Jedno słowo - MASAKRA.
Straciłam kompletnie szacunek do Petera Jackosna. Nie spodziewałam się takiej katastrofy.
Zdaję sobie sprawę, że ludziom, którzy nie czytali "Hobbita" jest to obojętne, jak bardzo Jackson
trzymał się książki, ale dla fanów to nóż w serce. Prócz bohaterów nie było absolutnie NIC
zaczerpniętego z książki... Polecieli po całości.. "Unexpected Journey" jeszcze jako tako trzymało
się treści tolkienowskiej bajki (chociaż też pozostawia wieelee do życzenia), ale to...? To była
tragedia; miałam ochotę wyjść w połowie seansu..
Na chust wątek romantyczny?! Dodatkowo między krasnoludem, a wymyśloną kompletnie z . . . .
elfką?! Okropność. Jeszcze ta sytuacja z zatrutą strzałą... No proszę Was...
Beorn bardziej mi przypominał centaura, niż zmiennoskórego.. Brakowało tylko końskiego zada,
a byłby jak znalazł!
Bard przewoźnikiem beczek?!.. Kpina...
Akcja ze Smaugiem w Ereborze - kompletna paranoja; nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać.
Gonitwa na rzece - również absolutnie masakryczna, nie mająca NIC wspólnego z książką (no
chyba, że same beczki - to tak, ale również tylko połowicznie..)
Wędrówka przez Mroczną Puszczę też była bzdurna... Ci, którzy czytali będą wiedzieć dlaczego, bo
mnie już brakuje ładnych i wolnych od przekleństw komentarzy.
Reasumując, film był katastrofą!! Naprawdę teraz boję się za rok iść na ostatnią część, bo
podczas seasnu mogę zejść na złamane serce. Miałam nadzieję na coś naprawdę ładnego
(chociaż nie przeczę - obrazki są ładne, ale...), lecz doczekałam się przerysowanych bohaterów,
dodatkowych postaci i wątków kompletnie bezsensu i chyba tylko Smaug mnie
usatysfakcjonował...
Wolałabym czterogodzinny film trzymający się wspaniałej fabuły tolkienowskiego "Hobbita", niż
TEGO, co już "Hobbitem" w ogóle bym nie nazwała..
Tyle z mojej strony i przepraszam, jeśli komuś się podobało...
Ja wiem o tym, i mi takie rozwiązanie jak najbardziej pasuje. Nie rozumiem tego żałosnego narzekania że film różni się od powieści... Jeszcze jakby to była jakaś wielka, poważna powieść, ale to bajka dla młodszych... Tolkien pisząc Hobbita nie wiedział że napisze kontynuację, dlatego później chciał powieść przepisać, uzupełniając ją i pewnie zmieniając nieco jej charakter... No proszę... Bilbo śpiewający i ubijający kolejne pająki... Brak jakichkolwiek emocji po wejsciu do Ereboru, opis tego co robił Gandalf po opuszczeniu kompanii w jednym zdaniu, tak samo jak końcowej Bitwy? Bo Bilbo dostał w głowę i leżał nieprzytomny? Tego oczekiwali ludzie którzy narzekają na odstępstwa od książki? Film to film, i musi się różnić, czy to aż tak trudno sobie wbić do głowy ? :)
Tu nikt nie chce ekranizacji linijka po linijce, to chyba do Ciebie nigdy nie dotrze Panie Zentaur.
Sporo jest ortodoksyjnych fanów Tolkiena, którzy wyrażają mniej lub bardziej radykalny pogląd w tej sprawie, zarówno tu, jak i na zagranicznych forach.
Panie Joecrou, proszę mi tu książki nie spłycać. Naginasz do swojej racji aspekty. Np samej bitwy było trochę opisane. Polecam sobie przypomnieć. Dwa dni temu przypomniałem sobie rodzial o Ereborze i BoFA i zaręczam Ci, że emocje są wielkie. To nie jest takie do końca dla dzieci jak to się wszystkim wydaje.
Hobbit był pisany jako historyjka do poduszki dla dzieci Tolkiena, potem recenzował go 9 letni syn wydawcy. Jest to ewidentnie baśń dla dzieci, niezwykle urocza i zgrabna ( z dość nietypowym zakończeniem jak na typową bajkę), ale momentami dość naiwna, której nie ma nawet sensus porównywać z LOTRem czy Silmarillionem.
