PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32380}

Godziny

The Hours
2002
7,3 111 tys. ocen
7,3 10 1 110711
7,4 44 krytyków
Godziny
powrót do forum filmu Godziny

Pytanie do fanów tego filmu ! Na czym polega fenomen tego obrazu? Oglądałem go 2 razy i muszę przyznać, że nie rozumie czemu ludzie się nim tak zachwycają? Zdaję sobie sprawę z tego, że gusta filmowe są różne i akurat on do mnie nie trafia. Jakie on ma przesłanie ? Jak dla mnie to pseudointelektualny film. Proszę o oświecenie mnie ! ;). Co w nim jest takiego wspaniałego? Czemu zasłużył na te wszystkie nominacje i nagrody ? Pozdrawiam wszystkich miłośników tego filmu, szanuje Waszą opinię na "Godzin", chce się po prostu dowiedzieć co Was w nim urzekło ;)
btw. powstrzymałem się od oceniania tego filmu, gdyż zmuszony byłbym ocenić na 2 może 3/10, gdyż wiem że to mogło by się spotkać z krytyką mojej osoby i zarzucano by mi, że się nie znam na filmach ;). Jedyną rzeczą jak dla mnie zasługującą na uznanie w tym obrazie jest przejmująca rola Ed'a Harrisa.

moorgooth

Wiesz, to chyba zależy po prostu od rodzaju wrażliwości. Nie ma filmów genialnych i gniociarskich. Są filmy dla Ciebie i dla mnie. Ja nie jestem Tobą, a Ty mną. Nie ma odpowiedzi na Twoje pytanie. Chyba nie szukasz tutaj kogoś kto udowodni Ci genialnośc tego filmu? Jeśli jej nie zobaczyłeś po dwukrotnym obejrzeniu to nie zobaczysz tym bardziej wtedy, gdy ktoś będzie próbował przekonać Cię do tej ekranizacji.

ocenił(a) film na 7
Eroll_2

Zgadzam się z Erollem.
Są filmy - wielkie filmy, które się nie ogląda. Je się przeżywa. Przenoszą cię na drugą stronę 'zwierciadła' i trzymają tak długo, aż ktoś lub coś nie wytrąci cię z tego, wręcz transu. Dla mnie "Godziny" z pewnością należą do tego zacnego grona. I ta piękna muzyka, która stwarza tak wspaniały klimat.
Jest to obraz pokazujący ludzkie emocje, uczucia i namiętności. Desperację, smutek, osamotnienie, alienacje, wyizolowanie. 3 kobiety na granicy załamania nerwowego i rozpaczliwie poszukujące szczęścia, które wydaje się nieosiągalne.
Nie do końca rozumiem ten film. Nigdy nie doświadczyłam takich uczuć. Mam nadzieję, że nigdy go do końca nie zrozumiem.
Dla mnie dzieło zdecydowanie wielkie.

ocenił(a) film na 10
moorgooth

Od strony jakosci to mysle ze tak:
- gra wszystkich 3 kobiet jest na bardzo wysokim poziomie, ledwo poznalam kidman tak ostro i inaczej zagrala niz wszytsko inne do tej pory.
- scenariusz jest oryginalny i fajnie zlozony,3 epizody, 3 kobiety, 3 inne sytuacje zyciowe i inne powody do poczucia nieszczescia, wszytskie zazebiaja sie we wspolnej rzeczywistosci ponadczasowo.
Kurcze trudno jest to okreslic tak na chybcika.
Zamierzam znowu obejrzec ten film, ostatnio go widzialam dawno, wiec moze po latach mi sie odswiezy wspomnienie.
Ten film moze sie nie podobac ale jest bardzo dobry, tak jak muzyka Bacha, ktory zapewne nie ma obecnie zbyt wielu sluchaczy.

Maddarena

"dziwny" ten film, to fakt.
I zastanawia mnie ta chęć samobójstwa Matki (dziecko, tort, urodziny mężą - po tym skojarzycie o która mi chodzi). Nie mogę doszukać się przyczyny któa keirowała by bohaterką do zabicia się. Nagle obudziła się z ręką w nocniku, że jest niby zagubiona? Ma nieszczęśliwe małżeństwo? mąż ją bije, dziecko jest dla niej niedobre? O co biega? Nie mogę znaleźć żadnego powodu, chyba poza głupotą, no bo jak to inaczej wyjasnić? Skoro życie jest najcenniejsze z wszystkich rzeczy?
Albo reżyser przedstawił jej życiowe rozterki w sposób którego "nie kupuję". Nie wiem dlaczego taki zachwyt tym filmem. Emocjonalna pornografia, phi....

