"Godziny" wbiły mnie głęboko w siedzenie i sprawiły, że zapomniałam o całym świecie. Rewelacyjne kreacje aktorskie (gromkie brawa!) i nastrój dzieła spowodowały, że emocje, które bohaterki odczuwały, czułam także ja sama. To było niesamowite! Czułam jakąś metafizyczną nić porozumienia, tak jakbym nawiązała z tymi kobietami dialog. Film kipi od uczuć, widać je w każdej scenie, w każdym geście, spojrzeniu. Dlatego należy go oglądać sercem. Oklaski dla reżysera, który genialnie oddał na ekranie psychikę kobiety. Obraz przepiękny, przepiękny i jeszcze raz przepiękny!