PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=196074}
5,3 72 tys. ocen
5,3 10 1 71887
2,6 24 krytyków
Eragon
powrót do forum filmu Eragon

1/10

ocenił(a) film na 1

jedna wielka masakra.... oczywiscie ten, kto nie czytal ksiazki uzna ten film za ''nawet przyjemny'', no ale na szczescie ja sie nie zaliczam do tej grupy. Film totalne dno,

ocenił(a) film na 6
ardezja

Masakra i może rzeczywiście, ale ciekawy jestem czy w końcu wyjdzie kolejny film, o albo lepiej zrobią remake tego filmu.

ocenił(a) film na 4
ardezja

a książka warta przeczytania ?

ocenił(a) film na 1
jaroszk

Zdecydowanie nie. Książkę napisał gówniarz, który w ogóle nie posiada umiejętności pisarskich, a na dodatek jest niedojrzały i niewykształcony. I to po jego wypocinach widać. Na kilometr.

Ale że jego najwierniejszą klientelę stanowią ludzie jemu podobni - też z literaturą na bakier, też niedouczeni i też mało rozgarnięci - to Eraś ma całkiem sporo czytelników.

Wniosek jest zatem prosty - jeśli nic dotąd nie czytałeś, możesz po Erasia śmiało sięgać. Jeśli natomiast przeczytałeś już w życiu trochę książek, a na dodatek masz co nieco w łebku (czego o Paolinim powiedzieć nie można), to serdecznie odradzam czytanie tego gówna.

Der_SpeeDer

Jaka książka taki film. Zgadzam się zdecydowanie, że to dno.

ocenił(a) film na 2
Master_Water

Ja mam natomiast zupełnie inne zdanie. Książka według mnie jest baardzo wciągająca, trzeba jednak rozumieć, co się czyta. Paolini jest bardzo utalentowany, w jego książce każda postać ma swoje życie, każda przygoda ma jakieś rozwinięcie itp., poza tym potrafi zaskoczyć obrotem sytuacji. Ale film rzeczywiscie totalnie nie wyszedł. W filmie prawie nic się nie zgadza (dobrze, ze chociaż imiona się zgadzają) ale jeśli chodzi o fabułę- zupełnie coś innego. Totalna masakra jeżeli chodzi o film, chyba, że ktoś (tu zgadzam się z ardezją) nie czytał książki, wtedy film może zainteresować. Ale osobiście bardzo, bardzo polecam książkę :)

ocenił(a) film na 5
CaptainGreenlight

może gdyby imiona też się nie zgadzały stwierdziłabym, że film się do czegoś nadaje...

Der_SpeeDer

Bardzo to ambitne nazywać ludzi w ten sposób, nie poznawszy ich wcześniej. Można lubić Eragona, przeczytawszy wcześniej o wiele więcej książek o przeróżnej tematyce - no ale jeżeli w grę wchodzi ludzka ignorancja, to śmiało można wrzucać wszystkich fanów Eragona do jednego worka o dumnej etykiecie "niedojrzały, "nierozgarnięty", "niedouczony"; jednym słowem - "idiota".
Nie będę wymieniać zalet i wad książki Paoliniego, pewnie powieliłabym słowa, które padły setki razy wcześniej, ale mogę ją polecić jako coś, co wciągnie, odseparuje od rzeczywistości. Literatura zdecydowanie lekka. :)

ocenił(a) film na 1
mrs_bijou

Odpowiadam na dwa posty po kolei... pierwszy CaptainGreenlight.

"Książka według mnie jest baardzo wciągająca, trzeba jednak rozumieć, co się czyta"

To mnie powaliło. Sugestia, że prostacki jak diabli utworek, wymaga jakiegokolwiek zrozumienia. Co do tego, jak bardzo jest zdaniem wielu wciągająca, to paradoks, którego nie ogarniam rozumem. Eragon bowiem jest napisany w sposób maksymalnie dłużący się i rozwlekły - autor bardzo często zapomina o wydarzeniach, które pchałyby do przodu fabułę, za to ładuje dłuuugie fragmenty (czasem i rozdziały), które do powieści nie wnoszą NIC. Przeszkadzało mi to w czytaniu tego "dzieła" nawet wtedy, gdy jeszcze nie byłem uwrażliwiony na całe mnóstwo jego pozostałych, często dużo poważniejszych wad - z absolutnie niedojrzałym i beznadziejnym stylem na czele.

"Paolini jest bardzo utalentowany, w jego książce każda postać ma swoje życie, każda przygoda ma jakieś rozwinięcie itp"

Znów padłem. Naprawdę, mimo najlepszych chęci, nie umiem doszukać się u postaci w Erasiu jakiegokolwiek "swojego życia". Z tego względu, że wszystkie są do bólu szablonowe i mają kompletnie szare osobowości. Nabrać się na to mogą tylko czytelnicze prawiczki, inni zaś od razu będą nadawać im ksywy w stylu "Luke Skywalker" i "Obi-wan".