użytkownik usunięty
BUNCH

chodzi ci o Laure Brown ...
ona chce się zabić bo
1 - może być lesbijką
2 - ma depresję
3 - nie kocha męża nie tak sobie wyobrażała życie i małżeństwo
nie zapominajmy , że Virginiia ( pisarka była skrywana lesbijka , jej małżeństwo nigdy nie zostało skonsumowane )dlatego też Claryssa mieszka z kobieta mimo , że naprawdę kocha Richarda , tak samo jak Virginiia ma pociąg do kobiet a mieszka z mężczyzną ( też go kocha ale w inny sposób )Laura natomiast nie kocha męża ...
tak ja to rozumiem ... czuja się samotne , chore , smutne itd
Cudowny film o życiu i samotności a także gra aktorska na najwyższym poziomie zwłaszcza Kidman ( moja ulubienica )
Najpiękniejsze jest w tym filmie , że za każdym razem oglądając go odkrywam go na nowo ... jakiś szczegół .
szkoda , że Nicole odrzuciła role w " Lektorze " miałaby już 2- giego Oscara ( chociaż też lubię kate Winstel )

Podoba mi sie Twoje myślenie na temat filmu. Czy nie uważasz, ze tytułowe "Godziny" to momenty w "zawsze", w których uświadamiamy sobie czym tak naprawdę to "zawsze" jest, a czym nie jest?
pzdr.

ocenił(a) film na 10

Małżeństwo VW zostało skonsumowane, pisała o nieudanych stosunkach ze swoją siostrą, Vanessą. VW miała problemy w sferze seksualności źe względu na to, że była molestowana w dzieciństwie, dochodzi do tego choroba psychiczna, kolejne załamanie nerwowe po ślubie z L., który zdecydował się zarzucić współżycie.

ocenił(a) film na 10
missing_letters

O litości, dopiero spojrzalam co tutaj wysmarowałam; pisała w listach ze swoją siostrą o nieudanych stosunkach z L. Ot.

BUNCH

Ja oglądałam film, później przeczytałam książkę, i muszę przyznać, że
reżyser przedstawił problemy Laura w dziwny sposób.. oglądając film można
odnieść wrażenie, że jest ona lesbijką, a po prostu o co chodziło o to, że
jest nieszczęśliwą mężatka, nie tak wyobrażała sobie swoje życie, dusi się
w beznamiętnym małżeństwie i cały czas udaje robiąc to co powinna a nie to
co chce robić. Nie pamiętam dokładnie ale wydaje mi się, że w książce ona
wcale nie próbowała się zabić tylko pojechała do hotelu pobyć trochę sama i
poczytać książkę Virgini Wolf w spokoju. Na koniec dowiadujemy się, że w
ostateczności odeszła od rodziny i ułożyła sobie życie na nowo. Film jest
bardzo smutny to fakt. Mnie wprawił w nastrój strasznie dziwnych rozmyślań
nad sensem życia itp itd Ale w ostateczności jakie jest przesłanie? Nie
wiem... pewnie dla każdego inne, ja do tego jeszcze nie doszłam...

ocenił(a) film na 10
leigh

Dla mnie sens filmu jest taki, że oczekiwanie w życiu na coś wielkiego nie ma sensu. Ten film był telką jedną z cegiełek, dzięki którym to zrozumiałem. Żyje się tu i teraz, a coś wielkiego trzeba stworzyć samemu. A główne bohaterki właśnie walczyły z życiem (jak każdy z nas) o to kiedy w końcu wydarzy się to coś wielkiego w moim życiu na co tak wszyscy czekamy... I to było naprawdę smutne i prawdziwe.

ocenił(a) film na 4
topjes

Do filmu muszę wrócić, bo oglądałem go już ponad 5 lat temu.
Na notebooku, gdzieś chyłkiem, na kilka razy.
Pamiętam, że wydał mi się bardzo przygnębiający i nużący.
Nawet nie miałem jak docenić muzyki Glassa (a lubię go bardzo, za co to pokazał w Koyaanisqatsi).
Piszesz o Godzinach mądrze i ładnie.
Muszę zapamiętać, co wrzucić do domowego odtwarzacza.

