Z ciężkim sercem, ale 1wszy raz daję filmowi z Cate niżej niż 7 gwiazdek na tym portalu i nie jest to też 6. Nie wiem co poszło nie tak, na chwilę obecną obwiniam scenariusz. Jeżeli materiał źródłowy jest g_ówniany, to nawet wielkie nazwiska cudów nie uczynią. Pierwsza połowa filmu jeszcze ujdzie, ale biorąc pod uwagę, że reklamuje się ten obraz tekstami "pewnego dnia Benadette znika", a tytułowa Bernadette znika dopiero pod koniec filmu, gdzie ja-widz oczekuję, że teraz to się zacznie jazda, a potem obraz przeradza się z komediodramatu w kino familijne na niedzielne popołudnie z polsatem, to ja wysiadam. W sumie, to nie wiadomo o czym ten film miał być? O niespełnionej artystce, która więdnie, bo poświęciła pasję, na rzecz rodziny? O rodzinie? O poszukiwaniu siebie? Wypadło blado, typowe problemy białych, uprzywilejowanych mieszkańców Stanów. I nie dziwię się Cate, że chce zakończyć karierę po tym filmie :D Dla zainteresowanych, słowa samej aktorki nt. jej kariery i tego filmu:
https://www.vulture.com/2019/08/cate-blanchett-retiring-from-acting.html