Film super.
Nie wiem wogole dlaczego ma tak niska ocene .
Film dorownuje wielu innym dobrym produkcjom filmowych.
Zachecam do obejrzenia bo warto.
8,5/10
Film może nie jest jakiś tragiczny ale...
Hal nigdy nie był zabawowym fircykiem tylko poważnym gościem. Z tego co mi się wydaje to też nie był pilotem, ale nie jestem tego pewny. Rola "jajcarza" zawsze należała do Flasha.
Ryan nie popisał się kunsztem aktorskim, zagrał głupkowatego gościa z ładną buzią jak w większości komedii których grał.
Efekty specjalne nie były złe, poza tym, że nie wykorzystali możliwości GL.
Stworzenie toru wyścigowego jak z hot wheels było żenujące.
Jak na pierwsze spotkanie z GL fabuła nie powala na kolana a do tego główny przeciwnik jest mało interesujący.
Przemiana w filmie jaka zachodzi w Halu, czyli zmiana z nie wierzącego w swoje możliwości i targanego wspomnieniami z dzieciństwa typka w super bohatera jest strasznie naciągana. Do tego na sam koniec, podjęcie się walki z Parallaxem i uratowanie wszechświata przed zniszczeniem i uwierzenie w siebie bije tak strasznym patosem, że aż razi inteligentnego widza.
Ogólne odejście od konwencji komiksów z GL też nie wyszło temu filmowi na dobre.
Kolejna i najważniejsza sprawa to porażka scenarzystów i reżysera, którzy nie wiedzieli tak do końca do kogo chcą skierować ten film. Przez co otrzymaliśmy komedię romantyczną z domieszką akcji dla starszego widza i fana komiksów i bardzo prostą fabułę z morałem dla najmłodszych.
A wystarczyło iść w ślady IM, A, DK i tym podobnych bardzo dobrych produkcji ostatnich lat opartych na komiksach.
Dawno temu oglądałem ten film i niestety wiele z niego już nie pamiętam a pewnie znalazłbym jeszcze kilka bzdetów.
Tak więc na sam koniec podsumowując. Film bardziej familijny do obejrzenia przy obiedzie lub po na polsacie w niedziele. Dla osób nie znających komiksów i za bardzo nie interesujących się GL i JL godny polecenia. Niestety dla fanów, jedna z największych porażek. Miejmy nadzieje, że dwójka będzie o niebo lepsza.
Był pilotem, oj był.
Ogólnie źle zrozumiano w tym filmie charakter Hala. On jest-że się tak wyrażę-odpowiedzialnym lekkoduchem. W filmie zaś jest tylko lekkoduchem, a to bardzo, BARDZO spora różnica.
Nie oddano idei komiksu. Hal Jordan jest taki fajny, ponieważ jego bycie superbohaterem to po prostu "zsuperowanie" tego, co już ma w swoim życiu: latania i wyobraźni. Lot w przestrzeń kosmiczną to tylko kolejny lot myśliwcem w boskie przestworza. Hal to uśmiechnięty "cool" facet z założonymi rękami, ale równocześnie ani nie gburowaty, ani nie głupkowaty. Pełen pomysłów, stylu i pozytywnie nastawiony do życia, ale w momencie zagrożenia błyskawicznie potrafiący poddać się refleksowi i wrodzonej intuicji. To wg mnie jest w nim (tym komiksowym) takie fajne: otrzymana moc najzwyczajniej w świecie do niego pasuje. Tak po prostu. Jak już pisałem, to "zsuperowanie" tego, co już ma w ogromnych ilościach.
PS. Poważnym to on potrafił być i faktycznie był, ale pod tym względem raczej ustępuję Johnowi Stewartowi.
Zgadzam się z tobą w 100%. John był wręcz sztywny i bardzo poważnie podchodził do roli bohatera. Hala porównałem do Flasha bo w tym filmie mocno mi przypominał właśnie jego zachowanie. W komiksach facet jest zupełnie inny. Może też ma pewien dystans, poczucie humoru i jak to napisałeś jest lekkoduchem ale nie zachowuje się jak głupek i żartowniś, którym właśnie był Wally. Zawsze lubiłem GL ale ten film niestety zawalili.
Jaki jest ból tego filmu? Wychodził w tym samym czasie co "Kapitan Ameryka". Nie oszukujmy się Cap był zrobiony dużo lepiej. :P
Szczerze? Oglądałem oba i Latarnia lepsza, bardziej lekka w oglądaniu i daje więcej funu, a pierwsza cześć Kapitana sztywniacka, bez humoru.