Polecam poczytać i posłuchać (jest rozmowa radiowa) o historii powstawania Hobbita:
http://www.polskieradio.pl/10/2289/Artykul/938131,Hobbit-byl-basnia-dla-dzieci-T olkiena
Hobbita Tolkien pisał, nie wiedząc że doczeka się kontynuacji, dlatego pisał go jako bajke dla syna. Próżno szukać w niej takich świetnych scen jak Bilbo broniący swojego pierścienia, Gandalf w Dol Guldur, rozmowa Thorina z Kilim i Filim, spotkanie Gandalfa i Thorina w Bree, czy Balina ze łzami w oczach wchodzącego do Ereboru... Dla mnie Jackson zmienił powieść w bardzo dobry i zdecydowanie ciekawy sposób.
"To bajka z dzieciństwa - na to liczyłam. "
Obejrzyj sobie na pocieszenie Legendę Scotta, Willowa albo The Dark Crystal.
Czy ktoś tu w końcu zrozumie, że filmy są kręcone tylko na PODSTAWIE książek, nie odzwierciedlają każdego wątku, sceny z książki itd. Z książki bierze się tylko zarys opowieści i dlatego wszystkich ludzi gubi inne podejście do takich filmów. To, że Jackson dodał nowy wątek jakiego nie ma w książce i inne tego typu sprawy właśnie o tym świadczy. Film nie ma być kopią książki!!! oceniajcie film jako indywidualność, a nie to w jakim stopniu udało się reżyserowi i scenarzyście przenieść wszystko z książki do filmu.
Z całym szacunkiem, Twoim zdaniem tak jest i być może zdaniem wielu innych, ale... To była przesada. Jak napisałam - nie było nic z książki, prócz bohaterów! Chciałam iść na "Hobbita" z lat dziecięcych - poszłam, i zobaczyłam coś, co jest zupełnie czymś innym i mi się absolutnie nie podobało. Mnie osobiście. To moja ocena. Twojej/Waszej nie poprawiam, bo macie swoją...
"o była przesada. Jak napisałam - nie było nic z książki, prócz bohaterów! "
Bzdura.
Byli u Beorna? Byli.
Zgubili się w lesie? Zgubili się.
Spotkali pająki? Spotkali.
Trafili do niewoli elfów? Trafili.
Uciekli w beczkach? uciekli.
Trafili do miasta na jeziorze? Jak najbardziej.
Poszli do Samotnej Góry? poszli.
Bilbo spotkał Smauga? spotkał.
Smaug odleciał do Esgaroth? Odleciał.
Czego ci więc brakuje z rozdziałów książki, które obejmuje druga część filmu? Ja bym powiedział, że ze świecą można szukać adaptacji która niczego nie pomija, zawiera wszystkie najważniejsze elementy, a do tego jeszcze jest w stanie rozbudować wszystko i uatrakcyjnić. Taki jest filmowy Hobbit.
Zgodzę się tutaj z przedmówcą Ja także dałem 10. Efekty powalają, no może poza sceną pogoni Legolasa pomostem. Ale poza tym? Cudo! Wiadomo, że wszystko nie będzie idealnie jak w książce. Mój przedmówca idealnie nakreślił, że wszystkie najważniejsze aspekty się pojawił, aż sam byłem zdziwiony. Dodatkowo dodano coś do siebie, choćby "walka" ze Smaugiem, która była bardzo ciekawie zrobiona, a nie zmieniała nic w ogólnym wydźwięku. Wątek miłosny - cóż to ocena zmienna, aczkolwiek mnie się podobał. Pamiętajmy, że to adaptacja filmowa, nie książka. Idąc tym tropem, "Władca Pierścieni" też jest katastrofą i to jeszcze większą.
Jesteś idiotą skoro cię się nie podobał ten piękny film. A cię pocisnąłem teraz ;)
Tylko skończony idiota może coś takiego napisać, resztę sobie dopowiedz. Idź sobie Testosteron pooglądaj.
Nie kolego, mnie się ten film podobał, podszedłem do niego jak do filmu, nie jak analizy książka - film. Uważam go za świetne widowisko, a odpowiadając w ten sposób Pablo0401 pokazałeś tylko poziom swojej osoby. Cieszę się, że nie oceniłeś tego filmu, bo twój głos, bez względu na ocenę, psułby tylko średnią liczoną od ludzi rozsądnych.
