i sztuka zawsze ma swoich sponsorów, prywatnych czy publicznych, przecież Medyceusze, czy Ludwik XIV ingerowali w sztukę zdecydowanie mocniej, niż obecne rządy i firmy, sam impuls to za mało, zresztą sztuka starożytnego Rzymu, czy Grecji miała też wymiar polityczny. Nie mamy też świata Huxleya, ten świat nie daje się uporządkować i podporządkować i jednak jest światem także ciągłego sporu, wojen, konfliktów. Zawsze jest coś za coś, ale bez przesady z tymi psami Pawłowa, to państwo opiekuńcze pada też pod swoim ciężarem zobowiązań, które są jak karta kredytowa bez limitu.
Co ty właściwie chcesz powiedzieć? Pytam serio. Dyskutujesz z postawioną przez siebie samego tezą (że film chwali/proponuje socjalizm?), a potem... Nie zgadzasz się z nią i zgadzasz jednocześnie, pod warunkiem że nazwiemy socjalistami kogo innego.
Typowe pisanie na temat tego filmu. Ktoś sam sobie dopowiada. A co jest naprawdę w filmie? Rosnąca przepaść między bogatymi a biednymi, bogaci się izolują i dalej bogacą korzystając z taniej siły roboczej tych, od których się izolują. Tyle. Z czym tu się nie zgadzać? To jest już dzisiaj i trend przemawia za wzmocnieniem takiego układu w przyszłości, a nie na odwrót. Więc, mimo że to przyszłość i fikcja - takie są fakty. Co komuś do głowy strzeliło, żeby to nazywać propagandą? Statystyki świadczące o wzroście przestępczości związanej z masową imigracją w krajach UE też nazwiesz propagandą? Neofaszystowską pewnie tym razem.
O przypisywaniu temu filmowi soc-propagandy napisałem więcej tutaj
http://www.filmweb.pl/film/Elizjum-2013-558960/discussion/Nagonka+na+ten+film,22 68235
Aż tak daleko bym nie szedł, bo to przede wszystkim rozrywka, a te światy są raczej potraktowane jako plastyczne tła, niż zjawiska polityczne, społeczne z pewną głębią wyrazu. Nie mniej napisałem, że ciekawszy byłby film po wygranej rewolucjonistów, upadku Elizjum, gdy okazałoby się, że biedy nie ubywa ?
Nie zniknęłaby. Jest fizycznie niemożliwe, żeby znacząco się nie zmniejszyła po upadku Elizjum.
Nasza władza ludowa też dała ludowi pałace, dworki i wiele obiektów nie przetrwało tej próby.
I to jest twój argument przeciw temu, co napisałem?! Chłopie, pleciesz dyrdymały, piszesz niektóre posty jak na referat i nie trzymasz się wątku.
Trzeba być idiotą, żeby wiedząc o mechanizmach umożliwiających robienie fortun na wirtualnych pieniądzach, twierdzić, że nie następuje koncentracja kapitału w rękach coraz mniejszej liczby ludzi.
Siłą rzeczy odeszliśmy trochę od samego filmu, a zrobiła się dyskusja polityczna, gdzie film jest właściwie tylko pretekstem i to raczej słabym, bo ten wątek robi raczej za tło akcji, nawet jeśli ciekawe, to bez pewnych aspiracji intelektualnych.
Ja nie piszę nigdzie, że bogactwo i sukces będzie powszechne, piszę też, że do jakiegoś stopnia ta koncentracja to proces naturalny i dotyczy nawet najbardziej otwartych, czy przejrzystych biznesów. Nie ma inwestycji wirtualnych, gdy się traci, jak pan straci na Forexie kilka tysięcy, to przestanie tak pisać, gdy zaboli.
Czy coraz mniejszej - w liczbach bezwzględnych nie - miliarderów przybywa, lista Forbes, milionerów też przybywa choćby w Azji, procentowo to jednak - ma pan rację mała grupa - ale pytanie o ten 1 procent muszą być głębsze, jeśli chcemy dyskutować poważnie.
Zgadzam się w 100%. Aż się zdziwiłem, że ktoś z tego forum może to zauważyć. Pozdrawiam!
Dyskusja zeszła trochę na temat podziału społeczeństwa i wykluczenia społecznego. Dobrym komentarzem do tego jest film Detachment (Z dystansu) - zwłaszcza pierwsza połowa. Nie jest to co prawda sci-fi więc może Was nie zainteresuje ale spróbujcie - daje dużo do myślenia. Pokazuje kierunek, w którym podąża młode pokolenie bez specjalnej ingerencji z zewnątrz.
Tak, to prymitywna nahalna propaganda Obama care. Ale co najgorsze, to lawina nonsensu przelewająca się niemal od początku do końca; do tego stopnia, że aż nie chce się tego analizować tutaj.
Dla mnie jedna wielka porażka. Efekty specjalne świetne oczywiście.
Szkoda.. a na pocieszenie - to nie jest najgorszy film, w którym wystąpił Matt Damon. Gorszy był Gerry.