Przede wszystkim jednak błędem jak stąd do niewidać jest przekonanie o jakimkolwiek talencie autora. Podsumujmy bowiem - Paolini, w wieku około piętnastu lat, wziął się za tworzenie wersji alfa, której nigdy nie zobaczyliśmy. Nie zobaczyliśmy, bowiem do akcji zaraz wkroczył tatuś Chrisa, który wziął się za "przekuwanie mętnych, splątanych myśli w jasne i proste zdania". Innymi słowy, najprawdopodobniej siadł obok synka i zaczął podpowiadać mu, jak poszczególne zdania winny brzmieć - albo podjął się innego tego typu "pomocy". Nie wspomnę o innych formach pomocy, jakiej udzielili mu bliscy, do których Paolini bezwstydnie się przyznał w podziękowaniach. Jak również o fakcie, że wydawnictwo, które najpierw usilnie pracowało nad doprowadzeniem "wersji alfa" do jako takiego poziomu, a potem wypuściło ową szmirę w USA, należało do rodziców autora.
Mając to wszystko na względzie, po prostu brak słów, aby określić, jaką pisarską nędzą jest ów "talent" Paoliniego. Bowiem pomimo "pomocy" (ładna to "pomoc", kiedy rzecz zrobiono za niego) osób starszych oraz potężnej korekty w wydawnictwie, Eragon nadal jest książką napisaną po prostu FATALNYM językiem, z koślawą narracją i sztampowymi bohaterami. Styl, jakim pisze Paolini, to grafomaństwo w najgorszym wydaniu, wskazujące wyraźnie, że za tworzenie tego "dzieła" brał się ktoś, kto nie umie pisać - widać to wyraźnie m.in. po rozmaitych nieporadnych figurach stylistycznych i nakreślonej z wypiekami na policzkach, prostackiej warstwie merytorycznej. Swoją drogą, na tym ostatnim polu Paolini też dowiódł swego "talentu", ściągając bez oporów z wszystkiego, czego tylko się dało - z Gwiezdnych Wojen, Władcy Pierścieni, Ziemiomorza... Paolini zawłaszczył sobie wszystko i zrobił z tego grafomańską papkę.

Paolini nie jest utalentowany. Nie, proszę rozmówcy, w ogóle nie jest. Nie ma nawet podstawowych umiejętności pisarskich, środki stylistyczne to dla niego czarna magia, używany przez niego styl i język są niedojrzałe i kiczowate jako takie, a na dodatek w kolejnych tomach piętrzy piramidalne bzdury, niejednokrotnie dając dowody swojej głupoty oraz poważnych braków edukacyjnych. Takie pomysły, jak młotek zrobiony ze skóry ("Eragon") czy też Roran wysłany na następną misję nazajutrz po wychłostaniu ("Brisingr") zapamiętam sobie chyba do końca życia.
Do tego, co gorsza, nie widać nawet śladów, aby Paolini robił jakieś postępy z kolejnymi tomami. Bo jego rozmaici obrońcy, otumanieni kampanią reklamową, powtarzają uparcie przeinaczoną prawdę, że on to napisał w wieku piętnastu lat (co z tego? Na rodzimych blogach nawet można się natknąć na amatorską twórczość autorów również nastoletnich, którzy od pana P. piszą dużo lepiej i dojrzalej). Tyle że obecnie Chris ma ich już dwadzieścia kilka. Miał ich tyle, kiedy wypuszczał tę kupę łajna, znaną jako Brisingr. I co? I nic - Paolini dalej pisze jak nastolatek. A utalentowany autor powinien się chyba jakoś rozwijać, czyż nie? :?

"poza tym potrafi zaskoczyć obrotem sytuacji"

Jeśli tylko ktoś oglądał Gwiezdne Wojny, Eragon nijak go nie zaskoczy.


Mrs_bijou...

"no ale jeżeli w grę wchodzi ludzka ignorancja, to śmiało można wrzucać wszystkich fanów Eragona do jednego worka o dumnej etykiecie "niedojrzały, "nierozgarnięty", "niedouczony"; jednym słowem - "idiota""

Dobrze, więc sprecyzuję - wszystkich na pewno nie. Ale już znakomitą większość z pewnością. Nie wierzę bowiem, aby osoby oczytane nie były w stanie dostrzec mnóstwa kwiatków stylistycznych, którymi Eragon atakuje już od pierwszych zdań, na czele z pamiętnym "Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc z sobą woń, która mogła odmienić losy świata". Nie wierzę, aby Eragon nie zniechęcał takich osób nie tylko żałosnym stylem, kaleczącym dotkliwie poczucie estetyki, ale też swoją ogólną nędzą. Hell, mnie do osoby oczytanej mimo wszystko sporo brakuje, a mimo to czytanie Erasia jest dla mnie katorgą - właśnie ze względu na mnogość błędów stylistycznych i denny styl (oraz język) w ogóle. Przypomina mi to wrażenia, jakie mam, czytając amatorskie opowiadanka z dolnej półki, publikowane w sieci. Paranoja polega na tym, że szczeniak, posiadający tyle umiejętności pisarskich, co właśnie tacy amatorzy (czyli zero lub prawie nic - w przypadku Chrisa to pierwsze), wydał swojego śmiecia i zgarnął z jego sprzedaży całkiem niezłe profity. Czyż to nie jest chore?
Nie wierzę również, aby ludzie posiadający minimum rozgarnięcia, nie czuli podczas czytania "Erasia" i jego kolejnych tomów, że autor próbuje w sposób bezczelny obrażać ich inteligencję, wciskając im ewidentne idiotyzmy fabularne i oczekując najwyraźniej, że czytelnicy również są idiotami, a zatem łykną to bez wahania. Cóż, ja idiotą nie jestem, i czuję się dotknięty, że Paolini za takowego mnie uważa. A wymyślonych przez niego bredni nie kupuję.

"Literatura zdecydowanie lekka"

Nawet literatura lekka nie powinna oznaczać książki z błędami stylistycznymi (i nie tylko stylistycznymi) popełnianymi z taką zatrważającą częstotliwością, iż można by do owego "dzieła" siąść z ołówkiem i podkreślać te błędy tak, aż by się zrobiło czarno.
Poza tym, jak na lekturę lekką, zbyt szybko wywołuje u mnie zniesmaczenie/zażenowanie/złość/histeryczny śmiech, skrajnie obrzydzając mi dalsze czytanie.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

Ty też mnie powalasz. I pewnie nie tylko mnie.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

