Sedno filmu schowane pod pseudo filozoficzno-psychologiczną powłoką jest bardzo prosty. Mianowicie chodzi o to, że babie nigdy nie dogodzisz.
Stara - zagubiona, oszalała, miała wszystko a nie potrafiła docenić ( Jej mąż to chyba w niebie powinien się znaleźć, że ją pod pociąg wtedy na stacji nie wepchnął, Na wsi źle, w Londynie źle - jakby to miało jakieś znaczenie, bo ona siedziała i tak w domu i rozpaczała nad życiem.)
Ruda- typowa matka, żona cierpiętnica
Meryl Streep - lesbijka z przymusu
No chyba że nie.