Amerykanie po mistrzowsku - zawsze po czasie - potrafią sprzedać jakąś ckliwą,
pełną bajania jacy oni jednak bywali dobrzy bajeczkę. Wymordowali Indian - ale zrobili "Tańczący z wilkami" czy "Pocahontas". Mordowali Wietnamczyków - po czasie wysypało odpowiednimi filmami. Za byle pomówienie wieszali i linczowali Murzynów, ale zrobili "Kto sieje wiatr" i wiele innych a teraz "Green Book".
Dla mnie prawdziwy obraz amerykańskiego stosunku do "Kolorowych" jest na przykład w "Django".
Ale dziękuję Ci Ameryko - jest to znakomita lekcja hipokryzji i przemilczania.
Zachwyconym nagrodzonym filmem życzę poczytać co zrobił Marlon Brando
otrzymując tę przechwaloną statuetkę.