Der_SpeeDer, nie chcę się czepiać, ale napisałeś "Cóż, ja idiotą nie jestem, i czuję się dotknięty, że Paolini za takowego mnie uważa" jakbyś Paoliniego cokolwiek obchodził.
To raz, a dwa, że to, że masz swoje własne zdanie (i ja to rozumiem) nie znaczy, że każdy musi uważać tak jak Ty. A tu znowu pojawia się "Nie wierzę również, aby ludzie posiadający minimum rozgarnięcia, nie czuli podczas czytania "Erasia" i jego kolejnych tomów, że autor próbuje w sposób bezczelny obrażać ich inteligencję, wciskając im ewidentne idiotyzmy fabularne i oczekując najwyraźniej, że czytelnicy również są idiotami, a zatem łykną to bez wahania." czyli uważasz, że jeśli ktoś czyta Eragona i go zainteresował, to jest nierozgarnięty?
Lubię "Gwiezdne Wojny", ale ten właśnie film i książka pt. "Eragon" jest czymś zupełnie innym.

ocenił(a) film na 1
CaptainGreenlight

<miałem zamiar wkleić odpowiedź, ale zamiast tego w kółko widzę, że "za ostro pojechałem" - nawet po wymazaniu wszelkich słów, które można by uznać za obraźliwe - włącznie z cytatem, że nie jestem idiotą i "Jezus Marią". Więc nie wkleję. Pogratuluję tylko panom z Filmwebu, że zamiast wziąć się wreszcie do roboty z prawdziwą moderacją, zawracają głowę takimi kiczami>

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

A czy ja mówię, że jesteś idiotą, albo "Jezus Marią"?

ocenił(a) film na 1
CaptainGreenlight

A czy ja mówię, że ty tak mówisz?

Der_SpeeDer

Widać, szanowny kolego, że strasznie frasuje cię fenomen Eragona. Są dzieła, których stylistyka wali po oczach niczym wielki czerwony napis "uwaga, tutaj jest zaje.bisty błąd", ale też takie, w których po prostu nie przywiązuje się do tego aż tak wielkiej uwagi. Widać po tobie - i twoich słowach, w których aż kipi od wielkiego oburzenia przez Paoliniego i całe Dziedzictwo - że przywiązujesz do tego aż nazbyt wiele uwagi. Nie mówię ci, że masz przeczytać Eragona od początku i olać błędy Paoliniego, ale z drugiej strony... Kurczę, trochę więcej luzu ;) Tutaj również chcę zwrócić uwagę, że nie powinieneś niczego w żaden sposób zarzucać czytelnikom Eragona. Podoba się? I bardzo dobrze, niech czytają aż do usranej śmierci, ich wola. Mnie dziwi fenomen Zmierzchu, gdzie, co jak co, ale tam pani Meyer doprawdy popisała się brakiem jakiejkolwiek wyobraźni, a co gorsza, brakiem zdolności przelania czegokolwiek na papier (czegokolwiek sensownego, oczywiście). Paolini chociaż daje jakieś opisy... Chociaż w sumie nie zamierzam się tutaj targować odnośnie obu twórców. Są jacy są, chociaż wolę Paoliniego (mam nadzieję, że to nie oznacza, że jestem nierozgarnięta? ;) ).

ocenił(a) film na 2
mrs_bijou

Nie no, mnie poprostu ta książka (Eragon) wciągnęła. Właściwie to jej momenty, ale uważam, ze jest dobra. ( i też mam nadzieję, ze to nie oznacza, ze jestem nierozgarnięta) a co do Zmierzchu zgadzam się :/

ocenił(a) film na 1
mrs_bijou

<Znowu mi się nie udało wkleić odpowiedzi, bo "za ostro pojechałem". Tego już za wiele, mam zamiar powiedzieć panom z Filmwebu, w dosadnych słowach, co sądzę o ich radach. Jeśli oni mi polecają synonimy.ux.pl, zrewanżuję się dużo lepszą i bardziej potrzebną radą - jeśli upadliście na głowę i macie omamy, polecam poradnię zdrowia psychicznego>

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

<O? Odesłałem kogoś do poradni zdrowia psychicznego, i to już nie jest pojazd? Normalnie ręce opadają>

Der_SpeeDer

Dzięki za radę, zapewne z niej skorzystam w najbliższym czasie. Z okazji okresu świątecznego nie będę ci radziła tego samego. Pozdrawiam. ;)

ocenił(a) film na 1
mrs_bijou

Nie kierowałem tej rady do ciebie. I nie wiem, na jakiej podstawie doszłaś do takiego wniosku.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

SpeeDer, jak śmiesz obrażać w ten sposób innych czytelników? Przeczytałam mnóstwo wartościowych książek, i nawet nie będę ich wymieniała, bo mi miejsca zabraknie. Ale "przeszłam" Silmarillion, sagę o pierścieniach, mam wszystkie książki Kinga na półce, a to nie jest łatwa literatura! Czytałeś może serię młot i krzyż?
Piszę o tym, bo cykl "Dziedzictwo" najzwyczajniej w świecie mi się podoba. Jestem zafascynowana! Nie wiem jak, ale nie dostrzegasz spójnego i stworzonego od podstaw świata, genialnych postaci (niektórych). Ciągnie od niego na kilometr podobieństwami do mistrzów gatunku, ale cóż z tego? Jest to odrobinę irytujące, ale to wszystko. To moje zdanie, ale nie będę krytykowała twojej arogancji. Posunąłeś się za daleko. Hm.. a film jest totalnie do kitu, całkowicie odrębna historia. Aż śmiać się chce.

ocenił(a) film na 1

"Przeczytałam mnóstwo wartościowych książek, i nawet nie będę ich wymieniała, bo mi miejsca zabraknie"

I po tych lekturach nadal nie umiesz odróżnić stylu dobrego od stylu grafomańskiego? Jest się czym chwalić... :/

"Nie wiem jak, ale nie dostrzegasz spójnego i stworzonego od podstaw świata"

Przeszkadza mi w tym jego wtórność i szablonowość, oraz ukradzione od Tolkiena nazwy własne. Na przykład taki Melian.

"genialnych postaci (niektórych)"

Których?

