Tak jak napisała Kinga Kozakiewicz w recenzji...
"[...] Są i wśród nich bowiem ludzie, którzy nigdy nie pojmą tego obrazu. I nie nazwałabym ich głupcami, ale raczej szczęściarzami, którzy nigdy nie doświadczyli takiej desperacji jak pokazane na ekranie kobiety"
... ja właśnie jestem taką szczęściarą. Nie zrozumiałam tego filmu... I dlatego właśnie mimo iż widziałam go już kawał czasu temu, komentarz wpisuję dopiero teraz. Planowalam obejrzec po raz drugi by odkryc jego opisywane przez wiele osob piekno. Po przeczytaniu tej recenzji rozumiem jednak, ze to nie ma sensu :|
Dlatego zostanę już przy swojej opinii, że "Godziny" odbieram jako film nudnawy ze _znakomitą_ kreacją aktorską Nicole Kidman. I nic poza tym.
Mam jednak nadzieję, że osoby to czytające nie zniechęcą się przez moją opinię do obejrzenia tego filmu! I odkryją tę jego drugą stronę, której mi nie dano było pojąć :]
Zgadzam się z toba Maju w 100%
Oglądałem ten film trzy razy w nadzieji ze cos w nim odkryje ze zrozumie ten film.....bez skutku...ktos gdzieś napisał że ten film zrozumieja tylko kobiety.... ale ty jestes żywym tego przykładem ze film jest jak to określiłaś nudawy a ja sie z tobą w 100% zgadzam
Pozdrawiam...
Nie ma to jak mieszkać w Gdańsku :)
Nicole
Jeśli uważasz kreację Nicole za "_znakomitą_", to jak film mógł cię znudzić? Przepraszam, ale nie rozumiem. Jeśli zagrała "znakomicie", to musiało cię to przecież wciągnąć..
wyjaśnienie: postać/film
Czasem nawet bardzo nudne i nieciekawe postaci są fantastycznie odgrywane - co zwykle nie zmienia mojego zdania o samym filmie. A jedynie czasami _nieznacznie_ je podciąga na plus :) Prawda jest taka, że nie wiem czy bym dotrwała do końca seansu gdybym nie była ciekawa sposobu odgrywania właśnie tej postaci. To było jedyne co mnie trzymało na tym filmie (no i może jeszcze to, że nie znoszę porzucać filmów w połowie - ot tak dla zasady;>>) i dlatego uważałam, że było to warte wspomnienia w mojej skromnej wypowiedzi n/t "Godzin".
Karierę N. Kidman obserwuję już od jakiegoś czasu i myślę, że to zdecydowanie jedna z najlepszych jej ról.
fantastyczna nuda
Co do hierarchii ról Nicole, Akademia myśli podobnie..
Czyli aktorsko film ci się podobał. Jedna postać ci się podobała, bo jak może nudzić "fantastycznie odgrywana" postać. No dobra. Wywalczyłam chociaż to :)))
Po to jest kino !!!!!!!
Nie zgadzam si ę !!!!! Może inaczej nie zgadzam się z 90 % Twojej wypowiedzi ( a najlepsze że 10 % należało nie do Ciebie) . Owszem możesz nie doświadczyć nigdy takich depresyjnych (ogólnie ujmując ) stanów jakie towarzyszyły bohaterkom tego filmu..... ale nie uzasadnia to faktu nie zrozumienia tego obrazu!!!!!! To co napisałaś oznacza że nie rozumiesz wiekszości filmów, gdyż mogą one opowiadać o mężczyznach ( a chyba jesteś kobietą - więc bycia mężczyzną nie doświadczysz), o zabójcach, kochankach , dzieciach, kalekach, o innych kulturach - Czy Ty naprawdę nie kumasz wszystkiego czego nie doswiadczasz - to smutne, bo po to między innymi stworzono kino !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
wiem... i dlatego kino jest piękne :-)
Mówisz, że nie zgadzasz się z 90% mojej wypowiedzi - ale w uzasadnieniu podajesz tylko tę część, która nie należała akurat do mnie ;) No chyba że nie zgadzasz się z tym że go nie pojęłam i że mnie znudził ?;>> Ale to moja czysto subiektywna opinia, więc nie można się nie zgadzać ;)
Zacytowałam Kingę Kozakiewicz - bo wydaje mi się, że ma trochę racji pisząć iż są pewne uczucia, które trudniej zrozumieć niż inne... O jednym z nich jest właśnie ten film. I wbrew pozorom cieszę się, że są takie dzieła. To by było strasznie nudne, gdyby każdemu wszystko się podobało :) Do mnie niestety "Godziny" nie przemówiły.
Odp:
Szanuje Twoje zdanie, ale uważam za nieadekwatną Twoją argumentację (patrz- moja poprzednia wypowiedz). Jeżeli chodzi o kwestie gustu - to zgadzam sie iż nudno by było gdyby wszyscy mówili to samo i tak samo pojmowali swiat ! Mnie film Godziny zachwycił, a raczej nie wiele mam wspólnego z bohaterkami. Ale jeszcze raz podkreślam iż nie zarzucam Ci nic w zakresie odmieności poglądu na film !!! Pozdrawiam
wyjaśnienia: sequel :]
Widzisz, być może źle się wyraziłam. Cytat, którego użyłam nie miał być moim argumentem - "film mi się nie podobał, bo nigdy czegoś takiego nie przeżyłam". Miało to być raczej wyjaśnienie, pocieszenie siebie samej... kierując się świetną, moim zdaniem, recenzją zadałam sobie pytanie: "być może właśnie DLATEGO nie przypadł mi do serca?". Po Twojej osobie (zachwyconej "Godzinami") jednak widać, że to niekoniecznie jest zasada... :-) Ale dalsze komentarze na ten temat powinny już być chyba przy recenzji, a nie mojej wypowiedzi :)
Pozdrawiam Cię, pat, jak i wszystkich innych miłośników Dobrego Kina :)
Istnieje jeszcze coś takiego jak empatia. Czy myślisz, że ludzą podobają się tylko te filmy z którymi się utożsamiają? Bzdura.
Według dość "szufladkującego" podziału odbiorców "Godzin" na szczęściarzy, do których film nie przemówił i nieszczęśników, których chwycił za serce, ja zdecydowanie i jednoznacznie zaliczam się do tej drugiej grupy. Dla mnie "Godziny" to przejmujący film nie tylko o śmierci, ale przede wszystkim o życiu, przez które każdy człowiek, uwikłany w sieć własnych wspomnień, traum, radości, relacji międzyludzkich i zawiłości własnej psychiki musi przejść w pewnym sensie samotnie. Przeżyć je sam - dzień po dniu, godzina po godzinie...
A "nieszcześnicy", którym film się podoba są bogatsi (szczęśliwsi?) o jedno wielkie przeżycie natury estetycznej i ontologicznej :)