Patrząc na dorobek Lexi Aleksander można powiedzieć, że film "Hooligans" to jej debiut reżyserski. Pani z Niemiec wywiązała się średnio/kiepsko, jako reżyserka (od strony technicznej nawet ok)... jako (współ)scenarzystka wypadła bardzo słabo.
Sam film skonstruowany jest solidnie, przy czym jest schematyczny do bólu i... kiczowaty. Szkoła życia wandali i panów z tzw. "jajami" :) nie przemawia do mnie zbytnio, jednak jako że jestem otwarty na różne... ciekawe i oryginalne propozycje z chęcią wybrałem się do kina - a nóż przemówi do mnie jak "Fight Club"...
Zawiodłem się. Lexi podchodzi do tematu bardzo poważnie - widzowie katowani są zatem naprzemiennie z jednej strony pseudointelektualną "gadką-szmatką" o tym, że z życiem należy walczyć i stawać na przeciw niemu, nigdy się nie cofając, choćby wróg miał nie wiadomo jak wielką przewagę i siłę (itd, itp.) :D ... z drugiej - tryskającą krwią z mord rozwścieczonych dresiarzy, "buntowników z powodami i bez powodów" tudzież niedoszłego dziennikarza o posturze Hobbita... :P
Patetyczne i mające zmusić mnie do myślenia refleksje i komentarze Matt'a oraz scenki, jak ta na szkolnym boisku (uaaa! Dudek help me!) :P, wprowadziły mnie w stan unoszącej się bańki mydlanej - myślałem, że za chwilę "pęknę" i wyjdę z cholernego kina. :) Sytuację ratowały dobrze zmontowane sceny bijatyk (efektowne) i postać Pete'a, który najbardziej do mnie przemawiał i zagrał... fajnie. :) Dzięki temu mogłem podziwiać finałową scenę batalistyczną oraz jak to wspaniale poświęcił się Pete - mega kulminacja kiczu... tak mega, że aż nie wiem... :)
W ogóle scenariusz przepisywany był chyba ze ścian blokowisk w Nowej Hucie (bez obrazy...). Refleksje niczym toaletowe wywody tirowca Mietka, który utrwalił swe błyskotliwe przemyślenia na pisuarze jakiejś zapomnianej stacji benzynowej. :)
Ehhh... pani Lexia musi się jeszcze trochę nauczyć - chęć ukazania drugiego, głębszego dna w życiu kiboli okazało się porażką... wyszło coś, co w zasadzie jest naciągane i wręcz śmieszne. Słowem - kicz.
Owszem ambitnie się za to wzięła i technicznie wygląda solidnie, ale to chyba jedyne plusy... ah no tak - tematyka... można dać się nabrać. :P
Film dla szukających w kinie "fajnego" walenia po mordzie, kręconego "szybką kamerą" i okraszonego dupowatą gadaniną o życiu i problemach egzystencjalnych kiboli (i ex-studenta Harvardu - żeby nie było, że kibole są niewykształceni... :P ).
(Pyk)