Mam pytanie, czy część druga i trzecia będzie nadal o tym, że oni chcą zabićtego smoka, czy troche ambitniejsze ?
Heh, może gdybyś Ty pisał książkę i kręcił film, to by zginęli ;)
Wiedz, że sceny akcji w filmie muszą być EFEKTOWNE i muszą być przeszarżowane, bp TEGO WYMAGA WIDZ
to, co realistycznie nie jest efektowne - pamiętam wypowiedź jakiś speców od efektów specjalnych, ze gdy zrobili to filmu realistyczny wypadek śmigłowca, to musieli go przerabiać, gdyż nie był on zbyt efektowny - w kinie nie liczy się realizm, tylko efektowność.
Ale pisałem już: wytłumacz mi na czym polega relacja pomiędzy efektywnością, a przeszarżowaniem? Ja nie widzę żadnego związku.
Cały "Black Hawk Down" jest realistyczny i jest efektowny. Cały "Szeregowiec Ryan" jest realistyczny i jest efektowny. Cała "Druzyna Pierścieni" jest realistyczna i efektowna. I setki filmów są efektowne i realistyczne.
Przykro mi, ale jeśli uważasz, że w kinie liczy się efektowność i tego oczekuje widz - to oznacza, że mamy do czynienia z kinem upadłym jak i również z widzem upadłym.
Pisałem Ci już, że " Drużyna " NIE JEST realistyczna
w ogóle, nie oczekiwałbym realizmu po fantasy, przynajmniej realizmu w sposobie prowadzenia akcji
realizm w WP polega na tym, że świat Hobbitów, Elfów, Krasnoludów i Orków jest realistyczny - Legolas, który w pojedynkę zabija Olifanta już realistyczny nie jest
Tobie nie podoba się scena z kamieniem, ok, dla mnie była ona zabawna, przypominała trochę sceny w Morii, ucieczkę do mostu, i jak już pisałem, " Hobbit " aż tak tego typu scenami nie razi, może dlatego, że WP mnie już uodpornił?
a może dlatego, że " Hobbita " czytałem ledwie trzy razy, a " Władcę Pierścieni " aż siedem i wszelkie niedoskonałości bardziej mnie drażnią?.
Spokojnie, nie ma podstaw do wpadania w panikę ani podnoszenia głosu.
Generalnie to znów zbaczamy na temat WP, choć w sumie nie wiem dlaczego. Nie wiem również dlaczego jesteś przekonany, że tak łatwo zaakceptowalem Twoje argumenty o Drużynie, a wierz mi - nie jestem z tych co trzymają się swego za wszelką cenę. Ja odbieram go jako film relatywnie skromny, na pewno w porównaniu do innych części, taki przyziemny, nie rozbuchany. A Legolas zabija Olifanta w Wieżach. Chciałem jednak, abyś mi wytłumaczył tę zależność, że coś co ma być efektowne musi być przeszarżowane. Tak to na wszystkie Twoje wątki, które tu wyłowiłeś już pisałem w rozmowie z wwl1, to co napisałeś to troszkę zbaczanie poza meritum. Ale nic, nieważne już.
Może w tej dyskusji pomiędzy Tobą, a mną nie ruszymy już dalej, bo różnica polega w odbiorze. Ty napisałeś, że scena z kamieniem Cię rozbawiła, mnie zirytowała. Może to kwestia postrzegania. Jednak bardzo się cieszę, że wcześniej napisałeś o tej "kiczowatości", naprawdę. Potraktuję to jako taki wspólny mianownik naszego rozumienia i jako coś wartościowego jeśli chodzi o Twoją znajomość kina. Nie Twoją prywatną ocenę, ale świadomość istnienia czegoś.
A jeśli ode mnie by to zależało to pewnie kogoś z Druzyny jeszcze bym zasiekał. Jakieś dwa (koniecznie szeregowe) gobliny by zaciachały dzidą Merrina, Pippin by spękał i wróciłby do Hobbitona, Aragorn by przeżył i został królem i ożenił z Arweną i był dla niej bardzo miły. Szefa Uruk-Hai zarąbałby jakiś żołnierz (szeregowy, a jak!) zrzucając mu na głowę garnek z wrzątkiem, a Sama bym zostawił bo to chyba najwspanialszy bohater tej opowieści. Bo to w nim jest ukazana największa siła przyjaźni i chyba poświęcenia.
Hej hej
Nie podnoszę głosu, tylko akcentuje pewne rzeczy
chyba dawno nie oglądałeś WP, skoro uważasz, że " Drużyna Pierścienia " jest realistyczna, a sceny z " Powrotu Króla " są w " Dwóch Wieżach " ;)
piszesz, że te niezbyt realistyczne momenty DP to konwencja, a dlaczego ów kamień nie może być również konwencją?
pamiętaj, że " Hobbit " to bajka, więc taka scena z kamieniem jest jak najbardziej w konwencji bajki, baśni, fantasy - to nie " Braveheart " ;)
tutaj, dobro wygrywa nad złem, smok ginie a Krasnoludy odzyskują złoto i siedzibę - typowa baśń
ale, cóż tam, koniec Twojej wypowiedzi świadczy o tym, że na prawdę mamy do czynienia z trollem
Ty zaś swoją końcówkę zapomniałeś ubarwić o jakiś przymiotnik, np: głupim trollem. Albo zachwianym trollem. Albo oszukańczym trollem. Albo inaczej, trollem-idiotą.
I właśnie na tym polega również różnica pomiędzy konwencją DP i Hobbita. Jeśli napiszesz komuś, że jest durniem, to może jeszcze chamem nie będziesz. Jeśli nazwiesz go jednak k*** toś już prostak jest na pewno. Mam nadzieję, że udało Ci się odczytać aluzję.
A czy ja używałem gdzieś inwektyw wobec Ciebie?
dla mnie, " Hobbit ", nawet mimo zabiegów ubarwiających fabułę, stoi fabularnie i wizualnie poniżej WP, to lżejsza opowieść, lżejszy klimat i konwencja - może to się zmieni w trzeciej części, pierwsza jest bardziej baśniowa, niż WP i takie sceny doń jak najbardziej pasują.
