PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=124119}
7,5 361 tys. ocen
7,5 10 1 361061
6,5 42 krytyków
Hooligans
powrót do forum filmu Hooligans

Film oceniam jako dobry. Pokazuje mechanizm wciągania się w środowisko kibiców, fascynacji kibicowaniem, poczuciem przynależności do grupy, walki o jakieś swoje „ideały” – tutaj bycie najlepszą firmą (u nas lepszym określeniem byłoby słowo – ekipą). Rozumiem co czuje główny bohater bo sam kiedyś miałem etap w swoim życiu, w którym fascynowałem się piłką, kibicowaniem, chodzeniem na mecze, machaniem szalikiem, ale bez bijatyk z innymi (inni kibice, policja), co dla bohaterów filmu jest głównym sensem istnienia. Miałem wrażenie, że kibicowanie jest tu drugorzędne dla mnie odwrotnie. Nadal uwielbiam piłkę i kibicowanie, ale już inaczej to postrzegam, bliżej mi do brata jednego z głównych bohaterów niż do niego samego. Mogę zrozumieć, co czują i dlaczego chcą tak żyć: poczucie przynależności, wsparcie kumpli i świadomość, że ty jesteś wsparciem dla nich, pewna sława, wspólne śpiewy klubowe i ciągła adrenalina wciągają jak narkotyk, nawet wybite zęby, siniaki i rany nie są w stanie ich zniechęcić. Po obejrzeniu ¾ filmu zacząłem się zastanawiać czy film ten ma być pochwałą przemocy?, czy nie spowoduje, że po jego obejrzeniu przez większe miasta i nie tylko przejdzie fala przemocy? Jednak nie, końcówka filmu pokazuje, że żyjąc tak można też bardzo wiele stracić – życie lub zdrowie własne albo, co gorsza bliskich, na których nam zależy. Po za chwilami, gdy czujesz się jak król świata są chwile gdy w ciągu paru sekund całe twoje życie się zmienia a ty możesz tylko patrzeć. Nie wiem czy ludzie „bawiący się” w takie „gry” u nas w Polsce obejrzą ten film, ale może zastanowią się czy warto w imię sztucznej reputacji dać się zabić. W filmie dobrze widać, że ten styl życia jest dobry raczej dla samotnych facetów, jak śpiewali w swoim hymnie „ciągle jestem sam” (swoją drogą beznadziejnie mało ambitny hymn). Kiedy nadchodzi czas na żonę i dzieci trudniej żyć w taki sposób, wielu więc rezygnuje, na ich miejsce przychodzą nowi.
Sceny walki nie są zbyt dokładnie pokazywane, przez co są mniej drastyczne, co nie robi z filmu krwawej łaźni. Ja byłem w kinie z dziewczyną i jej to bardzo odpowiadało. Poziom drastyczności jak w filmie „Człowiek ringu”.
Jedno mnie zastanawia, a czego oczekiwałbym po filmie o tytule „Hooligans”, mianowicie gdzie się podziały szaliki klubowe. W końcu to kibice piłki nożnej – drużyny West Ham, chodzący na mecze, jeżdżący za swoją drużyną do innych miast, więc gdzie mają swoje symbole - klubowe szale tak charakterystyczne dla kibiców z Anglii, Niemiec (autorka powieści – pierwowzoru opisywała kibiców niemieckich), czy Polski. Bez nich żaden szanujący się kibic nie wychodzi z domu nie mówiąc o pójściu na mecz. A tu nic, cisza, żadnych czapeczek, koszulek, szalików, flag – tak typowych dla tej „społeczności”, powodujący zresztą o jej barwności i indywidualności. Sam mam jeszcze swój szalik i często go zakładam nawet oglądając mecz w telewizji. Dlaczego zrezygnowano z tej barwnej części kibicowania a skupiono się tylko na obijaniu twarzy – nie wiem. Właśnie ta barwna oprawa meczy i kibicowania dobrze tłumaczy zafascynowanie ludzi, w tym tych młodych tą formą spędzania czasu a czasami robienia z tego sensu życia.
Film polecam obejrzeć zarówno kibicom jak i pozostałym ludziom.