"Ciągnie od niego na kilometr podobieństwami do mistrzów gatunku, ale cóż z tego? Jest to odrobinę irytujące, ale to wszystko"

Powiedzmy, że to nie jedyna "irytująca" (to eufemizm) rzecz w tym utworze. Swoją drogą, "podobieństwa" to też eufemizm, i to ostry. Uczciwiej byłoby powiedzieć "zżyny".

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Oj, co ty chcesz, jego styl nie jest grafomański... Nie przeczytałeś zapewne nawet "Eragona" w całości.. Ja widzę dobre intrygi, wszystko jest wyjaśnione, wiąże sie ze sobą.. Ta seria ma dla mnie po prostu sens, rozumiem co czytam i podoba mi się to, jak jest skonstruowane. Nie dla Fantasy wyniosły styl pisma. : )
Co do postaci, Eragon może nie jest najciekawszym bohaterem kanonu literatury fantastycznej, ale jest WYRAZISTY. Dodatkowo, gdy czytamy, co myśli, wiemy o nim jeszcze więcej. W niewielu książkach można było tak poznać psychikę i charakter postaci. Następnie Saphira. Paolini - można powiedzieć - wykreował genialną rasę. Wyniosłe, władcze, o świetnej historii. Coś jednak wniósł, czyż nie? Saphira ma charakter. Następnie Angela, Arya I TAK DALEJ...
Nawet Orik, mimo że to kopia Gimliego, jest zabawny, gdy czyta się o ucztach i popijawach z nim w roli głównej.
Ostatecznie to nawet Roran zasługuje na uznanie, chociaż Paolini kreuje go na superbohatera bez żadnych super mocy... Nie przekonasz mnie na swoją stronę, mnie po prostu się książka podoba. : )
Ach, miałam napisać - TAK, cała Alagaesia to (w 60%) zlepek nazw zerżniętych ze świata realnego: Ellesmera to największa wyspa w Kanadzie, dostrzegłam jeszcze, że jedno z miast istnieje w Norwegii... Ale myślę z przekonaniem, że naprawdę BARDZO trudno jest stworzyć coś nowego w dzisiejszych czasach, gdy wszystko jest już wymyślone i zajęte.

ocenił(a) film na 1

Owszem, przeczytałem Eragona w całości, przeczytałem również Najstarszego. Brisingra jeszcze nie przeczytałem, ale miałem już tę książkę w rękach i kilka razy otwierałem, na losowo wybranym rozdziale. Za każdym razem rzecz odkładałem po kilku przeczytanych stronach, nie mogąc zdzierżyć tego, co czytam.

I owszem, styl Paoliniego jest grafomański. Już pierwsze napisane zdanie powala po prostu na łopatki - "Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc z sobą woń, która mogła odmienić losy świata". Jak to czytam, to sam już nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, a dalej wcale nie jest lepiej. W pamięć zapadło mi też nieporadne porównanie z Brisingra, mające w zamiarze oddać odorek Lethrblaka, które brzmiało mniej więcej tak - "Jakby ktoś wymieszał zepsute mięso z pomyjami, zamknął w garnku i zostawił na tydzień". I to nie są niechlubne wyjątki - takich stylistycznych buraków jest całe, wielohektarowe pole. Potykam się o nie co krok, czytając "dzieło" Paoliniego, przez co dość szybko wpadam w zażenowanie, zniesmaczenie lub złość. Albo wszystko naraz.

"Eragon może nie jest najciekawszym bohaterem kanonu literatury fantastycznej, ale jest WYRAZISTY"

E, tam, mnie się Eragon wcale nie wydał wyrazisty. Z tego choćby względu, że jest tak naprawdę nieudaną kopią Luke'a Skywalkera, pod każdym względem gorszą od oryginału. Do tego regularnie daje dowody swojej głupoty na kartach powieści, że już nie wspomnę o innych problemach natury psychicznej (to, co wyprawiał z tym jajem na początku Eragona, nie jest raczej normalne...). Nie sądzę, aby taki ktoś nadawał się do ratowania świata.
Dużo gorsza od niego jest Saphira. Ze wszystkich smoczych kreacji, jakie dotąd napotkałem w fantasy, ta jest najgorsza i najbardziej szara. Smoki w wydaniu Paoliniego nie są wcale wyniosłe - Saphira przypomina raczej nadopiekuńczą ciocię, strachającą się o Erasia. Do tego swoją życiową wiedzę i ogólnie mądrość zdaje się nabywać znikąd, bo Chris oczekuje tego od stworzenia nie mającego nawet dwóch latek... :/ Historia smoków w wydaniu Paoliniego też jest znikoma.
W sumie jedyną postacią, którą jako tako trawię, jest Orik właśnie. Cała reszta - bida z nędzą.
Ale już absolutnie najgorszy jest Roran. Jego wątek bije po prostu rekordy głupoty i kretynizmu. I to na tym (tego wątku) polu bodaj najbardziej jaskrawo widać, że Paolini traktuje swoich czytelników jak idiotów, którym można wszystko wmówić.

"Nie przekonasz mnie na swoją stronę, mnie po prostu się książka podoba"

Cóż, jak patrzeć na świat przez różowe okulary...

"Ach, miałam napisać - TAK, cała Alagaesia to (w 60%) zlepek nazw zerżniętych ze świata realnego"

Oj, nie tylko. Ellesmera i Trondheim... tfu, TronJheim (po prostu padłem, jak to po raz pierwszy przeczytałem...) to tylko wierzchołek góry lodowej. Jak się tak przejść po tej (mocno prymitywnej zresztą) mapie świata Paoliniego, to można tam znaleźć mnóstwo nazw ukradzionych wręcz od Tolkiena, stąd pojawiają się tam takie nazwy jak Pustynia Haradracka (ani chybi żyli tam niegdyś krewniacy Haradrimów z Władcy Pierścieni), czy też wyżej wspomniany Melian...
Inna sprawa to ta cała "pradawna mowa", która nie tylko sama w sobie jest kradziona ("pradawna mowa, w której nie można skłamać" - to nie z Ziemiomorza aby?), ale na dodatek stanowi bezczelną i jawną momentami przeróbkę ojczystego języka autora. Stąd mamy takie kwiatki, jak pojawiające się przed nazwami "du" (zamiast "the"), "poruszających skórą" i "poruszających łuskami" (Lethrblaka - skóra w ang. to leather, Skulblaka - łuska w ang. to scale), a także absolutny numer jeden, czyli "Vardeni". Czyli - jak zapewnia autor - "Strażnicy", zwani w jego ojczystym języku... Warden. Na litość... to ja w swoim następnym "dziele" wymyślę termin pradawnej mowy "Śltaźnicy" - będzie podobnie :?.