W moim przekonaniu klimat poważnie zacznie się zmieniać już w drugiej części, widać to choćby po scenach z Gandalfem w niedawno opublikowanych materiałach z produkcji kolejnego filmu. Jest tam wyraźny akcent na zagęszczenie klimatu, scena kapitalna, PJ rozkręca akcję, z filmu na film, aby konsekwentnie, umiejętnie wprowadzić nas w czas wydarzeń z WP. Uważam, że jest to bardzo dobre zagranie.
Osobiście byłem pewien, ze ta scena będzie w rozszerzonej wersji pierwszej części - wszak jest ona opisane w pierwszej kronice do pierwszego " Hobbita ".
Cieszę się, że w filmowej trylogii "Hobbita" pojawią się tak genialne, fenomenalne sceny, swym klimatem przypominające prawdziwe kino grozy. Tło muzyczne, praca kamer wręcz wymiatają, ścieżka dźwiękowa ma coś w sobie z niezapomnianego Alien'a, a to już najwyższa klasa grozy, powiedziałbym, że ponadczasowego strachu.
No cóż, nazwałeś mnie trollem, i może to nie jest jakaś inwektywa to miłe to na pewno nie jest. W każdym razie, ja - nawet jeśli nasze zdania różniły by się w totalny sposób, tak bym do Ciebie nie napisał.
I ogólnie to drapię (u nas w Kielcach niektórzy mówią "drapę" - taka gwara) się po głowie i nijak nie mogę dojść, w którym miejscu - wydawało mi się w normalnej dyskusji - mojej "końcowej wypowiedzi" dałem Ci powody do dedukcji, żem troll. Nie to, że się obraziłem jakoś, po prostu jestem bardzo ciekawy.
OMG. Te filmy są realistyczne!!!!!!!!!!! Nie no uśmiałem się, niezły żart.
Idź oglądać realistyczny The Walking Dead gdzie już fani komiksu powiedzieli dość. Nieśmiertelny gubernator, zombie pojawiające się z dupy, niekończąca się amunicja, Andrea która wycina hordę zombie, potrafi iść przez cały dzień i noc bez jedzenia, ginie w starciu z jednym zombie. Gubernator otoczony gromadą zombie na lajcie się z tego wykaraskał.
Idź trollować gdzie indziej. Albo ogłoś manifest że te filmy są realistyczne, ale Hobbit już realistyczny nie jest.
Najskuteczniejszą obroną przed trollowaniem jest całkowite zignorowanie wszelkich zaczepek trolla, w momencie gdy się zorientujemy, że mamy z nim do czynienia. O ile istnieje taka możliwość, administratorzy lub moderatorzy powinni blokować możliwość publikowania wiadomości, które można uznać za trollowanie i odpowiadania na nie. Kasowanie cudzych wiadomości wywołuje konflikt, gdyż jest powodem oskarżenia o cenzurowanie wypowiedzi, jest dodatkowym argumentem do podtrzymania konfliktu[2].
Zazwyczaj konsekwentne ignorowanie trolla skutkuje jego zniechęceniem i przeniesieniem się w inne miejsce lub całkowitym zaprzestaniem działalności. W praktyce jednak rzadko do tego dochodzi, ponieważ na forum bardzo często znajdą się jakieś osoby, które będą jednak z trollem dyskutowały i tym samym zachęcały do kontynuacji działalności. Dodatkowo niektóre trolle potrafią stworzyć wokół siebie krąg osób, które ich wspierają, chronią przed oponentami, podsycają dyskusję z udziałem trolla etc. – na szczęście jest to zjawisko czasowe, bo trolle swoim pogardliwym i nacechowanym wyższością zachowaniem w stosunku do tych osób, szybko je do siebie zniechęcają.
W slangu internetowym często mówi się, że trolla nie należy karmić – czyli że nie należy z nim w ogóle wchodzić w jakąkolwiek polemikę.
ymptomy trollowania
Symptomami trollowania mogą być poniższe sposoby zachowania w dyskusjach:
bezgraniczne podporządkowanie się jakiejś idei (np. Ten system operacyjny jest najlepszy!) i bronienie jej do końca (często wbrew rzeczywistości) – jest to kryterium kontrowersyjne, ponieważ samo fanatyczne przywiązanie do określonej idei nie oznacza trollowania;
prosta do zauważenia sztuczna nieznajomość podstaw tematu danego forum (np. na forum o zaletach systemów komputerowych, troll zapyta, czym jest system komputerowy.);
częste zadawanie tych samych pytań, na które odpowiedź została już udzielona – celem trolla jest w tym przypadku zapętlenie dyskusji i wprowadzenie dodatkowego zamieszania;
celowe wyrażanie zdania różnego od grupy w której ów zdanie wyraża, nawet jeśli jest takie same jak jego, co z kolei prowadzi do dyskusji z której "wyciąga" się osoby niepotrafiące uargumentować własnego zdania(daje to im satysfakcje z poczucia wyższości nad innymi)
brak konsekwencji podczas prowadzenia dyskusji i zaprzeczanie własnym tezom i opiniom;
chętne używanie argumentów ad personam – atakujących osoby lub ich cechy szczególne, jak wiek/zainteresowania/etc., bez związku z tematem dyskusji, a często przy użyciu słów wytrychów, w niektórych przypadkach troll posuwa się do wyzwisk i gróźb[2];
skrajny stosunek do netykiety (wybrane zasady) lub ortografii – albo atakowanie wszystkich za najdrobniejsze literówki, albo demonstracyjne łamanie zasad;
