Cała część z dzieckiem niezbyt ciekawa i słabo poprowadzona, najmądrzejszy człowiek na ziemi mówi całej planecie, że no galaktus chciał dziecko w zamian za wszystkie ich życia, ale nie rozważają takiej opcji xd, chce wywołać zamieszki czymś takim? Ale spoko bo do wściekłego tłumu wychodzi sue i gada chwile o rodzinie i wszyscy klaszczą, uniwersum utopii jakiejś normalnie.

Ben poza tym, że ładnie wyglądał to był nieistniejący w tym filmie, co prowadzi do chyba największego problemu czyli dania im za przeciwnika GALAKTUSA, to powinien być przecież jakiś multiplanetarny przeciwnik, dla masy superbohaterów i złożonych planów, no ale, że marvel po endgamie nie zbudował absolutnie nic( w naszym głównym uniwersum większość to nowi bohaterowi i rozsypane drużyny i nie dodaliśmy też żadnej nowej siły fantastycznej 4 x-menów nie wiem ihumans chociaż) to dostajemy słabszą wersje z taką sobie walką, the thing nic nie robi reed i johny co najwyżej irytują galaktusa, a potem sue wyrzuca z siebie tony mocy i sama go zalatwia, nie będe tego nawet porównywał do walk z thanosem, więc czemu galaktus? Cóż pewnie grunt pod nogami im sie pali więc wrzucamy pare dużych imion, to samo wyszło w secret invasion z całą planetarną inwazją zmniejszoną do nicka furrego, teraz galaktus zmniejszony do przegrania z sue, a niedługo doctor doom przegra z budżetowymi avengersami, gdzie moze dr strange albo thor zostali w miare potężni.

Sam galaktus też jak dzban pokonany, nie widzialem jeszcze, żeby schodził z tronu, niby ma tu dziecko do zgarnięcia, ale wciąż czemu nie wysłać srebrnej surferki, której nie mogą pokonać?

Jedyne co mi sie bardzo podobało to johny storm, bardzo charakterem mi odpowiadał, leciał zawsze 1 do walki, od razu gotowy sie poświęcić, ale miał swój locked in moment gdzie dowiedział sie wszystkiego o srebrnej surferce i przekonał ją do pomocy, ale tak to meh