Emocje były niesamowite szczególnie kiedy wyszedłem przed kino na papieroska i zobaczyłem dziwną postać, która biegła w moją stronę. Myślałem, że to pies, ale jakiś mniejszy od typowego psa, może młody wilk, a tu zonk. To był lis! Przebiegł obok mnie jak gdyby nigdy nic i pobiegł dalej. To były największe emocje jakie przeżyłem podczas seansu. Przykro mi, bo lubię Godzillę, ale ten film to nieporozumienie. Scenarzysta tworzył, ale po pijaku. Ehhh...