skrajna megalomania i pogardliwy stosunek do innych osób – jest to bardzo charakterystyczna cecha trolli, która prowadzi prędzej czy później do ich wyobcowania, bo nawet osoby pierwotnie sympatyzujące z trollem lub odnoszące się doń neutralnie zrażają się do niego z powodu takich zachowań przejawianych wobec nich;
częste nazywanie innych dyskutantów trollami internetowymi;
wprowadzanie zamieszania w stosunku do własnej osoby, przedstawianie siebie jako ofiary (np. moderatorów, współdyskuntantów etc.) także w sytuacjach niezwiązanych z danym forum[2];
konfabulacja np. na temat swego wykształcenia, pracy, pozycji społecznej bądź doświadczeń życiowych – celem trolla jest tutaj nadanie większego znaczenia swoim wypowiedziom, jako pochodzącym od specjalisty, osoby, która coś zna z autopsji, etc.;
próby utrudniania innym wypowiedzi w dyskusji poprzez środki techniczne dostępne w danym forum (np. w Usenecie może dochodzić do prób zmieniania lub usuwania wypowiedzi współdyskutantów, ponieważ protokół nie pozwala na sprawdzenie, czy post z żądaniem usunięcia innego posta pochodzi od autora usuwanego posta) – działania takie jednak są rzadkie, ponieważ zazwyczaj wiążą się z naruszeniem regulaminu danego forum i tym powodują zdecydowaną reakcję administratorów, więc troll często ich unika, żeby nie utracić dostępu do danego forum;
za każdym razem rozpoczynanie wypowiedzi od tego samego zwrotu – powitania, często obraźliwego, prowokacyjnego[2];
ceremonialne używanie filtrów (np. killfile'a) – troll uroczyście obwieszcza, że jego oponent ma znaleźć się w filtrze trolla, przy czym bardzo często i tak tego nie robi i dalej czyta wypowiedzi oponenta (czasem tylko próbuje udawać, że je filtruje);
regularne ogłaszanie swojego definitywnego odejścia z forum lub grupy dyskusyjnej i za każdym razem, po jakimś czasie, powracanie – troll tłumaczy się tutaj różnego rodzaju obowiązkiem, otrzymaniem kilkuset maili zachęcających do powrotu etc.;
zmienianie własnych danych, które może polegać albo na drobnych zmianach tych danych (np. Troll może zmienić się w Troola lub Trrola etc.) albo na poważnych zmianach takich danych (np. Troll staje się „Uczestnikiem”) – celem trolla jest spowodowanie, aby inni uczestnicy forum nie mogli filtrować wypowiedzi trolla lub ich ignorować bez czytania;
tworzenie klonów (np. Troll może także występować w tym samym okresie także jako Uczestnik1 i Uczestnik2), których wypowiedzi składają się z wyrazów poparcia wypowiedzi trolla występującego pod własnymi danymi oraz ataków na oponentów tego trolla – troll w ten sposób próbuje wykazać, że nie jest izolowany i cieszy się poparciem na danym forum.
Przypomnij sobie sceny walk przy wejściu do twierdzy, z udziałem Aragorna i Gimliego, albo końcową szarżę, garstki ocalałych obrońców...To wygląda podobnie do walk z goblinami w Hobbicie. Taka jest prawda.
Dobrze, ale co to ma do rzeczy w perspektywie rozmowy o Hobbicie? Rozmawiamy o filmie Hobbicie czy o filmie Dwóch Wieżach?
Chcesz, możemy porozmawiać o filmie Dwóch Wieżach..,
Ma to o tyle ważne znaczenie, że sceny z Dwóch Wież i Hobbita są łudząco podobne, zarówno w założeniach, jak i w swojej nierealistyczności. Przed chwilą je porównywałem, PJ zastosował ten sam schemat, który mi nie do końca pasuje, ale nie można powiedzieć, że wyjątkiem jest tutaj Hobbit. Można czynić zarzut powielenia pewnego schematy z trylogii WP, i tyle. O ile w ogóle ma to sens w kontekście baśni.
No dobrze. To inaczej. Do czego ma nas to zaprowadzić?
Ja przecież nie napisałem, że Hobbit jest tu wyjątkiem. Te sceny z DW tak samo obniżają wartość filmu jak w przypadku Hobbita. Zarówno jeśli spojrzymy na nie przez pryzmat gatunku jak i zwykłego filmu. Tym bardziej, że w książkach wszystkie te "akcje" są mocno stonowane, a obrona w dwóch wieżach to już kompletnie co innego.
PJ nie wymyśla tutaj nic nowego, to jest epicka opowieść, przy użyciu znanych motywów, i tyle. Zresztą co mógłby nowego wymyślić...Działanie z góry skazane na niepowodzenie , oczywistym jest fakt, że musiał się w pewnym sensie wzorować na tym co już pokazał, ustawił poprzeczkę bardzo wysoko, podobnie jak Nolan w trylogii o Batmanie. Bezsensowna byłaby próba przeskoczenia tego dorobku. Nie wiem więc w czym Hobbit miałby być gorszy od filmowej trylogii WP. To przecież ta sama technika tworzenia filmu.
Nie rozumiem co mi chcesz powiedzieć.
PJ miał się wzorować na swoich błędach, które popełnił przy trylogii WP, tzn głównie z przy DW (bo w Drużynie ich generalnie nie zrobił)?
Co PJ wymyśla nowego? Przecież całe Dwie Wieże to jest coś nowego, pozmieniana historia bez żadnych podstaw i nie wiedzieć czemu służąca. Zarówno w treści (niezgodności z książką) jak i w formie (emfaza i przesadny dramatyzm w wielu scenach)
Hobbit jest gorszy od WP (głównie od Drużyny i Powrotu) bo jest mocno nafaszerowany infantylnością, totalnie przeszarżowany z CGI (cząsto dt ono innych rzeczy niż WP) i nawet jeszcze mocniej odbiegający od pierwowzoru literackiego.
