jest to dla mnie absolutny fenomen, arcydzieło, na którego temat od dobrych kilku lat się wypowiadam niezmiennie, który muszę obejrzeć co kilka miesięcy, znam na pamięć każdy dialog, a wciąż niemal w paraliżu przeżywam niektóre sceny.
jest to dla mnie największe arcydzieło kinematografii współczesnej.
Czy mógłby mi ktoś życzliwy wyjaśnić o co chodzi w tym filmie? Nie ogarniam co łączy te kobiety? Uwielbiam nostalgiczne, nico depresyjne, sentymentalne filmy przypominające patrzenie na świat przez mgłę, w tym filmie kolory wydawały się wyblakłe, nieokreślone, ujęcia piękne, charakterystyka i dialogi eleganckie, ale...
więcejNa juwenaliach puszczono ten film w lokalnym kinie (wejściówka w ramach biletu). Kolejka do wejścia gigantyczna. Ludzie się pchali by wejść i zająć najlepsze miejsce. Jednak od momentu pierwszego pocałunku ludzie zaczęli pomału wychodzić. Do końca seansu wytrwało mniej niż 40% widowni.
Jeszcze nigdy nie czułem się tak...
Film jest nieziemski, gra aktorska, zdjęcia, wszystko dopięte na ostatni guzik. No i niesamowita
Nicole Kidman!
Lecz wiadomo, że nie przypadnie wszystkim gustu.
Stanowczo uważam, iż tak wysoka ocena nie jest w żadnym stopniu adekwatna w stosunku co do jakości przedstawionego mi filmu. Nie dostrzegam w tym dziele żadnej "głębi". To, jak uściśliłam w tytule, dla mnie kompletny smęt. Jedyne skojarzenie jakie przychodzi mi na myśl po obejrzeniu tej produkcji to dwie zmarnowane...
Julianne Moore w 2003 r. za swoją niesamowitą rolę w tym filmie powinna otrzymać Oscara za najlepszą drugoplanową rolę kobiecą
Wszystko się w nim zgadza. Fenomenalna muzyka, powalające aktorstwo, świetny scenariusz
(chyba nawet lepiej napisany niż książka), scenografia idealnie pokazująca czasy, w których film
się rozgrywa. Zapada w pamięć, nie da się o nim zapomnieć. Mój ukochany film i tyle.
?Pani Dalloway? autorstwa Virgini Woolf nosiła roboczy tytuł ?Godziny?, który przejął Michael Cunningham. Uczynił z niego nie tylko tytuł, ale także myśl przewodnią własnej książki, można powiedzieć współczesnej wersji ?Pani Dalloway?. Znaczenie i symboliczny wymiar tytułowych godzin wyjaśniają się w słowach Richarda,...
więcejWynudziłam się na tym filmie strasznie. Żal mi było mężczyzn. Bohaterki mnie irytowały. Jedyne co mi się pdobało to gra Nicole Kidman. NIe jestem w stanie zrozuieć czym inni tak się zachwycają.
Wiele "ochów" i "achów" nasłuchałam się na temat tego filmu, nie spełnił on jednak moich oczekiwań. Spodziewałam się intelektualnej wędrówki, jakiejś duchowej podróży, a dostałam rozlazły obraz o trzech nie całkiem zrównoważonych kobietach. Ani mnie ich losy nie ziębią ani grzeją. Może i pomysł zestawienia ze sobą...
Zauważyliście tę postać? Dla mnie- chyba jedna z tragiczniejszych postaci w filmie. Jej tragedia jest mniej oczywista niż ta w losach Virginii czy Laury, ale może, paradoksalnie przez to bardziej widoczna. Żyła przez 10 lat obok kobiety trawiącej przeszłość i niedoceniającej szczęścia jakie ma tu i teraz (gdy Clarissa...
więcejWzruszający taki głęboki i pięknie są dobrane słowa gdy wchodzą w poważniejsze tematy. Polecam wszystkim ten film.
Monolog autorki (Virginie Woolf) na końcu ma decydujące znaczenie dla zrozumienia filmu. Tak naprawdę historie tych kobiet powinny zmusić widza do zadania sobie pytania: czy jestem szczęśliwy? kiedy byłem szczęśliwy? Każdy z nas zdecyduje co zrobi z odpowiedzą na to pytanie i jaki będzie miała ona wpływ na dalsze...
ale do mnie trafił idealnie, bo jestem depresyjna i myślenie o śmierci nie jest dla mnie czymś dziwnym, doskonale rozumiem każdą z bohaterek, z ich rozterkami, wyobcowaniem i wszechogarniającym
smutkiem, niespełnieniem i niezrozumieniem przez otoczenie