Obraz Vyrypaeva jest bardzo wnikliwym, ale zarazem brutalnym studium zdrady. Gdzie głównymi bohaterami targają skrajne uczucia. Życie bohaterów ogranicza się do pierwotnych potrzeb: żądzy, zdrady, zemsty...
W filmie mamy do czynienia z hiperbolizacją emocji i odczuć, co jest dodatkowo spotęgowane przez przejmującą muzykę, w której dominuje akordeon. Nie znajdziemy w nim zaskakujących zwrotów akcji, oraz wysublimowanych dialogów. Film za to ujmuje swoją prostotą i naturalnością. Na najwyższe uznanie zasługują świetne zdjęcia, oraz trwające nawet kilka minut ujęcia stepowych dróg.
Miejscami film zaskakuje swoją brutalnością i bezsensownością ludzkich poczynań. Ale czy na pewno? Bohaterowie zachowują się tak, jakby nie istniało nic poza chwilą teraźniejszą. Robią rzeczy jakby mechanicznie, bez zastanowienia, niczym marionetki w teatrze. Bo czym tak naprawdę jest człowiek, jak nie "nędznym aktorem, który przez godzinę pyszni i miota się po scenie, aby umilknąć później na zawsze"...
Wybitny dzieło!