ocenił(a) film na 4
moorgooth

też tego nie rozumiem :/ gdy zabrałem się za ten film spodziewałem się czegoś wspaniałego... a tu nic... dostałem kino niezłe, ale nie wybitne... lecz, rzecywiście, godna uwagi jest rola Ed'a Harris'a. mimo to daję 4/10(tj. poniżej oczekiwań)

ocenił(a) film na 10
moorgooth

Chodzi o indywidualne przeżywanie. Film jest nieskończenie smutny i pokazuje przesmutny bezsens (co nie znaczy, że nie warto żyć - nie o to mi chodzi! :-) naszej egzystencji jako takiej - ja to jakoś szczególnie odczuwam. Czuję to oglądając wysokie góry, zdjęcia kosmosu, bezkres oceanów itd. Czuję to także oglądając Godziny. I za to film oceniam na 10/10.

topjes

moim zdaniem nie chodzi w tym momencie o to czy ktoś się zna czy nie ale czego szuka w filmie. Jeżeli chcesz komedii lub lekkiego filmu na sobotnie popołudnie ze szklanką piwa w ręku - to 'Godziny' nie będą raczej dobrym wyborem. Jako łatwy film, który ma rozbawiać i przywracać chęć do życia to rzeczywiście zasługuje na max 3/10...

ale nagród, wyróżnień i uznania krytyków i widzów film ten nie dostał za bycie takowym, ale za bycie dramatem. W perfekcyjny sposób łączy życie trzech bohaterek, dla których czasy w jakich przyszło im zyć są tak samo trudne. Borykają się z podobnymi problemami, rozterkami moralnymi, mimo odmiennego środowiska i podejścia do wielu rzeczy. Film jest ciężki, skłąnia do myślenia i pokazuje, że w życiu każda godzina jest wazna, a szczęście nie trwa wiecznie. banalne? może, ale sposób ukazania tych aspektów na pewno banalny nie jest.

Do tego wspaniała gra aktorek i świetny scenariusz. Czego chcieć więcej?
Dlatego ode mnie niekwetsionowane 10/10 - dramat arcydzieło.

ocenił(a) film na 6
moorgooth

A ja chyba byłam zbyt młoda by go w pełni zrozumieć.
Oglądałam go już dobre parę lat temu ( miałam może z 15 lat ).
Wtedy oglądałam tylko filmy 'lekkie, miłe i przyjemne' a że ten był dołączony do jakiejś gazety więc z nudów oglądnęłam i pamiętam, iż nie byłam nim szczególnie zachwycona.
Nie wiem jak byłoby teraz.
Być może sięgnę po niego ponownie ( dzisiaj przypadkowo natknęłam się na płytę :) ).

moorgooth

Właśnie skończyłam oglądać te film ( mój drugi raz ) . Odnośnie tego filmu może nie użyłambym słowa fenomen ( mimo nagród i opinii krtyków).
Według mnie , czyli skromnego widza ten film ma coś w sobie, tworzy pewien nastrój i klimat pełny i ciężki od napięcia , ale nie od napięcia jak w filmach akcji czy horrorach... Nie o taki mi chodzi, raczej o napięcie emocjonalne ... w powietrzu wisi śmierć, mrok, samotność mimo , że wszystko jest ubrane w codzienność ( jak przygotowywanie przyjęcia, wizyty, spotkania...
Moim zdaniem , choć nie mam w zamyśle propagować seksistowskich komentarzy, jednak ten film raczej doceni kobieta (choć nie uważam , że mężczyźni tego nie potrafią ) . Bowiem jest w stanie zrozumieć i wczuć się w sytuacje , decyzje czy w tok rozumowania postaci.
Film pokazuje kobiety z podobnymi problemami , na zakręcie lub na granicy załamania. Ja fabułe i oglądanie tego filmu porównuje do układania domku z kart - wszystko idzie powoli, z nutą cierpliwości , a czasem znudzenia , ale i tak na koniec wszystko się zawali...

moorgooth

przyznam ze nie do konca zrozumialam film, ale bardzo zaelektryzowało mnie zdanie "i tak bede musial stawic czolo godzinom".. tak film jest o wielkiej ale to wielkiej samotnosci, niemocy, o beznadziejnosci ciaglego zachowywania statusu quo. Kidman jak babcie kocham nie poznalam! Zdziwilam sie ze nie ma jej w filmie mimo ze pojawilo sie jej nazwisko w poczatkowych napisach. Charakteryzacja robi swoje

ocenił(a) film na 9
moorgooth

Fenomen?
Ja bym go nazwał rewelacyjnym obrazem, ale brakuje mu kilku kroków do "fenomenu". Dlaczego zyskał uznanie? Spróbuję rozrysować:
- Aktorska trójka pań, gdzie Nicole Kidman wręcz powala i zapisuje się jako jedna z najlepszych kobiecych ról ever.
- Muzyka Glassa - hipnotyzująca i bardzo dobrze uzupełniająca obraz.
- Fabuła - na pewno nie lekka, trzeba ją rozgryzać, próbować zrozumieć po kolei. Po pierwszym oglądnięciu określiłbym scenariusz mniej więcej tak - "o trzech walniętych kobietach". Jednak po drugim obejrzeniu dostrzegłem prawdziwe zalety historii.