Próbuję Ci uwidocznić, że takie np Dwie Wieże, zawierają równie silną doże infantylności co Hobbit. Jeśli mamy już rozmawiać o infantylności w fantasy. Walka z goblinami w Hobbicie jest podobnym schematem co epizody z finalnej bitwy DW, o których wspomniałem. Nie widzę tu przewagi WP. Od tej listy fantasy, które miałyby być pozbawione nafaszerowania infantylnością:D możesz sobie śmiało odhaczyć także Powrót Króla. Wiesz dlaczego? Przypomnij sobie atak nieumarłych na wojska Mordoru? Dokładnie taki sam scenariusz co w Hobbicie, Dwóch Wieżach, mianowicie, "leci" walec nieumarłych, kosząc po drodze wszystko, co pachnie Mordorem. Tak to wygląda, w kilku ujęciach jest w zasadzie po bitwie. Nieumarli rozlewają się na całą okolicę niszcząc potężną armię w ekspresowym tempie. Widać w tej scenie ten mityczny "brak infantylności" :D Owszem Drużyna Pierścienia nie zawiera takich motywów, ale jest to zaledwie JEDEN film z całej filmowej trylogii. Także zarzut o ewentualnej infantylności Hobbita w stosunku do WP, może być podniesiony tylko w odniesieniu do Drużyny Pierścienia :D
Realizm i baśń? Pomimo cytatów z wikipedi, uważam, że słabe to zestawienie :D Znam kanony, nie potrzebuję cytatów aby je rozróżnić. Conan, to jest raczej mroczna historia, brutalna, o czym świadczą pierwsze sceny, nie jest to seans dla młodszego odbiorcy.
Ale w gruncie rzeczy nie chodzi tu nawet o kanony. Jeśli nawet Tobie przyznamy rację to będzie oznaczało, że kanony są niedoskonałe.
Tak, masz racje w pewnym sensie kanony są niedoskonałe, ale nie jest to wina PJ, który robi co może, aby wyciągnąć z baśni, to co w fantasy porusza, czyli epickie motywy, ponadczasowe wartości, zacne dialogi, podniosłe momenty. Ciesze się, że są jeszcze pasjonaci, którzy potrafią ogarnąć ten niełatwy temat.
Ja nie wiem czy ogarniam temat i czy znam doskonale kanony. Jedynie co chcę zarzucić Jacksonowi to to, że odciął się od przyziemności, realizmu, zbyt mocno pozmieniał (Azog!), zwyczajnie przeszarżował. Jakby zgodnie z myślą naszej obrazkowej rzeczywistości.
No, ale może to ja juz jestem zgorzkniały i wszystko traktuje zbyt poważnie i dosłownie.
Ależ mniej sobie te zarzuty, byłoby to nawet spoko, bo przynajmniej konsekwentnie, logicznie, tłumaczysz co Ci nie pasuje, pełen luz.Pomijając zagadnienie infantylności w fantasy :P Dziwne tylko, że uważasz WP za coś lepszego, pomimo tego, że dwa z filmów trylogii, zawierają dokładnie takie same schematy na które narzekasz w przypadku Hobbita:D
Schematy to jedno, ale przecież natężenie to drugie. Wyciągasz ciut zły wniosek, bo opierasz się tylko na technice, nie ilości. "Dwie Wieże" w gruncie rzeczy są dość stonowane w tej materii porównując do "Hobbita". "Powrót Króla" oglądałem tylko raz i to dawno temu, więc tu muszę obejrzeć ponownie, choć nie kojarzę, aby ten film cierpiał na brak realizmu.
Wiesz dlaczego takie sceny są infantylne? Ponieważ nie różnią się niczym od tych w kreskówkach. Tak jak w "Strusiu Pędziwiatrze" czy "Szalonych wyścigach". Jedyne co je różni, to animacja/grafika komputerowa, ale w swym założeniu są takie same: bohaterowie z łatwością dokonują czegoś niemożliwego, czegoś kompletnie niezgodnego z prawami fizyki, naszej rzeczywistości itp. Na Kojota spadnie kamień ważący 10 ton i go nie zabije, a Gandalf rzuci kulę, które przetoczy się przez setki goblinów. Infantylizm, bo to poziom postrzegania dziesięciolatka. Zauważ również, że nie czepiam się braku realizmu, nie chodzi mi o to, by "Hobbit" był filmem realistycznym w skali 1:1. Zarzucam tam, gdzie jest przekroczona granica przyzwoitości.
A teraz ważniejsze. Dlaczego takie sceny są złe? Dlatego, że nic nie budują, a tylko niszczą. Jeśli zobacze Gandalfa zrzucającego setki goblinów w nierealistycznej pozie, to dlaczego mam zacząć martwić się o niego, skoro jest w stanie z łatwością uciec będąc otoczony przez tysięcy przeciwników. Taki bohater staje się papierowy, bo wiem, że jeżeli wpadnie do dziury z kolcami, nad nim będzie zionął ogniem smok, a w okolicy będzie setki worgów i goblinów to on i tak jeszcze w locie w tej dziurze się uratuje. Identycznie jak Gandalf z krasnalami w jaskini.
Konsekwencją jest to, że przestaje obawiać się o jego los, bo wiem, że jest niezwyciężony, a jeśli coś mu się stanie to będzie to efektem tylko i wyłącznie zachcianki scenarzysty, a nie jakiegoś intrygującego następstwa. A jeśli wiem, że to tylko wymysł scenarzysty to mam świadomość, że to tylko film. Ta świadomośc nie pozwala mi wejść jeszcze mocniej do świata. Logiczne, prawda?
A niestety, patrzenie na same obrazki już mnie dawno przestało bawić. Stary już trochę jestem ;)
Dlatego cenię Batmany Nolana czy Bondy Daltona/Craigha. Bo tam widze u bohatera wysiłek.
Owszem Dwie Wieże są dosyć stonowane, ale do pewnego momentu, potem klimat się zmienia. Pojawienie się tych scen sprawia, że na tle wcześniejszego stonowania, są jeszcze bardziej widoczne. Mało tego pojawiają się w kluczowych sekwencjach, powiedziałbym nawet, że w podniosłych momentach, co dodatkowo wzmaga kontrasty. Analogiczna sytuacja zachodzi w Powrocie Króla, gdzie motyw z przybyszami z zaświatów, podobnie jest zaprezentowany. Dlatego w przypadku WP, natężenie tych scen, raczej nie odgrywa takiej roli, tu raczej chodzi o kontrast, masz względne stonowanie, i nagle motywy o których rozmawiamy.
