Jestem świeżo po seansie w 48 fps. Szczerze przyznam, że spodziewałem się trochę więcej. Jackson sam sobie postawił poprzeczkę bardzo wysoko bo trylogii Władcy Pierścieni. Czego zabrakło w tym filmie to przede wszystkim większej indywidualności bohaterów. Nie są tak wyraziste jak we WP. Tam mieliśmy humorzastego, kapryśnego krasnoluda i jego sprzeczki ze świetnym Legolasem, był Aragorn, i zgraja Hobbitów itp itd. Szkoda, że w tej części nie pobawiono się bardziej humorami krasnoludów wśród których tylko kilku ma większą role i znaczenie..szkoda. Co do samej fabuły to myślę, że trzyma poziom. Trochę na początku przegadana z czasem bardziej się rozkręca. Zabrakło jednak trochę więcej scen walki tk uwielbianych z poprzednich części. Na plus na pewno zdjęcia kostiumy i muzyka czyli to w czym ta seria zawsze brylowała. Co do samej wersji filmu w 48 fps-ach to hmm...dziwnie sie to ogląda, może to kwestia przyzwyczajenia ale to już nie ten sam "filmowy" klimat. Bardziej przypomina to teatr telewizji. Chętnie zobaczę Hobbita w normalnej wersji. Całą 1 część traktuje jedynie jako prolog i daje kredyt zaufania pozostałym .Mam nadzieje, że to co najlepsze dopiero przed nami. Tak czy siak Hobbit to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów Tolkiena.
Zgadzam się z kolegą. Z bohaterów wyróżnia sie jedynie kilku krasnoludów, Gandalf i Bilbo trochę szkoda. Gimli był nie do podrobienia i przydałoby się więcej takich charakterków również w Hobbicie. No i ta "walka" Thorina pod koniec....Ogólnie film pozytywny, czekamy co bedzie dalej ;)
I ja jestem świeżo po seansie. Zgadzam się z przedmówcą, że postaci są mało wyraziste. Początek filmu przydługi i trochę nużący. Ale to wszystko rekompensuje druga część filmu, dynamiczna i dla mnie chwilami straszna.
Tylko że w "Hobbicie" Tolkiena wcale nie mamy wszystkich postaci aż tak wyrazistych jak w WP. Uważam ,że Jackson i tak poszedł bardzo mocno w detale, co było dobrą stroną tej produkcji. Jest trochę niezgodności, ale już aż tak bym się ich nie czepiał. Nie spodziewałem się natomiast wyjścia poza samą powieść i wmieszanie elementów z "Simarillion" i "Niedokończonych opowieści". Mamy Galadriel, któa w "Hobbicie" w ogólę się nie pojawia, jest Azog i cała jego historia no i Radagast, z którego zrobienie aż takiego wariata jest imo lekką nadinterpretacją :). Natomiast scena z Gollumem jest dokłądnie taką, jaką sobie wyobrażałem (mimo tego, że fakt iż Bilbo najpierw zobaczył Golluma, a dopiero pózniej pierścień, a nie na odwrót mocno mnie zirytował. Rozumiem jednak, iż było to zrobione na potrzeby widza, który powieści nie zna i było łatwiej przedstawić to w ten sposób, aby widz wiedział od razu, kto był właścicielem pierścienia przed Bilbo).