Gdzies tam nad brzegiem donu w stepach syberii zyja jeszcze ludzie "nieskazeni", supernaturalni, ktorzy pozbawieni stymulacji intelektu niezagubili zdolnosci postrzegania swiata oczami duszy.
Dla mnie juz to bylo bardzo ciekawe - ich osobowosci pozbawione balastu calego skomplikowanego myslenia czlowieka miejskiej cywilizacji - a wiec ich silne piekne naturalne reakcje, albo np.ich nieskrepowany sposob chodzenia. Ich osobowosci ksztaltowane sa przez bezkresne piekno syberyjskiej przyrody, ktorej przestrzen pozwala ulatwia zaistniec owej "euforii". Temu czemus co w czlowieku tkwi i czemu nadalismy miano milosci. Indianie uwazaja ze milosc jest zlaczeniem kiedys oddzielonych dusz; zlaczenie to jest tajemnica, szczegolnie ze jest ono nierozerwalne ( jakze czesto sie zdarza iz ludzie, nawet juz w zwiazkach malzenskich, cale zycie kochaja kogos innego? nie moga sie jakby uwolnic od silnej wiezi duchowej z innym czlowiekiem! )
Najczesciej juz do tego zlaczenia dochodzi "przy pierwszym wejrzeniu". Indianie wierza ze tylko taka milosc "od pierwszego wejrzenia" jest wlasnie tym odnalezieniem drugiej polowki.
A film wlasnie opowiada o takim niewytlumaczalnym uczuciu dwojga ludzi, ktorzy w zyciu nie maja nic ze soba wspolnego, ale jednoczesnie od momentu gdy sie ujrzeli, ich zycie musi juz byc wspolne.
Euforia "zlaczenia dusz" jest zbyt silna by sie jej nie poddac, szczegolnie dla tych ktorych nieskomplikowane zycie nie stanowi "zaklocenia" oddaniu sie temu uczuciu, a dziwne przestrzenne piekno syberyjskiego krajobrazu wydaje sie byc nawet swego rodzaju lustrem w ktorym jeszcze lepiej widac i odczowac owa euforie.
Co jednak sie dzieje gdy dotyka to osob bedacych juz w zwiazku malzenskim? oczywiscie najczesciej tragedia.
Dlaczego milosc tak czesto bywa tragiczna, czy dla tego iz nieskonczona sila jej euforii nie daje sie podporzadkowac sztywnym wymiernym regulom zycia, i nie moze przyjac zadnego ksztaltu odpowiedniego dla zycia w tej ziemskiej rzeczywistosci? oto jest pytanie ktorego odpowiedz sugeruje opowiesc o kochankach z nad Donu!
Piszę, choć nie chcę zaburzać nadto Twego metafizycznego oglądu filmu ?Euforia? oraz idei miłości dzikiej i naturalnej jako takiej. Szczególnie, że każdy widzi, jak lubi. Nie chcę, lecz muszę, szczególnie w obliczu pewnych nieścisłości. Weźmy choćby geografię. Nie wydaje mi się, żeby Don (przy całym szacunku dla jego potęgi i niewątpliwych okoliczności przyrody) płynął przez Syberię. Choćby dlatego, że wpada do Morza Azowskiego, a to raczej tereny stepowe niż tajga czy tundra. Obawiam sie zatem, iż ?przestrzenne piękno syberyjskiego krajobrazu? widziałeś gdzieś indziej, tzn. w innym filmie. Sugeruje to zresztą także sugerowany przez Ciebie wątek indiański, przewijający się w Twojej wypowiedzi. Rozumiem paralelę, lecz nie jestem przekonany, że to akurat Indianie muszą mieć rację. Dlaczego nie starożytni Grecy np.? Może nadto się czepiam, ale stałe deprecjonowanie życia ludzi cywilizowanych (wraz z ich wcale nie gorszymi jakościowo uczuciami) i podnoszenie na piedestał owych czystych, surowych, naturalnych porywów przedstawicieli społeczeństw półpierwotnych jakoś mnie nie przekonuje. Trzymając się filmowych przykładów, oprócz swobodnego stylu chodzenia, jest też w filmie ?Euforia? pijacki amok, walenie z flinty do krowy i obcinanie dziecku paluszka nożyczkami, o banalnym morderstwie z zazdrości i zemsty nie wspominając ? średnio zachwycające atrybuty społeczeństwa prawdziwego. I choć film mi się podobał, bo jest malowniczy, pięknie fotografowany, ciekawie grany, to nie potrafię go traktować tak dosłownie. Dla mnie to raczej metafora, opowieść o zmierzchu mitu, zresztą celowo nieco teatralna. Pozdrawiam.