To jakby są te największe pozytywy "Godzin", no i jeszcze raz NICOLE KIDMAN wymiata.

moorgooth

Film jest genialny przez sposób ujęcia problemu feminizmu, obrazując czasy trzech fal zaczynając on Woolf. Warto przyjrzeć się mu dokładnie zarówno z perspektywy przeciwnika jak i zwolennika feminizmu. Widzimy Virginię, feministkę, która pisze feministyczną powieść z feministką w roli głównej ale wyprzedza ona swoje czasy myślą o jakieś 100 lat! Pokazuje feminizm z dobrej i złej strony. Kobieta, którą grała Julianne Moore jest nieszczęśliwa bo wie, że powinna być super szczęśliwą, spełnioną kobietą. Ma wszystko, o czym się wtedy marzyło, ma dom, kochającego męża, kwiaty, synka, wygląda idealnie, stara się urządzić idealne urodziny. A to nie jest JEJ ideał, to jest ideał amerykański. Tata pracuje, mama piecze ciasta, synek jej pomaga. Mąż wraca do domu, całuje piękną żonę i daje jej kwiaty.
Clarissa z kolei jest już wyzwoloną lesbijką, która sama sobie kupuje kwiaty, ale "wciąż urządza przyjęcia, by zagłuszyć nimi ciszę". Też jest nieszczęśliwa, bo sytuacja się odwróciła. Clarissa jest dzisiejszym ideałem kobiety wyzwolonej, ale mimo wszystko coś jej nie pasuje. Chciałaby, żeby ktoś JEJ kupił kwiaty..
Widzimy, jak zmieniały się czasy i role kobiet. Co, pod względem feministycznym jest/było dla nich zbawieniem, a co przekleństwem. Może feministki wpadły we własną pułapkę? Może nie było innego wyjścia? Może to wcale nie jest taki prosty problem.
Nie nazwałabym tego pseudointelektualnym filmem, raczej niezrozumiałym przy zbyt lekkim podejściu. Obrazy są bardzo ładne, takie amerykańskie, muzyka również lekko raduje, ale to wprowadza trochę w błąd.
Zwróć uwagę na daty w filmie (1923, 1951, 2001) - wszystkie odpowiadają kolejno trzem falom feminizmu.

ocenił(a) film na 8
patatataj

Oglądam ten film od lat (chyba od momentu, w którym okazał się na DVD). Za każdym razem po odwiedzeniu wątków na filmwebie doczytuję się nowych 'teorii' na temat tej produkcji i powiem szczerze, ze Twoja interpretacja jest czymś zupełnie nowym dla mnie. Zarazem bardzo ciekawym.
Myślę, że za jakiś czas znowu usiądę i 'zmierzę' się z "Godzinami" mając w głowie powyższe opinie. I znowu nasunie mi się kolejna 'teoria'.
Pozdrawiam.

moorgooth

Nie pamiętam czy gdzieś tutaj już o tym pisałem - jeżeli się powtarzam to przepraszam... Widzę, że dyskusje na temat tego filmu są w miare na dobrym poziomie - może tylko z pozoru, coż - nie ważne... Cieszy mnie to, że właśnie o tym filmie rozmawia się w takim tonie. Widziałem zarówno film i przeczytałem powieść. I stwierdzam jednoznacznie - TUTAJ NIE JEST WAŻNA ŻADNA Z TYCH "ODSŁON", A SAMA HISTORIA, OPOWIEŚĆ! Naprawdę te dwa obrazy (mówię tu o książce i o filmie) różnią się od siebie i przynoszą zupełnie inne emocje. Tak jak druga osoba napisała - film nie podoba się wszystkim, bo mamy różną wrażliwość. Ta opowieść mnie całkowicie "zaspokoiła", tzn. odczułem starożytne katharsis - odczułem oczyszczenie po chwilach trwogi - oraz ogrom refleksji, bo historia ta zmusza do refleksji właśnie. Mnie oczywiście - czy to jest dobry film czy nie - nie chcę stwierdzać obiektywnie, bo nie potrafię. Mój, jakże ludzki, subiektywizm krzyczy że tak, że zdecydowanie! Nie ma sensu nikogo "na siłę" przekonywać - to się mija z celem... Jako reklamę jedynie dodam:
Czy egzystencja we wszechobecnej trywialności może pozwolić nam na "spokojne życie"? Opowieść zadaje takie pytanie - odpowiedź pozostawia odbiorcy...
Takie jest moje zdanie...