"Ale myślę z przekonaniem, że naprawdę BARDZO trudno jest stworzyć coś nowego w dzisiejszych czasach, gdy wszystko jest już wymyślone i zajęte"

Wiem doskonale, że to jest trudne. Wiem doskonale, bo sam tworzę. Ale fakt, że jest trudno, nie usprawiedliwia od razu zżynania na żywca. A już na pewno nie kradzieży nazw własnych - choćby z tego względu, że wymyślanie własnych to już na pewno nie jest jakieś wielkie obciążenie umysłowe, podobnie jak i wymyślanie fikcyjnego języka (albo jego zalążków) od podstaw (zamiast przerabiania swojego własnego).

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

Ja powiem tak: Der_SpeeDer, rzeczywiście przedawkowałeś. Na siłę próbujesz przekonać wszystkich, ze Eragon jest do niczego. Z góry mówię, ze to się raczej nie uda. Chociaż przyznam Ci jedno "Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc z sobą woń, która mogła odmienić losy świata" to rzeczywiście mnie też powaliło ;)
<O? Odesłałem kogoś do poradni zdrowia psychicznego, i to już nie jest pojazd? Normalnie ręce opadają>
a to do kogo było? :/

----------------
A tak poza tym, to wszystkim życzę WESOŁYCH ŚWIĄT :D

ocenił(a) film na 2
CaptainGreenlight

A teraz tak z innej beczki. Nie związane z NICZYM na tym forum.
-------------------------------------------------------------------------------- --------
!! PROŚBA DO WSZYSTKICH KTÓRZY LUBIĄ METALLICĘ !!

Sorry, wiem, że to nie powinno tu być, ale napiszę. Istnieje nadzieja, że w 2011 roku Metallica zagra w Polsce, we Wrocławiu na otwarciu stadionu. Fani zorganizowali petycję. (to samo zrobili ludzie w Nowej Zelandii-złożyli petycję i przyjechała do nich Metallica, podpisało się na niej 11 tys. osób) fani w Polsce też robią petycję, podpisało się na niej ponad 14 tys. osób.

JEŻELI CHCESZ, ABY W 2011 ROKU PRZYJECHAŁ ZESPÓŁ METALLICA DO WROCŁAWIA, PODPISZ SIĘ POD PETYCJĄ:


http://www.metallica.trynet.pl


jeżeli chcecie wiecej info na ten temat, poczytajcie.
-------------------------------------------------------------------------------- -------------------------------------

ocenił(a) film na 1
CaptainGreenlight

"<O? Odesłałem kogoś do poradni zdrowia psychicznego, i to już nie jest pojazd? Normalnie ręce opadają>
a to do kogo było? :/"

Konkurs postotele! Do kogo to było: a) do ogółu, bo przecież cały świat oszalał; b) do rozmówcy, bo przecież lubię bez powodu sugerować ludziom, że mają omamy; c) do panów z Filmwebu, którzy wymyślili ów kretyński filtr, na który narzekam od dłuższego czasu - i który ewidetnie ma omamy, bo czepia się nieistniejących wprawdzie - ale za to wyimaginowanych - wulgaryzmów, obecnych w moich niezamieszczonych (właśnie przez ten filtr) postach. Nagroda - wspaniały śrubokręt z widokiem na morze - może być twoja!

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

No dobra, co do pierwszego zdania całej opowieści wszyscy mamy takie samo zdanie - ssie, że się tak żartobliwie wyrażę. Ale, jakby nie patrzeć, to początek jest najtrudniejszy przy pisaniu książki. ^^
Lecz nadal uważam (czytam znowu "Najstarszego", więc posiłkuję się świeżymi przeżyciami), że historia jest spójna i logiczna. Paolini wiedział co pisze i jak to napisać, by się zgadzało. To moje odczucie, pamiętaj. Odnoszę się jednak do tytułu bez jakiejkolwiek krytyki, bo ona mi sie podoba. Mogę nie zauważać wielu wad, bo one gdzieś tam pewnie są. Dla mnie jednak to fascynująca przygoda z dobrą otoczką fabularną, HISTORIĄ MIŁOSNĄ (TAK, KOBIETY TEGO POTRZEBUJĄ!!!), która dla mej romantycznej części "mózga" jest epicka i genialna.... REASUMUJĄC naszą ciekawą dyskusję: w mój gust to wszystko trafia i nie puszcza. Tak.
A film jest do bani i nie przestaję myśleć, jakbym zrobiła własną wersję.

Na święta chcę zestaw mała reżyserka. : )

ocenił(a) film na 2

Co Ci się tak podobało w "epickiej i genialnej" historii miłosnej? Przyznam, że w porównaniu ze "Zmierzchem" jest rewelacyjna, ale czytałam parę książek i mam inne zdanie na temat wątków romansowych. Otóż, wg. mnie:
wątek romansowy nr 1. - Eragon i Arya: miłość niewiele starszego ode mnie chłopaczka i stuletniej elfki - jakie to oryginalne! I za żadne skarby świata nie domyśliłabym się, że ona go nie zechce.
wątek romansowy nr 2. - Roran i Katrina: ten jest nieco "normalniejszy", ale i tak typowy. Ojciec panny nie zezwala na ślub, więc młoda para zaręcza się potajemnie. Żeby nie było za łatwo, ją porywają tajemnicze osobniki, a wybranek jej serca poszukuje swojej ukochanej, ale oczywiście bez pomocy "z góry", od sił wyższych (czyli w tym wypadku – swojego kuzyna), nie jest w stanie jej znaleźć.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

