...Prawdziwego bohatera tamtych wydarzeń, czyli Anatoliego Boukreeva to się nieźle wkurzę. Ten nieszczęsny kretyn Krakauer już wystarczająco namieszał.
Chłopcy, powiedzcie mi czy ten film plasuje się nieco wyżej od "Sanctum" i "Grawitacji"? Możecie przyrównać troszkę?
Niestety sprawdziłam - moja miłość do gór i skał jest chyba zbyt mała, bo mi same widoczki 3d mi nie wystarczają. Nie przebrnę przez kolejną bzdurę nawet najlepiej kręconą. Z tego co czytam, to film wypada nieźle, również jako dramat?
Raczej na pewno nie ma tu lepszych wrażeń wizualnych niż w Grawitacji (Sanctum nie oglądałem). Nie wiem tylko skąd pomysł, że film to bzdura :).
Ups - chyba mnie kompletnie nie zrozumiałeś!
Czytam przeca, że wizualnie jest super! Piszecie to we wszystkich postach i recenzjach. Ale to mi nie wystarczy, zapytuję więc o treść, sposób narracji, wiarygodność zachowań i charakterów! No chyba, że uważasz, że Grawitacja i Sanctum to nie są ładnie pokazane bzdury :) Wtedy też porównaj, a będę wiedzieć co ten film warty ;)
Zatem raz jeszcze: "Everest" nie jest kolejna bzdurą :). To dramat z widoczkami, a nie widoczki z dramatem.
Do "Grawitacji" co prawda nic nie mam, ale uważam, że jest warta obejrzenia tylko i wyłącznie z powodu "widoczków". Oparty na prawdziwej historii "Everest" siłą rzeczy jest wiarygodny - w końcu tak to było :).
Dzięki, tak myślałam, ale chciałam się upewnić. Siłą rzeczy niestety niekoniecznie, bo scenarzyści bzdurę potrafią zrobić ze wszystkiego ;)
A na marginesie, dla mnie Grawitacja, to wyłącznie widoczki, a do tego nie lubię bajek "zabili go i uciekł", no chyba że są komedią. :)
Niby tak (scenarzyści), ale to zwykle w filmach opartych na faktach w ten sposób, że ktoś kiedyś zauważył jak w kuchni z blatu sam z siebie spada garnek, a scenarzysta dopisał do tego całą historię o duchach :).
:) No właśnie tego się obawiałam - ale zaryzykuję i pójdę, choć nie do IMAXU.
Może zwykłe 3d da radę ;)
"Ignorance is bliss". Idę dziś na film nie znając sprawy kompletnie, będzie mi zwisać co z kogo zrobili :)
I dobrze się nastawiłem - kto konkretnie był gnidą, a kto nie, jest w ostatecznym rozrachunku mało ważne; ważne, że przedstawione zostały pewne ludzkie cechy, które prowadzą do tego typu wypadków, a one są uniwersalne, nieprzypisane do nazwiska.
Moim zdaniem Bukriejew jast pokazany pozytywnie i jego zasługą jest uratowanie tylu osób.
Bez przesady, jestem świeżo po lekturze książki Krakauera i nie odnoszę wrażenia, żeby jakoś szczególnie rozprawiał się z Bukriejewem. Owszem ma do niego kilka zastrzeżeń ale bez przesady. Facet ma w końcu prawo do swojej opinii i przedstawienia pewnych faktów ze swojej perspektywy.
Ewidentnie negatywną mendą jest Woodall, którego w filmie za to prawie nie ma.
Prawdy się nie dowiemy, w filmie Krakauer, nie pomaga bo rzekomo ma śnieżną ślepotę, we własnej książce pada na ryj z wyczerpania a Bukriejew w swojej twierdził, że rozmyślnie nie pomógł. To są tylko słowa, fakty natomiast są 2, niezaprzeczalne.
Jeden taki, że kiedy ci ludzie umierali on leżał w namiocie i nie pomagał. Fakt drugi jest taki, że był tak samo niedoświadczony jak reszta tej zbieraniny a mimo to dotarł na szczyt i wrócił, był więc bardzo zmęczony, nie miał tlenu, był wyczerpany bezsensownym czekaniem na zimnie w kolejkach do lin. W takim stanie nie myśli się trzeźwo albo nie myśli w ogóle. Ciężko więc jego zachowanie ocenić jednoznacznie negatywnie i porównywać jego możliwości do Bukriejewa czy Beidlemana.
Po tej wyprawie, nie tylko on powinien mieć spore wyrzuty sumienia.