ocenił(a) film na 10
pawel2309

I właśnie to jest tak urzekającego w tym filmie - każdy odbiera go inaczej.
Nie można powiedzieć na czym polega jego wspaniałość, bo każdy musi odkryć to sam. Niektórym się udaje to za pierwszym razem, innym za drugim, innym za dziesiątym, a jeszcze innym nigdy to się nie uda...

Mnie zaczarował, za pierwszym razem ;> 9/10

ocenił(a) film na 4
moorgooth

zasnęłam na tym filmie. był straaaaaaaaaaasznie nudny

ocenił(a) film na 9
ladie

Zasnales, bo nie zrozumiales. Film jest wspanialy. To jedna z tych
historii, po obejrzeniu ktorej nie wraca sie od razu do rzeczywistosci.
Czlowiek zaczyna myslec o wielu rzeczach inaczej...

ocenił(a) film na 1
simon1009

Ja czytałam książkę, przesłanie więc zrozumiałam. Do rzeczywistości wróciłam szybko. Niezbyt odbiegał od rzeczywistości...zresztą, tak samo jak książka. Historia o niczym, o pani z naprzeciwka. Może to jest właśnie sztuka, nakręcić właśnie taką historię? Ukazać psychikę tych kobiet?Być może, ale to już nie dla mnie. Śledziłam jedynie wątki dotyczące Virginii Woolf, ale raczej przez wzgląd na zainteresowanie postacią pisarki. Wszystkie trzy kobiety reprezentowały typ baby skupionej na własnym ciasnym światku. Irytujące. Grze aktorskiej nie mogę nic zarzucić, głównie dlatego, że nie miała się kiedy rozwinąć. Jednym słowem- stracone godziny. :)

ocenił(a) film na 9
Grothka808

Matko jedyna. To, ze napisalam, ze dlugo nie moglam wrocic do
rzeczywistosci, nie znaczy, ze film byl nierzeczywisty. Uwielbiam kiedy
ktos interpretuje w ten sposob wypowiedzi. Zaraz widze czlowieczka w typie
"Jak mnie Panie Boze stworzyles, tak mnie masz." Po najmniejszej linii
oporu... Kazdy lubi co innego i nie dziwie sie, ze nie lubisz filmow o
podlozu psychologicznym, bo nawet proste zdania nastreczaja Ci trudnosci w
zrozumieniu :P Zastanawia mnie tez jak zrozumialas przeslanie, skoro nie
jestes pewna co pokazywal film? Ciekawe to.

ocenił(a) film na 9
Grothka808

"Wszystkie trzy kobiety reprezentowały typ baby skupionej na własnym ciasnym światku". Litości. 100% ludzi, z którymi się stykam na co dzień reprezentuje ten właśnie typ (prawdopodobnie mnie też wliczając:p). Na całym świecie jest chyba garstka której to nie dotyczy.

Jak dla mnie ten film jest bardziej poruszający niż kolejna opowieść o dzielnym/ej wojowniku/wojowniczce/naukowcu/agentce (itd.) ratującej świat (np. od globalnego ocieplenia używając tylko wideł ;P). A życie "pani z naprzeciwka" nie raz będzie ciekawsze niż historie wymyślonych bohaterów książek, gier czy filmów.

ocenił(a) film na 8
Grothka808

Ani nie "pani z naprzeciwka" ani nie "własnym ciasnym światku". Jedyny "ciasny światek" to ten, w którym bohaterki nie dały się zamknąć. Pozorne rodzinne szczęście, sztuka ciągłego udawania, obowiązek wciśnięcia się w schematy, gorset żony i wieloródki - przed tym uciekała Laura Brown. Virginia Woolf czuła się więźniem i intruzem w "ciasnym światku" ludzi zwyczajnych, zdrowych. To był świat codziennych nieznośnych obowiązków - podtrzymywania konwersacji z gośćmi, niezrażania do siebie służby i odwzajemniania mężowskiej miłości. Ale jej głównym obowiązkiem było za wszelką cenę dbać o to, by wraz z nią w szaleństwie nie pogrążyli się bliscy. By ich życie nie przestało być zwyczajne. By nic nie zaburzyło ich spokoju.

Która z nich była "panią z naprzeciwka"?