Pozdrawiam
A teraz wylicz ile nie zrobili zgodnie z tym co było w ksiąxce....przegrasz sromotnie te walke....
Uwaga Spoiler! Ten temat może zawierać treści zdradzające fabułę
Rozumiem twój żal związany ze zmianą fabuły książki, lecz nie da się zrobić filmu w 100% zgodnego z książką (przynajmniej ja się nigdy z takim nie spotkałem). Powodem, jest to, że autor powieści używa słów, aby oddziaływać na świadomość odbiorcy, a reżyser - obrazu. To co w książce wydaje się być ciekawe, może całkowicie zanudzać widza oglądającego film.
Uważam również, że nie ma co się załamywać. Po tym jak ogłosili, że Hobbit będzie trylogią, jasne się stało, że fabuła będzie naruszona ( czymś trzeba było wypełnić prawie 9 godzin filmu). Z tego powodu poznajemy w Pustkowiu nowe postaci i ich wątki. Zwróć jednak uwagę, że Peter Jackson zachował główne wątki i spójność z książką. To co zrobił to rozszerzył historie wszystkich bohaterów. W książce nie ma dokładnie opisanego Barda, a w filmie otrzymujemy wspaniale wykreowaną postać, która posiada rodzinę o którą walczy. Tolkien wspomniał, że Gandalf odwiedził Dol Guldur - a w filmie sami obserwujemy jego przygody ( czy to nie jest świetne? :D ). Rozmowa ze Smaugiem była odwzorowana nawet z wykorzystaniem cytatów, a wątek walki ze smokiem i podczas spływu beczek był koniecznym zabiegiem mającym na celu ożywić akcję.
Nie wiem jak wyobrażasz sobie trzecią część, ale możesz być pewna, że Bilbo nie dostanie kamieniem w głowę na początku i obudzi się dopiero po bitwie Pięciu armii (a nawet jeśli to my [widzowie] i tak prześledzimy całą walkę - bo to jest po prostu ciekawe i każdy czytelnik Hobbita załamywał się, że Tolkien nie opisał bitwy).
Jeśli to cię rani, to obawiam, się że nikt nic na to nie poradzi bo fil jest zrobiony dla tych co czytali książkę i dla tych co nie czytali. Nowi widzowie poznają świetny świat pełen epickiej walki, tymczasem czytelnicy i fani poznają zupełnie nowe, wspaniałe historię oraz możliwość obejrzenia ulubionych bohaterów na ekranie.
Czego chcieć więcej?
Ten drugi film to jest po prostu przegięcie jakiego jeszcze nie było. Ale właśnie najgorsze imo w tym wszystkim jest to, że PS w wielu miejscach zachowuje spójność z tym, co jest we Władcy, pojawiają się tam ci sami aktorzy. Thranduil czy Bilbo są świetnie zagrani, sam Mirkwood jest wzorowany na projektach artystów naprawdę światowej klasy. Muzyka w wykonaniu Howarda Shore`a, początek czy końcówka Pustkowia - nie mam nic do zarzucenia. To właśnie w obliczu tego wszystkiego najtrudniej jest zrozumieć JAK, jakim cudem reżyser mógł zrobić z tego filmu tak niewyobrażalne badziewie. Tym większe dlatego, że genialne momenty są przesłonięte przez idiotyzmy jakich możemy patrzeć w produkcjach typu "Zmierzch". Fragmentarycznie jest świetnie, miejscami lepiej niż w poprzedniej części, całościowo - nawet nie będę próbowała tego komentować.
Szansa, że pójdę na trzecią część jest praktycznie minimalna, ani mi się śni iść po to, żeby zobaczyć jak Tauriela wymachuje na prawo i lewo mieczykiem niczym wojownicza Amazonka, ratując Kilego, Legego, bądź nie wiem kogo jeszcze, jak z Thorina robi się jeszcze większego szaleńca bez krzty honoru, a Radagast zarzyna wrogów pędząc na saniach zaprzęgniętych w króliki. BPT nie nadaje się do przerobienia, tak aby wyszła widowiskowo, atrakcyjnie - czyli też pewnie chwilami niepoważnie. Więc po co iść po raz kolejny, skoro i tak szansa na to, że będzie to po prostu wyglądać w miarę znośnie, jest być może jedna na cztery? Dlatego że twórca wyrobił sobie renomę poprzednimi produkcjami?
