Widziałam wiele filmów Marvela, chociaż nie jest to repertuar, po który zwykle sięgam. Tym bardziej liczyłam, że film czymś mnie zaskoczy – niestety, nie udało się.
Fabuła filmu to w zasadzie odgrzewany kotlet – wszystkie zwroty akcji można było odgadnąć na długo przed ich pojawieniem się, a emocjonalne momenty, zamiast poruszać, wywołują co najwyżej pobłażliwe uśmiechy. Narracyjna głębia? Brak. Bohaterowie? Jednowymiarowi. Relacje między postaciami wydają się powierzchowne, jakby napisane na kolanie, a potencjał drzemiący w ich dynamice został całkowicie zmarnowany.
Momentom, które miały być poruszające, brakuje autentyczności – są nie tyle dramatyczne, co niezręcznie śmieszne. Film balansuje na granicy autoparodii, ale zupełnie nieświadomie.
Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki to film, który miał być nowym otwarciem dla kultowej drużyny Marvela, ale zamiast tego przypomina nieudolny szkic – bez wyrazu, bez charakteru, bez pomysłu. A szkoda.