Film naprawdę świetny, moim zdaniem niska ocena innych osób wynika z tego ze po prostu nie zrozumieli filmu
A co tu jest do rozumienia? Film konwencjonalny do bólu, zamiast mocnego dramatu dostajemy banalną historyjkę, opowiedzianą w kinie już dziesiątki razy. Jasne, że warto się realizować, spełniać marzenia, mieć pasje, żyć w zgodzie ze sobą. Ale to prawdy powtarzane do znudzenia. Po takim reżyserze jak Linklater oczekiwałam więcej subtelności, przemyślanego rozwoju postaci. A tak dostajemy metamorfozę jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i schematyczne zakończenie ociekające hollywoodzkim sentymentalizmem. I pomimo, że Blanchett miota się po ekranie i wyrzuca z siebie słowa w tempie karabinu maszynowego, jest po prostu irytująca. Najbardziej emocjonalny fragment filmu, to „Time After Time” Cyndi Lauper - ta chwila, kiedy naprawdę czuć relację matki z córką.