Serio? Ludzie jak chcecie idealnego oddania z książki to nie oglądajcie filmu. Bo to jest własna interpretacja Jacksona i może tam wplatać wątki jakie chce. Uważacie się pewnie za strasznych fanów Tolkiena, a pewnie połowy wątków wprowadzonych nie znacie bo są one z Silmarilionu. Fakt jest kilka absurdów, ale to jest film Jacksona! Być może romans między krasnoludem i elfką nie miał prawa się zdarzyć, ale to się dobrze oglądało. Film to film a nie wierna interpretacja książki. Musi być to co się sprzeda. Hobbit był lekko nudny, a tutaj mimo że 3/4 filmu to zapychacze było dobrze. Orkowie, których wgl nie było w oryginale, nagle są prawie głównym wątkiem. To trochę wkurza. W każdym razie ostatnia część na pewno nie będzie już takim zapychaczem. A później doczekamy się może ekranizacji Silmarilionu ;)
Zgadzam się z Tobą :) To jest ADAPTACJA FILMOWA a nie EKRANIZACJA. Jak ktoś nie zna różnicy to niech sobie poczyta definicje obu tych pojęć.
A wątek romantyczny jest super i w niczym nie przeszkadza :P
Uwielbiam książkę oraz film. W filmie było wszystko to co w książce, tylko po prostu zostały dodane wątki z innych książek Tolkiena i wymyślone przez scenarzystów. Wyraźnie widać, że fabuła głównie opiera się na wydarzeniach z książki, a zdarzenia dodane dopełniają całość. Skoro uważasz siebie za "fana" Tolkiena, to doceń również jego inne powieści i uszanuj to, że PJ tworzy film po swojemu, rozbudowując tę historię. Według mnie jesteś tylko purystką, która nie umie trzymać języka za zębami. Wara od tego forum i jak chcesz dokładne odzwierciedlenie książki, to przeczytaj ją sobie :)
Na koniec powiem ci, żebyś nauczyła się okazywać szacunek (a dokładniej chodzi mi o nieobrzydzanie innym tego dzieła) i pytanie z ciekawości (do wszystkich pseudofanów wersji literackiej): Co by prezentował sobą film, który jest idealnym odzwierciedleniem książki?
Nie chcę wiernych adaptacji filmowych bo poco się na nie kucfać jeśli znasz zakończenie. Nowe wątki są wystarczająco logiczne. Peter powinien nawet bardziej oddalić się od książkowego pierwowzoru. Dlaczego bo z całym szacunkiem dla Tolkiena, to był on przykładem starego ramola jakich w historii mało. Twórczość Tolkiena zalatuje takim fatalizmem że znam radośniejsze złe zakończenia niż jego dobre. To się zestarzało to było nawet wtedy stare (poczytajcie o Jonie Carterze ale poczytajcie większości jest po angielsku. spróbujcie! Kroniki Marsa)
no więc wątków nie ma wszystkich, watek rzeki - nie ma, a szczegółami panie kolego to moga być np. kolory kapturów
Jak dla mnie to cały ten temat był zupełnie niepotrzebny... Autor tak jak i milion jego poprzedników zaprezentował co mu się nie podobało i zaczęła się kłótnia... tyle w temacie. Nie będę już nawet bronił teraz filmu, bo wiele osób zdążyło to zrobić przede mną.
Mała uwaga: Każdy ma prawo do własnego zdania, ale mówienie, że ,,...nic z książki nie było...'' to tylko zwykła prowokacja... Zanim napiszecie tak bezsensowne i nieuzasadnione uwagi, to zastanówcie się tak około 10 razy...
"Hobbit" jako książka jest bajeczką dla dzieci. Tak została napisana przez Tolkiena. Nie ma co szukać w niej jakiegoś głębszego sensu, bo w niej nie ma. Jeśli ktoś zaczynał czytać Tolkiena od "Władcy", a potem przeczytał "Hobbita" to może się czuć jakby przeczytał jakieś streszczenie, a nie książkę Tolkiena. Jackson nie trzymał się fanatycznie książki, która jest po prostu płytka, tylko rozbudował tą historię i spróbował połączyć w całość z "Władcą...". Moim zdaniem wyszedł z tego zadania zwycięsko. Można się czepiać i wiadomo, że nie każdemu spasuje to co sobie wyobraził Jackson, ale wg mnie film ma w sobie magię Śródziemia i myślę, że samemu Tolkienowi też by się podobał.
