Bardzo oryginalny ale i niepokojący filozoficzny film, którego treścią jest zapytanie o naturę Boga... Opis, w jaki sposób istota o wiele od nas potężniejsza wchodzi z ludźmi w interakcje. Przerażające... treść trochę przypomina problem poruszony w "Solaris" Lema. Tyle że na tym filmie boimy się dużo bardziej...
Ani solaris ani to z Bogiem mi się nie kojarzylo nawet przez 5 minut, ale jak ktoś wierzy w bzdury to jemu się kojarzy. Lem też raczej religijny nie był.
W "Solaris" same postacie mają nawet, krótką rozmowę na temat tego czy przypadkiem nie spotkali Boga, ale... jak ktoś ma pi.dolca i zamyka oczy i uszy na wszystko co skojarzone z religijnością...to mogło mu się "Solaris" nie kojarzyć z Bogiem nawet przez 5 min.
Jeżeli już doszukiwać się tu boga, którego ewidentnie tu nie ma, to prędzej krytyki wiary w bóstwa/kosmitów. Postaci wyraźnie krytykują oddawanie swojego losu w ręce jakiegoś nieznanego bytu w imię strachu przed nieznanym. A strach przed nieznanym jest głównym motorem podtrzymującym wszystkie religie i sekty, bo po co radzić sobie ze strachem przed nieistnieniem, skoro można się całe życie oszukiwać wizją wieczności.