Takiego natłoku głupot i logicznych nieścisłości dawno nie widziałem. Weźmy na przykład trzygłowego smoka wyłaniającego się z lodowca. Czy to jeszcze sci-fi, fantasy, czy już raczej baśń.
Gdy obok Kylera wybucha pocisk rakietowy to rzuca nim na ścianę jakiegoś budynku, ale gdy potężny smok o rozpiętości nietoperzych skrzydeł na kilkaset metrów wzbija się w powietrze, to nie wznieca choćby małego tumanu śniegu, choć wydaje się, że podmuch powinien zmieść z ziemi wszystko, co nie zostało do niej przymocowane lub nie waży kilku ton.
Szkoda czasu na wymienianie wszystkich niedociągnięć, bo film nie jest tego wart. To tylko taka bajka dla mniej rozgarniętych dorosłych.