Witam :) Jestem świeżo po seansie, a wrażenia po - bardzo dobre ;) Mam jednak jedno pytanie, bo czegoś tu nie rozumiem.
Chodzi o końcowe sceny filmu, kiedy po śmierci Richarda do mieszkania Clarissy przychodzi jego matka. Sally wraz z Julią przyglądają się im, a Julia wtedy mówi "So that's the monster" ("Więc to jest ten potwór"), mając na myśli Laurę Brown, i sugerując jakiem miała o niej zdanie. Potem jest scena rozmowy Clarissy z Laurą, a potem Julia przychodzi do Laury i ją przytula, i ogólnie traktuje ją niemal z czułością.
Moje pytanie: skąd taka zmiana? Owszem, Laura w rozmowie z Clarissą wyjaśniała powody swojego postępowania, ale Julii przy tym nie było. A może to ja szukam dziury w całym, a Julia była po prostu dobrą i prostoduszną osobą, która potrafiła okazać współczucie Laurze, mimo iż wiedziała jak bardzo zachowanie matki odbiło się na jej synu.
Pozdrawiam! :)
Wydaje mi się, że po prostu Julia przytuliła ją w odruchu składania kondolencji, była dziewczyną bardzo empatyczną, wiedziała, co musi czuć matka dowiadując się o śmierci swojego dziecka, NAWET TAKA matka.
W tym zdaniu "So that's the monster" czuć też, że Laura wydała się Julii skromną, delikatną i wrażliwą kobietą, wbrew temu co mozna by pomysleć o rodzicielce porzucającej własne dzieci. Sam fakt, że przyjechała świadczył, że nie odcięła się emocjonalnie od syna.