Po tym filmie czekam na produkcję Netfliksa zawierającą scenę prawdziwego gwałtu, ale wszystko będzie OK bo film będzie miał wydźwięk antyprzemocowy, antygwałtowy i profeministyczny.
Niemożliwe. Myślałem, że naprawdę dokonano gwałtu na potrzeby filmu... Stary, o czym ty do mnie rozmawiasz?
Przeczytaj jeszcze raz OP, to może dojdziesz do wniosku, co miałem na myśli. A jeśli to zbyt trudne, to proszę: krytykowanie jakiegoś zjawiska przez film w taki sposób, że się je umyślnie i do granic przesady pokazuje, jest żenujące i bezmyślne. Film ma być rzekomo przeciwko seksualizacji dzieci, po czym dokładnie to robi - krzywda by się nie stała, gdyby zjawisko to tylko zaznaczono i niepokojąco długie ujęcia na kręcące tyłkami dziewczynki zastąpiono kilkusekundowymi przebitkami. Ale nie, przecież jest spoko, bo film ma "przekaz".
Albo odpowiem prościej, może wtedy łatwiej będzie załapać: "Niemożliwe. Myślałem, że naprawdę kazano dzieciom tańczyć choreografię nawiązującą do erotyki i seksu na potrzeby filmu... Stary, o czym Ty do mnie rozmawiasz?"
Gdyby nie szokujące sceny nikt by nie usłyszał o tym filmie. Oczywiście marketing był kiepski, bo wywołał efekt przeciwny do zamierzonego, bo zamiast sprawić, że ludzie sięgną po ten film sprawił, że ludzie bez obejrzenia wystawili mu jedynki. To tak jakby po zwiastunie filmu wojennego w którym latają odcięte kończyny i leje się krew ktoś pomyślał, że to film który gloryfikuje wojnę.
Niektórzy byliby pewnie nawet oburzeni gdyby to tańczyły pełnoletnie dziewczyny, bo jedyny taniec jaki kojarzą to polonez, albo walc.
Gdyby nie szokujące sceny to nikt by nie usłyszał o tym filmie - zapewne tak. Ale z drugiej strony, kręcenie filmu tylko po to żeby na szokowaniu się oprzeć - i z jakąś niezdrową fascynacją filmować dość szczegółowo elementy tego tańca który wykonują przecież dzieci - i bronienie się, że chodzi o PRZEKAZ, jest zwyczajnie chore. Trochę jak morderca na sali rozpraw, który mówi przed sądem "źle zrobiłem, żałuję, ludzie - nie zabijajcie innych, bo to złe!".
Zacznijmy od tego, że niektóre rzeczy da się przedstawić na ekranie bez zmuszania kogoś do popełnienia przestępstwa, w sensie, że nie musisz kogoś zabijać, żeby jego śmierć na ekranie była wiarygodna.
Ale jak pokazać taniec, który ma szokować? Zatrudnić starsze aktorki, które będą udawać dzieci? Choć i tak aktorki są trochę starsze niż odgrywane postacie. A może wygenerować je za pomocą grafiki komputerowej? Film jest skierowany głównie do rodziców i ma ich zmusić do myślenia. Może warto byłoby sprawdzić co tak naprawdę nasze dziecko ogląda w internecie? Może wiek 11 lat to za wcześnie, żeby posyłać dziecko na trening tańca na rurze? Tutaj nie ściemniam, są takie szkoły tańca!
Oczywiście film nie moralizuje nikogo w żaden sposób, wszystko zależy od ciebie... I tak zgadzam się, niektóre zbliżenia kamery mogli sobie darować, ale myślę, że to miało dobitnie pokazać postrzeganie tego tańca przez potencjalnego pedofila.