No cóż, film słaby :) Jedynie na co można było popatrzeć i się nie zniechęcić to rola Kett'a Turton'a :) Zresztą do aktorów nic ne mam, juz bardziej do scenariusza, po tym jak Gypsy i Clive spotkali tego uciekającego amisza, ne chciało mi się dalej oglądać :) Potem najlepsze bylo, że Gypsy miała z nim romans, a potem okazało się, że jest żonaty i ma dzieci jakieś i musi wracać. Nie mogłam też patrzeć na to, jak Clive wyznaje miłość temu amiszowi, ale on już wtedy jest zajęty przez Gypsy :) A potem jeszcze ta scena miłosna Ketta Turtona i paula costanzo, byla taka starsznie realna :)