Już na wstępie musze przyznać, że ów film mnie urzekł, nie wiem czym, ale mnie urzekł. Może źródłem tego urzeczenia jest moja fascynacja kulturą brytyjską ... te czerwone piętrowe autobusy, interesujący akcent, londyński slang, społeczność piłkarska... a może po prostu fabuła filmu. Przyjmuję obie mozliwości. Aczkolwiek mam kilka zastrzeżen a propos tego filmu. Mianowicie, chodzi o jedengo z głównych bohaterów - Pete'a Dunhama (Charlie Hunnam) ... skąd oni go wytrzasnęli... to Anglik? ...akcent ...hmm.. dziwaczny.. na pewno różniący się od typowego londyńskiego cockney, którym, bez żadnych wątpliwości, posługują się pozostali aktorzy ( z formacji piłkarskich). Wystaczy posłuchać (brzmi raczej jak Australijczyk...)
Może i szczegół, ale, mając na uwadze przesłanie filmu, głowny motyw jego fabułe i pewną charakterystyczność, ów przybiera formę kardynalnego błędu!!! Podobnoe też jak nowoczesne amerykańskie produkcje zrealizowane na kanwie wydarzeń historycznych - jak np Troja lub GLadiator. Filmy świetnie zrealizowane, lecz popełniono przy nich kilka niebanalnych rozmiarów "wpadek"(np. jeżeli chodzi o rodzaje broni). Niestety, amerykańskie produkcję mają to do siebie, że ociekają kasą, doborową obsadą - co, bez wątpliwości, ściąga do kin niewyobrażalne masy, ale u bacznego widza wzbudzają lekkie bulwersacje - pominięcia ważnych wydarzeń, brak niewinności i naturalności, którą pięknie obrazują niektórzy europejscy reżyserzy, uw Amerykańskich produkcjach czasem po rpostu brakuje tego czegoś, co tak trudno nazwać, "duszy" filmu. W obrazach, które są stricte tematyczne, należy dbać o takie szczegóły, jak choćby rodzaj broni i właściwy akcent... ale to tylko moje skromne zdanie.
Podsumuję, ażeby nie było, że się rozpisałam nie na temat - film pod względem fabuły - urzekający, wywołujący niezapomniane wrażenia, które sprawiają że chce nam się wcviąż i wciąż wracać do tego filmu( że może tym razem Pete nie skończy tak tragicznie jak ostatecznie skończył...). Film godny polecenia, pomimo wielu nieścisłości...
...a i jeszcze w scenariuszu można się dopatrzeć kilku nieścisłości. Zabawna "wyzywanka" w metro na początku filmu.... nie sądze, żeby przed przystąpieniem do ociekającej krwią bójki, dbali o to, by delikatnie ublizyć wrogowi (nikt mi chyba nie powie że to była bardzo poważna konwersacja). Shanon która przyjechała na miejsce, tak, Shanon obdarzona cudowna intuicją, która za kazdym razem podpowiada jej, gdzie się znajduje jej brat... Rzuca się w oczy również fakt, iż za praktycznie za każdym razem formacja Pete kładzie przeciwników na łopatki, mimo iz jest ich dwu- a nawet i trzykrotnie więcej niz w perzypadku whu. Albo jeszcze innt przypadek - skąd Bover, wchodząc do Pubu, od razu wie, że nowy przybysz jest Amerykańcem...? Czyżbyśmy znowu mieli do czynienia z nadludzka intuicją..hmmm..
Pete każe Mattowi zasłonić twarz tuż przed stadionem,a w chwili pózniej gapi się w stronę owej kamery i pokazuję ja palcem MAttowi...
Ogólnie, gra aktorska w pełni zadowalająca, ścieżka dżwiękowa róznież, tylko te uchybienia...aućć
Wasza się napocić. Ja być wrażenie. Pod duża. Tylko, co z tego, skoro z tego nic nie wynika? Po co sie rozdrabniać na szczególiki? Nieścisłości? Jezzzzu...
Ja jednak sądzę, iż owszem, wynika i to nawet nie mało. :P
Np. to, że Amerykanie w swoich produkcjach zaniedbują, ich zdaniem banalne, zdaniem zaś widzów - ogroooomne, szczegóły... - to atek główny mojej "niujarzmionej" wypowiedzi ;)
Nie no Charlie to oczywiscie Anglik ale z Newcastle i stad ten akcent i uwazam ze zagral po prostu swietnie!!!! dla mnie 10/10 i wlasciwie czepiasz sie szczegolow niby cie urzekl niby nie wiec wlasciwie o co chodzi???
Opinia jest jak dziura w dupie.Każdy ma swoją. - Brudny Harry. A poważnie to film jest raczej śmieszny przez te własnie drobne niedopatrzenia. Jeśli chcesz obejrzeć dobry film o ulicznym życiu bez tandetnej amerykańskiej szmiry to polecam "la haine"kassovitza, bez porónania pod względem gry aktorskiej, fabuły, muzyki, zdjęć etc. Po prostu wbija w fotel. Pozdrawiam.
W pełni się z Tobą zgadzam co do Hooligans, Stuwała. A i zaraz udaję się na poszukiwania "La haine"/ "Hate". Dzięki
w pełni zgadzasz sie z uzytkownikiem Stuwała ktory mowi ze film jest smieszny i w sumie to raczej jemu sie ten film nie podobal ale w swojej pierwszej wypowiedzi napisalas ze film Cie urzekl... no to ja juz nie rozumiem.... podobal Ci sie ten film czy nie??? bo chyba sama nie wiesz co mowisz albo to ja sie w tym pogubilam
Tak mi się zycie potoczyło, że przypadkiem obejrzałam go chyba z 10 razy...a jak człowiek kilka razy film obejrzy, to jest w stanie uchwycić wszystkie te szczegóły, które za pierwszym razem umkneły jego uwadze... ^Dlatego też przyznaję, iż pewne nieścisłości sprawiają, że film wydaje się być śmieszny, mimo iż jest w nim coś "pociągającego"
A i małe sprostowanko - tak, Charlie Hunnam jest Anglikiem, a jego akcent może być wynikiem tego, iż mieszkał tam, gdzie mieszkał, a pózniej "zmieszał" się z kulturą amerykańską.
Tak żeby nie było - bardzo mi się podoba jego gra aktorska.
Nieścisłośc,i o których wyżej pisałam, są skutkiem ,tylko i wyłącznie, niedopracowanego scenariusza (takie jest przynajmniej moje zdanie).
ja dodam jeszcze jedną (po jedym tylko seansie) 'wpadkę', otóż kiedy były losowania wszystcy oczekiwali, niektórzy w miejscach pracy, jeden był w jakimś biurze (imienia nie pamiętam a nie chce mi się szukac), jak hooligan mógł w biurze pracowac? Pomijając przychodzenie z rozwaloną głową, podbitym okiem itp. to i tak by się kapnęli że ma takie zajęcie po pracy.
ale film jest bardzo gut, każdy, większość na pewno, ma podobne to czego się czepiać