Spoko rozumiem o co Ci chodzi, ale zauważ, że Hobbit jest bajką, tak więc, PJ chcąc utrzymać klimat baśni, nie mógł rozegrać tego, jak to jest w kinie sci-fi, czyli mile widziane odwzorowane prawa fizyki, ogólnie poprawność naukowa. Zauważ też, że we WP bohaterowie również są przekoloryzowani. Najlepszym przykładem jest Aragorn rzucający się w wielu przypadkach na liczne zastępy/hordy orków, czy Gimli z Legolasem. Boromir jest tu wyjątkiem, ale on relatywnie szybko żegna się z życiem - co jest zgodne z kanonami samotnej walki przeciw licznym wrogom -w zasadzie jako jedyna ofiara w drużynie. Gandalfa nie liczę, ponieważ on wraca. Wyczyny Aragorna, Gimliego czy Legolasa, również nie budują napięcia o którym wspominasz, widz szybko się orientuje - nawet nie znając pierwowzoru literackiego - że to ranga tzw superbohaterów nie do ruszenia. W dodatku motyw humorystyczny w relacji na linii elf - krasnolud, który również ukierunkowuje widza na ten wątek.
Tak, jest to logiczne, tylko do tej pory, wszystkie filmy PJ - oprócz Drużyny Pierścienia - śmiało mogą sprawiać wrażenie, że występują w nich bohaterowie niezwyciężeni. Co też jest logicznie, biorąc pod uwagę fakt, że jest to ekranizacja powieści, że ściśle nakreśloną fabułą.
Nolan miał pełną swobodę, PJ musiał się "obracać" w określonym uniwersum. Nolan więc miał sporą przewagę, przewagę zaskoczenia, na przykład, wiadomo było, że Jokera z Mrocznego Rycerza nic nie przebije, więc w następnej części stworzył coś nowego, antagonistę, będącego de facto przeciwstawnym biegunem, pod względem charakteru, temperamentu postaci. Nie próbował kopiować. PJ musi natomiast poruszać się w dosyć ściśle nakreślonych motywach, co też siłą rzeczy definiuje jego działania.
No dobrze, a teraz, jak jest to wszystko przedstawione w książce? Też idą jak walec?
Książki "Hobbita" nie pamiętam, jednak Boromira w książce zabiły chyba jakieś zwykłe orki, w filmie zginął on oczywiście bohaterską i patetyczną śmiercią z ręki Wielkiego Szefa. Helmowy Jar to już totalne przekoloryzowanie i sztuczne udramatyzowanie przez Jacksona w stosunku do książki.
Tak?
Widzę że czepiasz się wszystkiego na siłę. Pewnie wiecznie niezadowaolony. Wolałbyś aby Boromir zginał tak poprostu zabity w kilka sekund i koniec? Może Ty tak, alę większosć ludzi ogląda filmy, bo wywołuje jakieś emocje. Scena śmierci Boromira jest świetna i dramatyczna.
A co do Hobbita. Tak Ci przeszkadza ta ucieczka z miasta goblinów? Nie możesz podejść do tego bardziej na luzie, jak reżyser? Razi Cię staczający się kamień? Albo uzbrojone i sprawne w boju krasnoludy które radzą sobie bez problemu z biegnącymi na oślep goblinami? Zobacz sobie retrospekcje z bitwy pod Morią, tam walczą z uzbrojonym przeciwnikiem.
Nie możesz widzieć, że czepiam się wszystkiego ponieważ cały czas w wątku "Hobbita" piszę krytycznie z jednej-dwóch perspektyw, nie poruszając dziesiątek innych. Nie jestem wiecznie niezadowolony. Wolałbym, aby Boromir zginął od jednej strzały szeregowego goblina. Scena śmierci Boromira jest świetna, dramatyczna, patetyczna, zrobiona pod publiczkę i niezgodna z treścią książki. Ucieczka goblinów mi bardzo przeszkadza. Kamień też mi przeszkadza. Uzbrojone w bój krasnoludy biegnąc wprost też mi przeszkadzają. Retrospekcji nie zobaczę.
Ok?
Najpierw piszesz posta na pół strony czym jest fantastyka i magia, a potem zdziwiony stwierdzasz,że Hobbit jest nierealistyczny. Film robiono w konwencji baśni, zupełnie jak książką, ma być przyjemny i lekki, a nie bazować na tym co powinni zrobić. A jak ty byś załatwił grupę goblinów biegnącą w twoją stronę jeśli masz obok siebie wielki drąg,który wystarczy odciąć? Jak ty byś pokazał śmierć Boromira? zabiłby go jeden z goblinów, których tam nie było czy po prostu potknąłby się i upadając skręcił kark? To byłoby realistyczne?
Drogi katedro, kolego w jakimś stopniu po fachu, u którego dostrzegłem jakiś tam potencjał, choć trzeba ćwiczyć bo tylko trening czyni mistrza. Wyjaśniłem w tym długim czy innym poście czym jest dla mnie fantastyka, magia i realizm i gdzie tkwi -wg mnie i mojego postrzegania - różnica i nie będę pisał tego jeszcze raz.
To czy film ma być przyjemny i lekki w kontekście oceny nie ma żadnego znaczenia. To tak jakby napisać na krytykę dajmy na to "Kac Wawa", że ten film miał być bardzo bardzo bardzo bardzo lekki, ba, miał być po prostu głupi, więc nie czepiajcie się, że jest głupi. Film może byc lekki, ale może to być dobry lekki film, ale może to być słaby lekki film.
Jak ja bym załatwił sprawę goblinów? Jeśli już bym musiał kręcić scenę szalonej ucieczki grupy krasnoludów z samego centrum goblińskiej bazy, to zmniejszyłbym liczbę napierających goblinów, a krasnoludy wywalczyłyby se drogę za pomocą topora i stali, a nie toczącej się kuli i drabiny. Efektywność starałbym się pokazać w pięknym sfotografowaniu i najazdów kamery na machania toporem, wybite zęby i błyski krasnoludzkich tarcz, dzikie spojrzenia i okrzyki, a także draśnięcia, które by otrzymali. Skupiłbym się na walkach góra 1 na 3. Całkowicie zrezygnowałbym z pokazania w CGI goblinów jako zlewającej się ogromnej, ogromniastej wręcz masy, bo ogromna, zlewająca się w jedno masa jest generalnie strasznie cienka.