"Już pierwsze napisane zdanie powala po prostu na łopatki - >Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc z sobą woń, która mogła odmienić losy świata<. ". Mnie przypadła do gustu jeszcze jedna wypowiedź (cytuję z pamięci):
"-Zatańczymy, przyjaciółko mego serca?
-Zatańczymy, mój mały."
To, zdaje mi się, z "Najstarszego". Ten dialog Eragona i Saphiry powalił mnie na kolana, bynajmniej nie z zachwytu. Miało być chyba romantycznie, dramatycznie, a wyszło żenująco i zabawnie.

ocenił(a) film na 2
littlelotte52996

Już wcześniej stwierdziliśmy, że "Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc z sobą woń, która mogła odmienić losy świata" to był kompletny, powalający niewypał, więc nie widze sensu bez przerwy go przytaczać.

ocenił(a) film na 2
CaptainGreenlight

Może mnie źle zrozumiałeś. Ja chciałam pokazać fragment, który mnie powala na łopatki, a żeby było wiadomo, o co chodzi przytoczyłam Waszą "ulubioną" wypowiedź.

ocenił(a) film na 2
littlelotte52996

no chyba że.
ale tak czy siak widać, że jest to zdanie, na którym opierają się wszyscy ci, którzy krytykują Eragona.

ocenił(a) film na 2
CaptainGreenlight

To dowodzi genialnych umiejętności młodego pisarza.

ocenił(a) film na 3
littlelotte52996

Obecnie jestem dopiero w trakcie czytania tomu pierwszego, ale nawet jakby, Paoliniemu należy chociaż jakiś lichy szacunek za to, że cokolwiek napisał no i oczywiście wydał. Do licha, czym Wam się wydaje, że aby opublikować książkę, wystarczy pstryknięcie palcem? To mnóstwo ciężkiej pracy. Skoro to takie proste, sami coś napiszcie. Tak, aby powalić świat na kolana. Paolini dokonał tego w wieku 15 lat. Widać miał jakiś tam znikomy talent, skoro ludzie to łyknęli i nawet krytycy przychylnie się o nim wypowiadali. A to, że nie wszystkim przypadło do gustu... To już inna sprawa.

ocenił(a) film na 2
black_eye

Mi to przypadło do gustu- poprostu zgadzam się z innymi co do pierwszego zdania w ksiażce.

ocenił(a) film na 2
CaptainGreenlight

Mnie to się nawet podoba. Na pewno nie jest najgorsze, chociaż "the best" - też nie. Na filmie o mało co nie zasnęłam, ale wracając do książki - całkiem zła nie jest. Nie podobają mi się, jak już pisałam, wątki miłosne, są banalne i Paolini pisze o nich z wdziękiem chłopa pańszczyźnianego. Niektóre teksty też są zbyt patetyczne, egzaltowane i afektowane, dziwnie brzmiące w ustach 16 - latka. Ale ogólnie - wciąga, jest "lekka, łatwa i przyjemna". Kończyłam ją z zapartym tchem, sceny batalistyczne są całkiem nieźle opisane, chociaż do Prusa i Sienkiewicza mu daleko.

użytkownik usunięty
littlelotte52996

Proszę Cię... Dałaś złe porównanie. Bardzo złe. I nie pasujące. To znaczy, JEŚLI "Potop" traktujesz jako powieść fantasy, to owszem, owszem, daleko mu... : D
Widać, że nie pamiętasz "Najstarszego" albo po prostu nie podoba ci się styl Paoliniego. Dla mnie, moja droga, zachowujesz się jak dziecko, któremu pokazują jedyne sensowne argumenty a ty ich nie dostrzegasz i bronisz swojej pozycji. Oczywiście, że historia miłości Eragona do Aryi jest niesamowita- niesamowicie także jednak króciutka i jakby pozbawiona bardziej szczegółowego rozwinięcia(pasuje mi to jednak w zupełności). Poza tym Paolini opisał w sposób genialny rasę elfów, ich zachowanie i kulturę. Dopracował, powiem śmiało, elfy stworzone przez Tolkiena (który wziął je z mitologii). To, co zrobił.. Nie potrafię opisać kunsztu wykonania. Elfy w "Dziedzictwie" są istotami NAPRAWDĘ CAŁKOWICIE MAGICZNYMI.
Tajemnice i użycie magii przez Paoliniego także zasługuje na szacunek dla osoby pisarza. Jest to spójne jak... tak, spójne jest. I wspaniałe, pogłębiające, zmuszające wyobraźnię do działania.

A tak BTW.. Zaczęłam dostrzegać błędy, dzięki wam, napinacze! Zauważyłam, że koniec "Najstarszego" i początki "Brisingr", które jak narazie przeczytałam, są tak... ogólnikowe.. To tak, jakby Chris nie miał czasu napisać tego jakoś bardziej skrupulatnie, tylko maznął parę zdań opisujących zdarzenie, uznał, że wystarczy i poszedł na pizzę z przyjaciółmi... Dziwne.. miejmy nadzieję, że stara się bardziej przy czwartym tomie... Takie moje małe marzenie to zobaczyć dwa tysiące stron w zielonej okładce.. : )

ocenił(a) film na 2

Mnie chodziło li i wyłącznie o sceny batalistyczne u Prusa i Sienkiewicza, a nie o całe książki. Boże broń, nie traktuję "Potopu" jako powieści fantastycznej.

"Dla mnie, moja droga, zachowujesz się jak dziecko, któremu pokazują jedyne sensowne argumenty a ty ich nie dostrzegasz i bronisz swojej pozycji."

Jedno pytanie: w którym momencie?