Chciałbym tylko zwrócić uwagę,że konto założycielki tematu powstało dzisiaj.Moje złe przeczucie dodatkowo wzmacnia ocena (1),jaką wystawiła.Nie dajmy się tak łatwo prowokować.
Film jako film - rzemiosło, dobre, zasługuje na te 8.
Jako Hobbit - poniżej średniej
Jako dzieło Jacksona, który stworzył ekranizację LotR - porażka.
Zlepek pomysłów, wątki z książki spłycone, dodane i wydłużone zbędne.
Jesli już chce sie kasy z 3 filmów mogli zrobić 1 film Hobbit jak należy + 2 części Silmariliona i otoczki całym mrokiem śródziemia od Morogtha począwszy, A może starczyło by przydobrym scenariuszu i na 3 filmy.
podzielam opinie. z przykrością ale zgadzam się ze wszystkim, co tu napisałaś. po prostu inaczej wyobrażałem sobie ten film.
mnie przerosły poza treścią - która mija się znacząco z książką - efekty i same sceny pościgu wzdłuż rzeki oraz sam smok.
natłok efektów specjalnych jest porażający.
moje oko tego w pewnym momencie nie wytrzymywało i jak Audrey Tauto w filmie "Amelia" spoglądałem z zaciekawieniem raz po raz na twarze widzów zgromadzonych w kinie...
jakaś chorobliwa gonitwa za pieniądzem widzi mi się w każdej dziedzinie naszego życia, również i w filmie. Uwielbiam książkę "Hobbit", i gdyby ktoś dał mi całą Nową Zelandię, hollywodzką obsadę i górę szmalcu, zrobiłbym film po swojemu. Czy Tolkien może przewracać się w grobie spoglądając z góry na dzieło Jacksona ? Myślę, że nie, jednak wiem, że z góry opie*doliłby reżysera za swoją wizję tego przedsięwzięcia (przemyślenia własne)
aha, i tak nawiasem mówiąc, to film jest super, a świat jaki stworzył Tolkien do końca życia będzie mnie fascynował !
pozdrawiam wszystkich za i wszystkich przeciw ! :*
Nie ukrywam, że też nie podobał mi się wątek miłosny. Otóż ostatnio czytałem Lotra i muszę stwierdzić, że w ekranizacji tych książek też Jackson dużo zmienił. Dlaczego? Bo po prostu filmy były by za długie. Przykładem może być Bombadil, itp. Tak samo jest tutaj. Zwróć uwagę, że Jackson wprowadził coś nowego czyli zmartwychwstanie Saurona i ogólnie odkrycie tego. Czy ten wątek też uważasz za zły dlatego, że nie prawie poruszony w książce? Ja uważam, że "Hobbit" Tolkiena wcale nie był taki genialny, wręcz infantylny. Dopiero ekranizacja wyciąga wszystko co najlepsze z książki i dodaje swoje rzeczy. Sądzę, że film zasługuję na Oscara.
zgadzam się, że w tej części polecieli po całości. Pan Jackson chyba za bardzo puścił wodze swojej fantazji. Wątek romantyczny to jakiś kiepski żart z jego strony i zupełnie nie rozumiem po co go wpakowali do tego filmu? Chciało mi się śmiać i płakać jednocześnie. Ten wątek jest wręcz żenujący. Początkowo obawiałam się, że chcą z Hobbita zrobić 3 częściowy film i byłam przerażona idąc do kina na 1 część. Ale "Unexpected Journey" mi się podobała i byłam optymistycznie nastawiona na "The Desolation of Smaug"... jednak się rozczarowałam. Dla mnie ten film to jest alternatywna historia by Peter Jackson.
Patrząc tylko i wyłącznie ze strony filmowej, nie patrząc na sentymenty do książki (bo nie tylko dla fanów powstał film, lecz dla ogółu) to ogląda się przyjemnie, chociaż wciąż wycięłabym wątek miłosny, bo wg mnie on tam po prostu nie pasuje. Montaż filmu, efekty, charakteryzacja, ujęcia krajobrazów, Smaug sam w sobie, komnaty Ereboru są plusem.