Boromira uśmierciłbym identiko jak w książce, z dokładnością do każdego wersa.
Ale ta filmowa śmierć przecież jakoś drastycznie się nie różniła od książkowej. I tu i tu zginął od strzał w obronie niziołków, a umarł na rękach Aragorna. Sens pozostał ten sam.
Tak, wiem. Ja się tej sceny tam nie czepiam, Drużynę uważam za film perfekcyjny, bez żadnej wady, bez skazy i wspominałem już o tym. Przytaczam tylko tę scenę by zilustrować to, że Jackson odchodzi w wielu momentach od scen skromniejszych do przesadyzmu, hollywoodzkiej pożywki czyli zasady: "więcej, szybciej, efektownej.
Oczywiście, wolałbym aby Boromir zginął w bardziej książkowy sposób, ale czepianie się już tego uważałbym za czepianie się za bardzo szczegółowe. To tylko przykład. Akceptuję tę drobniutką wręcz zmianę, tak samo jak zaakceptowałem brak Toma Bombadila czy motyw z Arweną ratującą Frodo.
Natomiast, sens w wielu innych scenach czy to Dwóch Wież czy to Hobbita pozostaje ten sam. Ale pozostaje jeszcze otoczka, forma. Nie może Ci wystarczac tylko zachowanie sensu danych scen, trzeba patrzeć również na sposób przekazu, ilustrację.
Nie jesteś żadnym kolegą po fachu, twoje recenzje nie mają nawet ułamka procenta, cokolwiek napiszesz robisz to źle, a próbujesz być czyimś mentorem i nauczycielem
To czy film był słaby nie zależy od tego w jakim kontekście i w jakiej formie był kręcony, na słabość filmu wpływa wiele czynników
To była skała, a nie kula i owszem walczyli mieczami i toporami. Wszystko to również było co wymieniłeś,ale ty chyba dostrzegłeś monstrualną liczbę goblinów i nic więcej. Tak i był zamierzany efekt: chciano pokazać bezładną masę i przytłaczającą liczbę tych kreatur
Tam nie zostało nic powiedziane, jedynie,że umarł i ..to wszystko. Nie było sceny jego śmierci, dostał strzałę i akcja przeskoczyła na Aragorna,a później na Froda
Teraz już głosy się nie liczą,a ilość napisanych recenzji, bo wszyscy wykłócali się o głosy, no to zmieniono na ranking ilościowe.
Procenty, tak. Ale spójrz, ciekawostka przecząca procentom: moje recenzje nie mają jednak tyle konstruktywnych komentarzy co Twoje, wytykających nawet takie błędy, kiedy piszesz, że ktoś tam nie pije, choć w rzeczywistości jest pijakiem (ale oddam Ci, że udało Ci się zachęcić mnie do tego filmu jak nikt inny :); albo czym jest anime. Nie uważam się za dobrego recenzenta, wręcz przeciwnie, ale wiem kiedy tekst jest dobry, a kiedy nie. No i to Tobie piszą w kontekście amatorstwa, mimo, że masz dopiero kilka tekstów. Więc daruj sobie takie teksty, wróc do treningu pisania, bo tylko trening zrobi z Ciebie mistrza.
"To czy film był słaby nie zależy od tego w jakim kontekście i w jakiej formie był kręcony, na słabość filmu wpływa wiele czynników"
Tego kompletnie nie rozumiem. Gdyby "Hobbita" przedstawić w formie przejaskrawionej animacji rodem z "Czarodziejek z Księżyca", albo zastosować styl ubiorów "Teletubisiów" to nie byłoby to podstawą do jego niższej oceny? Albo gdyby szef Uruh-Hai i jego podopieczni wyskoczyli w różowych rajtkach, bo przecież modą się w tamtych czasach nie przejmowali, a byłoby im akurat wygodnie w tych rajtkach walczyć? Albo gdyby "Hobbit" został cały nakręcony w różowo-czerwono-serduszkowej stylistyce? Przecież to wszystko byłaby forma, sposób przedstawienia i ktoś teoretycznie mógłby tak zrobić, zastosować takie filtry itp. Masa goblinów z CGI, ogólnie wszędobylskie CGI składają się przecież na formę, której zresztą alternatywą są w jakimś stopniu makiety
No, ale skoro wyciągasz mi, że to była skała, a nie kula, no to ja się nie dziwię, że uważasz, że forma nie ma znaczenia.
Procenty, procentami, wiadomo,ale w jakimś stopniu odzwierciedlają to czy recenzja się przydała. Rozumiem,że można mieć jedną ocenę słabo ocenioną,bo np. nie wyszła tak jak chciałeś albo miałeś zły dzień.Ale każda twoja recka, zgodnie z procentami, nie pomaga w niczym oglądającym lub grającym.
Twoich recek nikt nie komentuje, od tego trzeba zacząć. Moje są komentowane przede wszystkim dlatego,że napisałem 3 do głośnych filmów:Hobbit,TDKR i Drogówka więc nie ma co porównywać tego do twoich, ale nie o tym rozmowa.
