Przez książkę ledwo co przebrnęłam. Film podobał mi się bardzo. Piękne sceny, muzyka. Polecam!!!
nie zgadzam się co do książki. bardzo przyjemnie się ją czyta. więc nie zniechęcaj potencjalnych czytelników :)
Cóż, zdania podzielone. Ja się zabieram za czytanie mam nadzieję, że mi się spodoba. Film oglądałam. Jak już mówiono, jest bardzo piękna muzyka. To chyba jeden z lepszych plusów filmu. Oglądałam, bo szukałam filmów z Meryl Streep, którą od paru miesięcy wielbię (xD). Momentami trochę nudny, ale da się obejrzeć. Dość skomplikowany, co utrudnia oglądanie, ale za drugim razem się połapałam. Najbardziej podobała mi się scena kiedy Clarissa opowiada córce o tym poranku. I, tu się zdziwicie, scena samobójstwa Richarda. Kiedy skoczył, wydarło mi się z gardła "nie!". Przez resztę filmu nie mogłam tego przyswoić, wydawało mi się to nierealistyczne, ale to tylko film.
Ogólnie nawet ciekawy. To ja tyle. :)
Też oceniłam na osiem- aktorstwo i montaż to arcydzieło, ale momentami odwracałam wzrok od ekranu. Nuda. Bardzo pozytywnie natomiast oceniam aktorstwo. Jeśli mam wybrać kolejność to jako pierwsza Nicole, druga Julianne i na trzecim Meryl. Dlaczego? Bo Nicole mnie zaskoczyła. Świetnie zagrała. Podobnie Julianne. Obie ponad przeciętnie. A Meryl na trzecim, bo zagrała świetnie jak zwykle, ale niczym mnie nie zaskoczyła. Co nie zmienia faktu, że jest cudowna:)
Jestem w połowie książki. Nawet ciekawa, choć opis 'wyprawy' Clarissy do kwiaciarni był nużący. ;)
Książka podobała mi się na równi z filmem (o filmie dowiedziałam się dopiero po jej przeczytaniu, z czego się bardzo ciesze ;) ). Jeśli komuś spodobała się "Pani Dalloway" to polecam "Fale" - książkę napisaną przez Virginię później, a więc z większym bagażem życiowym. Kapitalna! Co do "Godzin" - mi też najbardziej podobała się Kidman, podem Moore, na końcu Streep.
Szczerze mówiąc nie trawię Julianne Moore w żadnym wydaniu, jak dla mnie w każdym filmie gra tak samo, nie ma w niej żadnego charakteru artystycznego.
A co do książki jeszcze, to jak ktoś ma odpowiednie umiejętności językowe (nie jest napisada jakimś trudnym jęykiem,ja przeczytałam jakiś czas temu będąc jeszcze na poziomie pre-CAE), przeczytać po angielsku, bo wtedy omija się te wszystkie zniekształcenia stworzone przez tłumaczenie. Trzeba przyznać, że nasze tłumaczenie książki jest wyjątkowo kiepskie. Michael Cunningham to geniusz, polecam absolutnie wszystkie jego pozycje.