Wampiry, rasizm, blabla - a czy ktoś w ogóle odnotował, że w tym filmie występuje Buddy Guy? ;P Świetny musical z nienachalną muzyką - oczywiście ja kocham bluesa, ale muzyka była bardzo dobrze wpleciona w klimat filmu. Nie lubię musicali, gdzie bohaterowie nagle stają i zaczynają coś śpiewać - tak od czapy (Joker2). Tutaj każda piosenka miała swoje uzasadnienie - bo grali ją w knajpie, bo śpiewał młody, bo wampiry otoczyły knajpę itp.
Muzyka w tym filmie jest oddzielnym bohaterem. Dam sobie ucho uciąć jak Ludwig Gonnarson nie będzie nominowany do Oscara za ścieżkę dźwiękową. Coś wspaniałego i czego tu nie mamy oprócz bluesa?! Smyczki, elektronika, hip hop, tandetny gotyk i organy, duch muzyki westernu, są nawet skrecze. Niesamowity miszmasz dźwięków funduje nam kompozytor. Słuchawki z głów!