Netflix wycina "drastyczne" widoki z anime, zmieni krew na białą, w niektórych produkcjach potrafią całe sceny wyciąć, ale film o dzieciach które spoglądają w kamerę wkładając sobie palce do ust, zbliżenia na tyłki i klepanie się po nich to już w porządku, no bo przecież autorem tego czegoś jest kobieta, do tego czarna z mniejszości etnicznych. Piękny pokaz "równości" .