Spox dzieki za sprostowanie.Faktycznie Don nie plynie przez Syberie. napisalem tak zasugerowany jakas recenzja na ktora natknalem sie na samym poczatku ( i dlatego sie wybralem wlasnie na ten film ? jakos to romantycznie brzmi- surowe stepy Syberii?)
Szczerze mowiac nie mam pojecia specjalnie o milosci starozytnych Grekow, co nieco pamietam ze uwazali milosc miedzy mezczyznami za lepsza niz heteroseksualna, ale to wynikalo wedlug mnie raczej nie z madrosci starozytnych grekow, ale jakiegos szowinistycznego kultu sily meskiego ciala. Wracajac do tematu.. no w kazdym razie dzis nie zwrocimy sie juz z pomoca do starozytnych, natomiast mozemy zwrocic sie do Indian, ktorych niedobitki gdzies tam w Amazonii jeszcze egzystuja. Na pytania odnosnie milosci miedzy 2giem ludzi zachodnia cywilizacja nie daje odpowiedzi ( chyba ze w stylu ?nie ma milosci - sa tylko jej dowody..?)
Ja osobiscie uwazam ze milosc trafia sie jedna, jest faktycznie jak zlutowanie dusz, czy to nie jest cholernie tajemnicze? W cywilizacji opartej na materializmie to czysta magia.
Dla szamana indianskiego natomiast to normalka ? widzi swiat duchowy na rowni ze swiatem materialnym. ( przynajmniej na to wyglada) Ale i u nas zdarzaja sie przeblyski przenikliwosci poza ?real?, dosc rzadko i raczej na gruncie podswiadomosci, ale w wypadku bohaterow ?euforii?, ktorzy jak to wylozylem w pierwszym poscie, byli jakby predysponowani do tego aby moc całkowicie przezywac to co rezyser nazwal euforia.
Ja nigdzie stale nie deprecjonuje zachodniej cywilizacji, ale faktem jest ze zycie duchowe w niej upada, ze jest od cholery rzeczy ktore sprawiaja ze generalnie jestesmy uposledzeni do przezywania milosci. Zauwaz ze te negatywne zachowania bohaterow filmu ktore przytoczyles to sa zachowania juz wziete z naszej cywilizacji ? ktorej holota dotarla tam juz amerykańskim jeepem. Symbolike filmu mozna by podciagnac pod stwierdzenie: milosc jest skazana na zaglade w spoleczenstwie materialistycznym, ale dla mnie duzo wazniejsze jest zwrocenie uwagi na istnienie ( jakze idealistyczne i metafizyczne to z mojej strony! :)niezwyklej sily ktora w niewytlumaczalny sposob laczy dusze dwojga ludzi.Pozdrawiam!
pozwolę sobie wtrącić ... rzeczywiscie gdzie Syberia , a gdzie Don, to juz zamknięte , ale ... pojąc rosyjskiej duszy nie sposób - jak mawiał kiedyś ktoś mądrzejszy Rosjanie są jedynym narodem potrafiącym pisac wiersze z nogą na gardle trupa... i w Euforii próżno jest doszukiwać się "europejskich norm kulturowych" to film zaczerpnięty z rosyjskiej duszy - choc może zbyt prosto i zbyt banalnie - ale nie ma się co dziwić , nieadekwatności reakcji do sytuacji ( wbijanie w pierś widelca )bo tam jest zupełnie inaczej i tak jak wódka jest obecna w tamtym - odległym nam świecie - tak i obcięcie nożyczkami palaca ma swoje pragmatyczne wytłumaczenie w tamtych realiach...czego by nie mówić to jednak piękny film choć próżno by szukac w nim analogii do naszego świata... niech przemawia formą i emocjami.. bo policzyć zaszufladkować i usystematyzować tego co sie czuje gdy wychodzi sie z kina nie sposób.
jedno jest pewne - nie dla wszystkich jest takie kino...