Przy pomocy Godzilli Japończycy przepracowują traumę IIWŚ. Film jest jawnym oskarżeniem wobec Cesarstwa, państwa opresyjnego wobec jednostki. Finalnie to jednostka, jej wolna wola i siła moralna zwyciężają. Nawet nad niezwyciężonym potworem. Film o dziwo wciąga w sferze politycznej, psychologicznej i obyczajowej i jest swego rodzaju moralitetem wolnościowym. Bardzo piękne i budujące kino, szczególnie w dobie pełzającego miękkiego totalitaryzmu, który niczym pleśń ogarnia cały świat. Oglądając sceny życia zniszczonego Tokio miałem wrażenie, że to film nakręcony kilkadziesiąt lat temu, ale to nie przeszkadza, a nawet dodaje obrazowi swoistego uroku. Za to potwór jak najbardziej współczesny, dopracowany w szczegółach, nie odstający od obecnych produkcji amerykańskich, powiedziałbym, że nawet bardziej realistyczny i budzący grozę. Partie "ludzkie" i "potworyczne" dobrze zbalansowane. Reasumując "Godzilla minus one", to nie tylko rozrywka, ale kino ze sporymi ambicjami, udane, rzekłbym nawet, że wybitne.