Paradoksalnie, w tym bardzo ?kobiecym? filmie ? największe wrażenie zrobił na mnie mężczyzna. Świetna rola Eda Harrisa? szkoda, że niedoceniona przez Akademie:((
To nie jest kobiecy film, to film ludzki. Chyba że kobiety są bardziej ludzkie od mężczyzn, przy czym ci drudzy z człowieczeństwem niewiele mają wspólnego.
Poprzez określenie ?kobiecy? (użyte w cudzysłowie!) rozumiem w tym przypadku fakt, że główne role w tej historii odegrały właśnie te trzy panie. To one były jakby punktem zapalnym przedstawionych wydarzeń i co najważniejsze, to one podejmowały najistotniejsze decyzje, (od decyzji, których uzależnioni byli również najbliżsi im mężczyźni).
Pzdr:)