CGI mizerne jak z filmu Snydera a Godzilla jak wyciągnięta z "Batman v Superman" reszta nie lepsza, fabuła jak z telenoweli. Te perypetie rodzinne to jakiś "Mały domek na prerii" czy co? Millie Bobby Brown wystylizowana na nastolatka (nie nastolatke) z roku 1995. Jej rola ogranicza się do biegania po ekranie, krzyczenia i wnerwiania. Jej rodzice to papierowe postaci. Zloczynca jest postacią z generatora scenariuszy a do tego pozujacy na mędrca , bardziej do "Sanatorium miłości" pasuje. Nuda i usnąłem w drugim akcie na jakieś dziesięć minut. Nie polecam