Nikt mi nie napisał,że to amatorszczyzna, bo to portal gdzie każdy ma możliwość napisania swojej recenzji więc w założeniu wszystkie są amatorskie
Skoro to baśń to raczej nie można ją ubrać w ciężkostrawny język nauki i dać max. stężenie brutalności i krwi. Makiety wyszły z mody wraz z ostatnim filmem z Godzillą. TO nie te czasy gdzie efekty są nakładane w paincie
Wiem,że dla ciebie jedynym przedmiotem toczącym się jest kula i nie wyobrażasz sobie toczenia skały
Drogi Katedro, nie udawaj, że nie wiesz jak to działa. Kilku trolli jest w stanie wyrzucić film z rankingu, a nie będą w stanie zaminusować na amen czyichś tekstów? Wiesz, Ty piszesz recki do filmów bardzo znanych, masz ogromne ilości głosów, a ja pisze recki głównie do filmów bardzo mało, albo wręcz totalnie nieznanych, które często nie mają nawet 500 głosów (jedna recka ma więcej głosów niż film:). Tu z forum Hobbita zostałem w 2-3 dni masowo zmasakrowany tylko dlatego, że miałem inne zdanie od jakiegoś trolla, który założył już chyba ze 30 kont (część mu zablokowali). Próba dostrzeżenia jak społeczność ocenia mnie czy Ciebie jako recenzenta jest w takim wypadku niemożliwa. Zresztą, ocenia Cię tu masa, tak samo jak filmy, a pewnie 80% osób nie do końca wie jak powinno oceniać się recenzję, dla nich liczy się tylko to czy zgadzają się z Twoim stosunkiem do filmu, a nie styl, argumenty i inne rzeczy np składniowe czy merytoryczne. Dochodzi zatem do istnych paradoksów, gdzie zawodowy recenzent (np Walkiewicz) ma gorzej oceniane recenzje niż LaraNotsil ze swym kolosalnym bełkotem w recenzji do "Celi 2", z której zresztą sam się chyba nawet śmiałeś (napisałeś coś takiego "to ma być recenzja najlepszej recenzentki?"). Sam podważyłeś wtedy system, że ilość głosów nie jest adekwatna do zajmowanego przez nią miejsca w rankingu. Prawda?
Dlatego nie jesteś w stanie stwierdzić czy moje recenzje komuś pomagają czy nie, bo nie wiesz jak uargumentowane są oceny, w które te ludzie tam klikają. Widzisz, ja nie pisze tu dla poklasku, oceny mi zwisają, gdyby zależało mi na ocenach pisałbym "poprawnie politycznie", a ja zawsze pisze z sercem, tak jak myślę, często krytyczne co już się ludziom nie podoba. A im lepsza argumentacja tym większa złość co u niektórych. Moje recenzje nie maja tu także pomagać w wyborze - przede wszystkim mają pokazać mój punkt widzenia, zmusić do innego spojrzenia, zastanowienia się.
Dalej. Co do filmu. Nigdzie nie napisałem, że walki należy pokazać z brutalnością, krwią. Dynamika walk może obyć się bez tego, być efektowna i skierowana do młodszego. Dopisałeś sobie tu myśl. Podobnie jak "makiety, które wyszły z mody"? Co to w ogóle ma być? To jest argument?
Widzisz, wymagam od Ciebie abyś był precyzyjny. Jeśli wytykasz mi jakąś niezgodność (przypomne Twoje zdanie: "Film robiono w konwencji baśni, zupełnie jak książką, ma być przyjemny i lekki, a nie bazować na tym co powinni zrobić") to ja Ci odpowiadam precyzyjnie i stricte na to co poruszasz. A potem Ty już nie odnosisz się do tego, tylko robisz jakiś okrężny tekst, że niby moje słowa o pokazaniu walk 1 na 1 czy odblasków toporów i okrzyków krasnali mają byc automatycznie brutalne. I że makiety wyszły z mody (podczas gdy nadal w scenografii używa się w ogromnych ilościach makiet i to także przy Hobbicie). Pół Hobbitonu to chyba jedna wielka makieta.
I dlatego pojawia się ta Twoja skała i aluzja, że dla mnie jedynym obiektem który potrafię sobie wyobrazić jako toczący jest kula. Przepraszam, ale to jest słabe. Takie dziecinne.
Tak ogólnie. Zauważyłem, że bardzo źle reagujesz na krytykę (nawet nie moją, również innych uzytkowników komentujących Twoje teksty). Jakby napomknięcie Ci o czymś, zwrócenie uwagi było jakimś nie wiem czym - jakimś aktem wrogości do Ciebie. Często reagujesz impulsywnie (ja też tak reaguje, ale tylko na chamstwo. Ale wiesz, staram się to zmienić). Obstawiam, że jesteś jeszcze młodą osobą, której trochę brakuje dystansu do siebie i samokrytyki. Ale może to przyjdzie z czasem.
Natomiast nie jestem tutaj ani nauczycielem, ani mentorem, wręcz przeciwnie - uważam się wręcz za ucznia. Poczytaj teksty najlepszych recenzentów tu, może znajdziesz moje komentarze. Zresztą, pisałem Ci - będziesz lepszy ode mnie - napisze Ci to. Naprawdę Ci to napiszę, bo ja się nie obrażam jeśli ktoś mi coś wytyka (z argumentacją) lub zarzuca coś mojemu ulubionemu filmowi.
To, że się tak rozpisałem potraktuj jako komplement. Gdybym stwierdził, żeś nic nie wart nie kiwnąłbym palcem. pozdro.
Wiem jak to działa, ale do tego dochodzi za pierwszym razem jedynie, a nie przy każdej dodanej recenzji.
Dlatego pryz większych hitach jest większe prawdopodobieństwo,że mniej trolli, a więcej normalnych ludzi oceni daną reckę. A to jak powinno się oceniać recenzje zależy od usera: jeden oceni fajne słownictwo, drugi wymyślną składnię, trzeci to czy mu pomogła recka w podjęciu decyzji obejrzenia/zagrania. Jeśli każdy rozpatrywałby recenzję pod każdym kątem, rozkładał ją na czynniki pierwsze i analizował, to prawdopodobnie zawsze oceniano by na "nie"
Jestem w stanie stwierdzić czy pomagają czy nie jeśli sam je czytam, bo w większości recek do gier nie piszesz nic na temat rozgrywki, tylko zachwalasz elementy dotyczące filmu: wygląd czyt. grafikę i klimat.
Makiety z reguły były gówniane, teraz robi się je lepiej( patrz videoblog Hobbita, tak to są makiety!). Żyjemy w takich czasach,ze robienie filmów w stylu klasyków się nie opłaca, bo jest..po prostu brzydkie.Facet siedzi w nieruchomym pojeździe, za którym tło przewijane jest na rolce - daj spokój! Więc nie rozumiem skąd głos,że za mało makiet?