Co do "niesamowitej" historii miłosnej: dla mnie to jeden wielki kicz. Nie jest ona taka króciutka, a "Eragon" to powieść fantastyczna, a nie romans, więc nie mogła zajmować całej książki. I tak ten wątek jest niesamowicie rozbudowany, porównując np. z "Harrym Potterem" albo "Władcą Pierścieni".

Nie podoba mi się styl Paoliniego. Chociaż, jak pisałam, fabuła sama nie jest zła, to napisana w sposób tak poplątany, że męczą się oczy.

"Poza tym Paolini opisał w sposób genialny rasę elfów, ich zachowanie i kulturę. Dopracował, powiem śmiało, elfy stworzone przez Tolkiena (który wziął je z mitologii). To, co zrobił.. Nie potrafię opisać kunsztu wykonania. Elfy w "Dziedzictwie" są istotami NAPRAWDĘ CAŁKOWICIE MAGICZNYMI."

O tak, genialnie. Wow. Nadanie elfom skośnych oczu. Tak, to dowodzi ich magii. I rozmawiają w myślach. Jakże oryginalne posunięcia. To o rasie. Faktycznie nieziemsko i niezwykle.
Zachowanie: również bardzo oryginalne. Bo nigdy nie czytałam o elfach jako o istotach idealnych.
Kultura: tu kunszt Christophera przeszedł sam siebie. Bo, uwaga, uwaga... elfy mieszkają na drzewach. I zaczarowują kwiatuszki. Równie innowacyjne posunięcia.

"Tajemnice i użycie magii przez Paoliniego także zasługuje na szacunek dla osoby pisarza."

Autorzy kiepskich opowiadań kryminalnych, drukowanych w brukowcach,albo autorki jakże wysokiej jakości Harlequinów też zasługują na uznanie, bo w swoich "dziełach" umieszczają tajemnice? Użycie magii... no cóż to przecież tak niekonwencjonalne i nietuzinkowe posunięcie, że faktycznie trzeba szanować autora.

"Jest to spójne jak... tak, spójne jest."

Jedno z niewielu zdań z którymi się zgodzę. Aczkolwiek przy trzecioosobowym autorze wszechwiedzącym i kompozycji prostej nie jest trudno zrobić spójny utwór. Tylko, że fakt iż on jest spójny, nie oznacza, że nie jest, jak to się wyraził Der_SpeeDer, grafomański.

"I wspaniałe, pogłębiające, zmuszające wyobraźnię do działania."
Tak, oczywiście. Wspaniałe, pogłębiające. Najwspanialsze na świecie. A jakie głębokie! Rów Mariański, normalnie. Co do wyobraźni, to jest w tej powiastce tak dużo szczegółów, że wyobraźnia po prostu się wyłącza.

Jak pisałam, złe to nie jest. Ale do najwyższej półki należeć nie będzie nigdy.

ocenił(a) film na 2
littlelotte52996

"przy trzecioosobowym autorze wszechwiedzącym" - tam miało być, oczywiście: "przy trzecioosobowym narratorze wszechwiedzącym".

ocenił(a) film na 1
black_eye

"ale tak czy siak widać, że jest to zdanie, na którym opierają się wszyscy ci, którzy krytykują Eragona"

To tylko jedno z bardzo wielu zdań, w których Paolini dowodzi, że jest grafomanem, nie umiejącym w ogóle pisać. A że jest pierwsze w ogóle, wchodzi w pamięć.



"nawet jakby, Paoliniemu należy chociaż jakiś lichy szacunek za to, że cokolwiek napisał no i oczywiście wydał"

Absurd, jak żyję.
Doprawdy - napisałem na forum posta. Należy mi się zatem szacunek! Gdybym miał takich rodziców, jak Paolini, niechybnie bym to wydał!

"Do licha, czym Wam się wydaje, że aby opublikować książkę, wystarczy pstryknięcie palcem? To mnóstwo ciężkiej pracy"

Zgoda. W takim razie gratulacje składaj jego rodzicom, krewnym, a także ludziom z wydawnictwa, należącego do jego rodziców właśnie, którzy ciężko pracowali nad wykrojeniem ze zgnilizny ("wersji alfa"), jaką sklecił, czegoś dającego się strawić. Ale nie autorowi. Bo on wcale nie pracował, co momentami podczas lektury jego "dzieła" widać aż za dobrze.

"Paolini dokonał tego w wieku 15 lat"

Doprawdy - to, jak głęboko zakorzeniła się już w zbiorowej świadomości prawda przeinaczona (to eufemizm), jest zdumiewające.

"Widać miał jakiś tam znikomy talent, skoro ludzie to łyknęli i nawet krytycy przychylnie się o nim wypowiadali"

O ile się nie mylę, to krytyka właśnie jeździła po książce, jak kosiarka po trawniku. Wyjąwszy może tych recenzentów, którzy z fantasy nie mieli do czynienia, więc uznali, że to jest głupie, bo takie powinno być. Oraz tych, którzy ulegli zbiorowej manii "to napisał piętnastolatek!", każącej usprawiedliwiać wiekiem wszystkie potknięcia i wtopy autora.
Co się zaś tyczy ludzi - w pierwszej kolejności owo "dzieło" zdobyło masę fanów wśród amerykańskich nastolatków. A ynteligencja (pisownia celowa) takowych jest powszechnie znana. Podobnie jak zamiłowanie do książek i stopień oczytania.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

"Zgoda. W takim razie gratulacje składaj jego rodzicom, krewnym, a także ludziom z wydawnictwa, należącego do jego rodziców właśnie, którzy ciężko pracowali nad wykrojeniem ze zgnilizny ("wersji alfa"), jaką sklecił, czegoś dającego się strawić. Ale nie autorowi. Bo on wcale nie pracował, co momentami podczas lektury jego "dzieła" widać aż za dobrze."
może więc zastanów się nad tym, czy to napewno wina Paoliniego, czy raczej tych co mu pomagali, że ksiażka twoim zdaniem jest do niczego, a nie że jezdzisz akurat po nim cały czas? I czy Ty też umiał byś napisać trylogię, która, mimo wszystko, zyskała wielu czytelników?

