pięknie pomyslałam wychodząc z kina. nie wiem nawet co ujęło mnie najbardziej, czy to może sam scenariusz, czy aktorki tak bardzo prawdziwe, czy zagubieni panowie ... jakże niesamowicie smutne były w tym filmie kobiety, jakże smutne były ich gesty i twarze, jakże poruszające ich pełne niemocy gesty, ehh... nie chcę generalizować, obawiam się jednak, iż mężczyzna filmu owego zrozumieć nie zdoła (mimo, że mężczyzna film ów nakręcił), a przynajmniej wielu mężczyznom się to nie uda. tak kobietę zrozumieć, tak jej ból dostrzec, tak chyba tylko (lub prawie tylko) kobieta potrafiła będzie.
Mężczyzna nakrecił, napisał książke, zadoptował i skomponował
Chociaż ten tytuł może być złośliwy, ale chciałem pokazać o czym ty piszesz. Według Ciebie męzczyzna nie jest w stanie zrozumieć tego filmu. A może wręcz przeciwnie? Mężczyzna patrząc na to wszystko swoimi oczyma będzie mógł do opowiadanej historii podejść z większym dystansem, co nie oznacza mniejszą wrażliwością. Mówiąc o upodobaniach "mężczyzn" i "kobiet" stwarzasz nieciekawe stereotypy, ktore są głownym problemem w kontaktach międzyludzkich. Czy nie lepiej jest napisać, że film zrozumie CZŁOWIEK otwarty na ludzi, posiadający w sobie dozę empatii, czyli człowiek mogący wczuć się w problemy postaci przedstawionych na ekranie. Sama Virginia określa twórczość jako połączenie dwóch pierwiastków, męskiego i żeńskiego, które każdy nosi w sobie. Jeżeli ktoś odkryje w sobie i w innych te pierwiastki to granice typu "tylko dla kobiet" lub "wyłącznie mężczyźni" przestaną odgrywać jakiekolwiek znaczenie, a stąd już niedaleko do szczęścia... ;))
o pierwiastkach...
Jak to czasem mawiają mądrzy ludzie: w każdej kobiecie jest odrobinę mężczyzny i w każdym mężczyźnie jest odrobinę kobiety.
wychodzisz z założenia, że mężczyzna ( a przynajmniej wiekszość) nie zrozumie takiego typu filmu (sytuacji itp). I coś mi sie zdaje że też wyczytałem w Twoim poście iż to kobiety mają monopol na "rozumienie swojej natury" . Idąc tym tropem dochodzimy do tematu, że kobiety niesposób zrozumieć i poznać. Przyznam sie iż jest to trudne ale nie niemożliwe. Dowodem tego jest choćby film "Godziny" Przecież napisał go, reżyserowł mężczyzna. Fakt że jest to film ... hmmm feminisyczny? Ale w jakiż sposób tam kobiety są pokazane! i to przez kogo - przez mężczyznę. Pewnie że nikt tak nie zrozumie kobiety jak druga kobieta, pewnie że to kobiety są wrażliwsze od mężczyzn... Ale mężczyźni też są dobrymi ojcami dobrymi mężami i myślą czasem sercem...i czasem też potrafią sie zadumać głebiej nad czymś co nie dotyczy piłki, samochodów i innych gadżetów.
pozdrawiam