Osobiście jestem rozdarta i mimo wszystko niepocieszona. Spodziewałam się innej reakcji na drugą część.
Co fakt to fakt...ten film na pewno nie zdobędzie tylu Oscarów jak "Powrót Króla".
Mam dziwne wrażenie, że Jackson przestał robić z serca tylko z pieniędzy.
Ale to tylko moje zdanie.
Ja oglądałem wczoraj. Film BARDZO DOBRY (tak go oceniłem, chociaż zastanawiam się jeszcze nad 7 :P), ale nie wgniótł mnie w fotel jak poprzednie 4 filmy Jacksona o Śródziemiu.
Chyba zabrakło mi dobrej muzyki w czasie walk jak w poprzednich filmach...większość odbywała się w ''ciszy''. Rozpoczęcie dobre.
Smok super. Dol Guldur i starcie Gandalfa z Sauronem super. Przeszukanie Gloina przez Legolasa i znalezienie przy nim podobizn żony i syna Gimlego, dobre. Te pająki jakoś łatwo pokonane, trochę mnie zawiodły. Thranduil bardzo dobry. Legolas nadal świetnie pokazuje wyższość elfów nad innymi rasami. Rozwinięcie postaci Azoga i Bolga też ok, ale walka z orkami w czasie spływu beczkowego zrobiła na mnie o wiele mniejsze wrażenie niż np. walka drużyny pierścienia z Urukami podczas jej rozpadu, której towarzyszyła zaje**sta muzyka. Rozwinięcie postaci Barda ok (chociaż nie był on przewożnikiem beczek i nie wiele miał wspólnego z krasnoludami do Bitwy Pięciu Armii). Tylko ten romans Kilego i Tauriel mega ''dziwny'', chociaż to zależy jak się skończy. Wiadomo że Killi i tak ma zginąć, więc może Tauriel zginie z nim, wtedy mi ulży. No i kiedy zobaczyłem smoka (który coś za długo nie mógł sobie poradzić z krasnoludami w korytarzach Ereboru i przestał się wydawać taki niezwyciężony :S) lecącego na Miasto na Jeziorze liczyłem że zobaczę jego zniszczenie, a tu klops, koniec filmu :S.
Tak więc po tym co zobaczyłem wydaję mi się że 3-cia część Hobbita będzie bombą atomową, bo Jackson zostawił na nią wszystko co najlepsze (a mógł wrzucic coś do drugiej zamiast romansidła). Zniszczenie Esgaroth przez Samauga i zabicie go. Przegonienie Saurona z Dol Guldur. Bitwa Pięciu Armii.
Może wreszcie Thorin zabije swojego upragnionego Azoga...no a potem jak wiadomo zginie z ręki Bolga. Oby.
Czytałem Hobbita, ale próbuje aż tak go nie porównywać z filmem, tylko ocenić sama ekranizacje Jacksona.
dołącze sie do zdania, porażka.. tym co czytali książke naprawdę nie polecam ! nic nie trzyma się kupy, kompletnie nic...
Jednym słowem, film akcji !
Ja czytałam książkę, mimo wszystko film mi się podobał. Może to dlatego że wrzuciłam na luz i nie oburzam się każdym odstępstwem od książki, szczególnie że od dawna było wiadomo, że filmy będą tylko luźno oparte na Hobbicie, a podparte również innymi publikacjami Tolkiena. Nie ma się co spinać, można po prostu cieszyć się dobrym kinem rozrywkowym.
Błądzisz. Ludzie nie oburzają się że są odstępstwa od ksiązki. Oburzają się, że te odstępstwa są marne i tyle.
Nie błądzę. Widzę, że się oburzają, ale ja mimo to stwierdzam, że film mi się podobał.
Niezła prowokacja. Nie ma to jak założyć konto wczoraj i ocenic tylko Hobbita. Zadrosc niewyżyta?
Zal mi cię XD
A takie stwory jak ty tez musza widac istniec jak Gollum moze tez cos dobrego przez przypadek zrobiszXD
a kim ty jestes paskudo? bedzie mi bredzila, wez sie zastanow nad soba pazdzierzu