CaptainGreenlight

http://www.youtube.com/watch?v=1plIgEbggSs

Pozdrawiam serdecznie wszystkich fanów Eragona w USA. Wszak to dzięki nim książka osiągnęła taką popularność. :))

ocenił(a) film na 2
Yook

nie tylko dzięki nim.
w końcu gdyby była popularna tylko w Stanach, to w Europie mało kto by ją znał. Jeżeli chodzi o popularność ksiązek, statystyki bierze się ze wszystkich obszarów, gdzie ją sprzedają.

CaptainGreenlight

Marketing.. Bestselery sprzedają się bo są bestselerami, a ich reklamy wiszą na przystankach mpk.

ocenił(a) film na 2
Yook

to też nie wszystkie.
znam dobre książki, które nie mają ani jednej reklamy.
mimo tego zwą się bestselerami.

ocenił(a) film na 1
CaptainGreenlight

"może więc zastanów się nad tym, czy to napewno wina Paoliniego, czy raczej tych co mu pomagali, że ksiażka twoim zdaniem jest do niczego"

To nie wymaga żadnego zastanawiania się. Już sam fakt, że potrzebował siedzącego obok tatusia, żeby "przekuwał mętne, splątane myśli w jasne i proste zdania" wiele o takim autorze mówi. Jedyne, nad czym się zastanawiam, to jak wyglądała wersja alfa - skoro nawet po długiej pracy ludzi starszych i mądrzejszych od Paoliniego, Eragon nadal jest dnem.

"I czy Ty też umiał byś napisać trylogię, która, mimo wszystko, zyskała wielu czytelników?"

Tak, jasne - kiedy już nie mamy pomysłów, przywołujemy w akcie rozpaczy najbardziej trywialny "argument" w postaci "sam se napisz książkę!".

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

"Tak, jasne - kiedy już nie mamy pomysłów, przywołujemy w akcie rozpaczy najbardziej trywialny "argument" w postaci "sam se napisz książkę!"."
aha, już to co teraz napisałeś wygląda jak napisany w rozpaczy trywialny argument.

i widzę, że mnie raczej nie zrozumiałeś. Chodziło mi o to, że "może więc zastanów się nad tym, czy to napewno wina Paoliniego, czy raczej tych co mu pomagali, że ksiażka twoim zdaniem jest do niczego" moze więc wiń tych co mu pomagali? a co,jeżeli wersja alfa była lepsza, lecz komuś starszemu wydawało się, trzeba ją poprawić?

ocenił(a) film na 1
CaptainGreenlight

"aha, już to co teraz napisałeś wygląda jak napisany w rozpaczy trywialny argument."

No to ci się gwiazdy najwyraźniej pomyliły z ich odbiciem w stawie.

"i widzę, że mnie raczej nie zrozumiałeś"

Doskonale zrozumiałem. NIE widzę jakichkolwiek podstaw, abyś miał w oparciu o zdrowy rozsądek uważać inaczej.

"moze więc wiń tych co mu pomagali? a co,jeżeli wersja alfa była lepsza, lecz komuś starszemu wydawało się, trzeba ją poprawić?"

Tak, jasne. Może Hitler był jednak dobrym człowiekiem, ale to ci kolesie wokół niego tak go nazistowską ideą omotali.

Wersja alfa, napisana przez gówniarza, który nie umiał sklecić nawet najgorszego utworku samodzielnie, na pewno nie jest lepsza od finalnej. Ja w każdym razie nie widzę absolutnie żadnych racjonalnych podstaw, aby uważać inaczej.
Tak jak nie uważam, żeby wypracowanie napisane przez dysortografa było w pierwotnej wersji bardziej poprawne ortograficznie, niż po przejściu przez ręce korektora. Dlaczego? Bo dysortograf nie umie pisać poprawnie ortograficznie w ogóle. A Paolini, który - co z samych podziękowań wynika - nie umie pisać powieści w ogóle - nie napisałby wersji alfa lepszej od finalnej. Bo niby jak?

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

"No to ci się gwiazdy najwyraźniej pomyliły z ich odbiciem w stawie"
lepiej nie mówić komu się coś pomyliło...to tylko jeszcze bardziej umocniło moje twierdzenie.
"Doskonale zrozumiałem. NIE widzę jakichkolwiek podstaw, abyś miał w oparciu o zdrowy rozsądek uważać inaczej"
szkoda, ze nie widzisz. gdyby ich nie było, to bym tak nie uważała.

"Tak, jasne. Może Hitler był jednak dobrym człowiekiem, ale to ci kolesie wokół niego tak go nazistowską ideą omotali."
idealny przykład. no poprostu brawo. powaliło mnie to.

wogóle co ty chcesz udowodnić? że Paolini nie umie pisać i chesz innych przekonać? sorry, raczej się to nie uda. Mi i wielu innym się te książki, mimo,że może nieidealne podobają. I co?



ocenił(a) film na 3
CaptainGreenlight

Zaraz Ci Der_SpeeDer wyjedzie z kolejnymi argumentami, na siłę przekonując do swojego zdania, cokolwiek byś nie napisała. Ja wcale nie uważam Eragona za arcydzieło. Czytam mnóstwo książek i wiele mogłabym pochwalić, a jeszcze inne skrytykować. I też znalazłoby się mnóstwo osób, które miałoby odmienne zdanie na ten temat niż ja. Wyraziłam po prostu swoją opinię na ten temat i tyle, w końcu do tego służy forum. Nikogo na siłę nie próbuję do tego, co ja myślę. Gdyby wszyscy byli tacy sami, na świecie byłoby nudno. Der_SpeeDer uważa, że cała twórczość Paoliniego to jeden wielki shit, chociaż dosadnie tego nie powie. Podoba mi się to, że masz własne zdanie i używasz do tego argumentów, ale na siłę nikogo do niczego nie przekonasz, takie jest życie i tyle.