Pogratulowac muszę ludziom którzy tłumaczyli FG, i jeszcze tym którzy to
zatwierdzili i w polsacie puścili ostatnio. Ja wiem że o wszystkim wiedziec
nie trzeba ale teksty takie jak wtedy gdy Forrest był w Wietnamie
"szukaliśmy cały czas kolesia o imieniu Czarnuch" są cokolwiek dziwne, ja
wiem że Wietnam to "taki zupełnie inny kraj" ale pewna wiedza o rejonach
demograficznych by się przydała, poza tym gdzie tu sens logiczny - obok
idzie Bobba a ci szukają 'czarnucha' qeez...
Chyba się przesłyszałeś:) Ja oglądałem Forresta na polsacie i wydaje mi się, że był "Charlie" a nie "czarnuch".
'charlie' ma jeszcze mniej wspólnego z tym co jest na DVD niż 'czarnuch'
[na dvd jest "żółtek"]
Mniej? O ile się nie mylę w czasie wojny w Wietnamie, Amerykanie określali każdego żółtka jako "Charlie" właśnie:)
W filmie brzmi to tak: We was always looking for some guy named Charlie.
„Charlie” to kodowe określenie partyzantów Viet-Congu używane przez Amerykańską Armię. <--- wzięte z wikipedii:)
Co nie zmienia faktu, że tłumaczenie powinno być łatwo przyswajalne w tym wypadku dla polskiego widza. Ja nie wątpię, że w USA określenie "Charlie" jest jednoznaczne z "kodowym określeniem partyzantów Viet-Congu", jednak dla Polaka oczywistym określeniem byłby pospolity "żółtek".
A kto powiedział, że film musi być łatwo przyswajalny?
Taki jest problem "Forresta Gumpa", że mocno wiąże się z amerykańską historią. Np. włamanie w hotelu pewnie dla niektórych też nie było całkiem oczywiste:)
No, ale w sumie mogli dać "żółtek" - filmu by to raczej nie spłyciło:P A znając polską rzeczywistość, to po porostu im się nie chciało.