I taka dynamika walk była w Hobbice, przy trollach krasnoludy walczyły jak prawdziwa drużyna, ratowali się nawzajem z opresji, fikali koziołki, wywijali młyńce i siekali trolle po nogach. W jaskini goblinów potraktowano walkę jeszcze bardziej baśniowo i przystępnie dla dzieci - Kili odbija przypadkiem strzały goblinów, Gandalf zrzuca skałę, którą później toczą, zeskakują i wskakują na przeróżne platformy itd
Dziecinne? Człowieku, nie umiesz podchwycić tego,że głaz się toczy, a mi wytykasz,że jestem dziecinny?
Reaguję tak,a nie inaczej, bo większość tej krytyki, jak i również twojej, to czepianie się pierdół w stylu:
"bo mogłeś zastąpić słowo krasnolud czym innym"
Na coś takiego nie można odpowiedzieć normalnie, ktoś pisząc takie teksty wręcz prosi się o krytykę
Ale jeśli miałbyś teraz np 50 recek i powiedzmy, że wkurzyłbyś jedną jakiegoś trolla, to ten troll może polecieć Ci od razu ze wszystkimi. Chcesz, to sobie zrób eksperyment. Ja mógłby to zgłosić administratorowi wizarrdowi (jestem z nim w dośc dobrych relacjach) i poprosić go o usunięcie głosów z różnych kont z tego samego IP. Jeśli by mu się tylko chciało, a prawdopodobnie by mu się kiedyś tam zachciało - to by mi pousuwał te głosy (już zresztą usuwał wszystkim recenzentom, byc może nawet Tobie). Mi się za bardzo nie chce truć go o takie głupoty, ale jak chcesz to mu to zgłoś i wtedy sobie zobaczysz ile głosów negatywnych mi poleci. Wtedy się przekonasz na ile jest to skala trollerskiego zjawiska, a na ile rzetelnej oceny.
Makiety są czasem słabe, a czasem nie. Ale nawet jak są słabe można je doprawić CGI (zrobiono to już w reedycji "Aliens" czy "ET'). Różnica polega na tym, że taka makieta wyznaczałaby granice realizmu i nie do końca pozwalałby na taki samopas i nieraelnośc scen jakie kreuje się za pomocą efektów.
Bo zobacz. Pytasz się skąd wniosek że mogłby być więcej makiet? Zauważ, że bardzo dużo scen w Hobbicie jest zrobiona w całosci w CGI (w 100%). I są to nie tylko krajobrazy, ale również sceny walk z perspektywy. Jeśli zaś film wygenerowany jest w wielu scenach od stóp do głów w komputerze to przybliża go to do filmu animowanego (jak Final Fantasy), a oddala od fabularnego. To niestety nie jest dobre.
Nie czepiałem się Ciebie, że nie umiałeś zastąpić słowa "krasnolud". "Czepnąłem" się Ciebie, że nie zdajesz sobie sprawy, - jako recenzent - z istnienia formy bezosobowej, bo ty broniłeś się przed kimś tam tylko tym, że nie masz synonimu. Tzn, czepnąłem się wg Ciebie; wg mnie to Ci wytknąłem - bo każdy kto pisze tu recenzje powinien wiedzieć co to jest forma bezosobowa, a co więcej - ją stosować. A nie powtarzać w trzech zdaniach pod rząd jedno słowo, jakiekolwiek by ono nie było. To nie jest czepianie się - to podstawy pisania o których uczą w szkołach. I może dlatego tak Cię to ubodło.
To nie usprawiedliwia tego,że każda z twoich recek ma po 50 głosów na nie.Nawet trolle nie są w stanie aż tak zminusować recenzji. A bądź w jakich tam chcesz relacjach z kim tam chcesz
Nie porównuj filmów sprzed dekad do Hobbita, to nie te czasy,że robi się paskudne CGI, któe musi być ratowane makietami i na odwrót.
Akurat jeśli chodzi o krajobrazy to większość jest kręcona w Nowej Zelandii, te mega CGI to chyba tylko nie wiem, Rivendell albo jaskinia goblinów, ale tego bez CGI nie da się zrobić, bo nie ma takiej makiety, którą można byłoby objąć taki teren aby pokazać każdy budynek osobno.
Ciężko zastąpić słowo krasnolud czymkolwiek innym, to nie jest samochód, który można zastąpić autem albo pojazdem, to nazwa wymyślona na podstawy fantastyki i zastępowanie ją np. karłem jest błędne, bo wtedy wychodzi tekst o zupełnie innych postaciach
Niestety nie uczą w szkołach pisać recenzji. W avku miałeś swoje zdjęcie więc daruj sobie komentarze o tym kto jest młody,a kto nie, bo sam dopiero szczypior hodujesz pod nosem
Mam wrażenie, że rozmawiam ze ścianą.
Wygląda to tak:
- nie wiem jaki można znaleźć synonim dla słowa "krasnolud"
- zastosuj formę bezosobową
- ale nie da się zastąpić słowa "krasnolud"
- piszę Ci, stwórz zdanie z konstrukcją bezosobową, nie szukaj synonimu
- no, ale jak mam zastąpić "krasnoluda" ty pryszczaty pacanie, wiem, że pryszczaty bo miałeś wstawione zdjęcie
- Nie zastępuj, stwórz formę bezosobową
- nie wiem, nie nauczyli mnie w szkole. I co, mam użyć "karła". Przecież nie będzie pasować
Reszta Twojej "odpowiedzi" wygląda tak samo i na tym samym poziomie
Katedro, ile Ty masz lat?
Coraz mnie gadamy o Hobbice,a coraz więcej o twojej rzekomej erudycji i krasomówstwie.
Piotrze, który w swoim nicku ma imię,dodaje swoje zdjęcia do avka i odpiera argumenty dotyczące Hobbita, argumentami dotyczącymi recenzji:
ile ty masz lat?